Z niedźwiedziami jest ten problem, że nic na nie nie działa. Tupanie, gwizdanie, japońskie dzwoneczki przytroczone do plecaka, raca nie pomogą jeśli niedźwiedź którego spotkamy ma gorszy dzień. Łatwiej go tym jeszcze bardziej rozdrażnić.
Jedzą prawie wszystko, też padlinę (więc patent żeby zrobić pod siebie na niewiele się zda w sytuacji stresogennej).
Panowie dzielnie spierd****i a dziewczyna została sama gdzieś z tyłu i wilki ją zagryzły.
naukowcy zajmujący się wilkami mówią że od ca. 150 lat nie odnotowano ataku wilka na człowieka.
Mój zestaw "antyniedźwiedziowy" podczas włóczęgi po Kamczatce
Zestaw ładny ale zastanawiam się jak wykorzystana była by flaszka - łyknij sobie niedźwiedziu i mnie zostaw? Czy upić się przed atakiem jako dla znieczulenia przy poturbowaniu? Może dla kurażu żeby odważniej dźgać kozikiem? Czy może w krytycznej sytuacji rozlać alkohol i liczyć, że zapach przyciągnie miejscowych pijaków którzy miśka odpędzą?