Kinderwyprawka majowa 2015

[EASYRIDER77]

ja z moją rodziną odpadam. Od tygodnia panują znów wirusy. W domu trwa wojna z nimi, do majówki niestety nie skończę...

szkoda.

Pogody dla Was!

[latant]

Ja również nie przyjadę, warunki pogodowe nie są sprzyjające na pierwszy wyjazd z pięciolatkiem pod namiot. Wątek śledzę i jak będzie cieplej to nadal jestem chętny na wspólny wyjazd. Pozdrawiam i życzę udanej wyprawy.

[tomzoo]

No trudno, niedomagającym zdrowia życzę! Wychodzi na to, że my jako jedyni mielibyśmy ruszyć jutro po południu na pierwszy biwak. Jeśli ktoś jeszcze zamierza dołączyć jutro, proszę o info (czy tutaj, czy na priva), jeśli oprócz nas jutro nikt by nie startował, być może odpuścimy pierwszy biwak i wystartujemy w piątek rano z drugą ekipą.
Samochody można zaparkować przy siedzibie Nadleśnictwa Gołąbki, my tam będziemy zostawiać.
Do zobaczenia - z tymi co przyjadą

[tomzoo]

Już wiem czemu lista zadeklarowanych uczestników kinderwyprawki tak się skurczyła...

[EASYRIDER77]

Karola jeździ, ale reszta członków rodziny uziemiona przez wirusy. Choć kaszlą wszyscy.

Córeczka wyjęła z garażu rower na kołach 20 calowych w zeszłym roku i szaleje...

aż trudno mi się nie pochwalić bo wygląda super moim zdaniem.

[PABLO]

post usunięty

[tomzoo]

No Pablo, przeczytałem, zerknąłem na zdjęcia - jestem pod wrażeniem. Ponad setka po takim terenie to często wyzwanie dla dorosłych. Serio, wszystkie dzieci dały radę bez wspomagania?

U nas wyjazd też się udał, ruszyliśmy w piątek koło południa, gdy na miejscu startu ładowaliśmy sakwy na rowery przyszła ostatnia wielka pompa z nieba. I tyle mieliśmy deszczu na majówce. Później już tylko słońce i baranki na niebie.
Na wyjazd oprócz nas ostatecznie dotarła jeszcze jedna rodzinka, w podobnej konfiguracji (starszy samodzielnie + hol, młodszy w przyczepce). W sobotę dołączył jeszcze na chwilę Easyrider77 z Karolinką oraz nasi nieforumowi znajomi z półtoraroczniakiem w przyczepce, a wieczorem jeszcze Maciej Mężyński z rodzinką.
Gruntu prawie zero - praktycznie same drogi asfaltowe - z czego większość wyasfaltowanymi leśnymi duktami (rewelacyjna sprawa dla dzieciaków). Asfalty ze względu na naszą roczną Lilkę - na gruntówki jeszcze przyjdzie czas.
Noclegi w lesie - w miejscówkach z czaswlas.pl - miejsca bardzo przyjemne (miejsca biwakowe dla obozów harcerskich), tylko trochę łyso było bez ognisk, szczególnie że w nocy temperatura spadała blisko zera. Ale jako że noclegi udostępnione oficjalnie pod warunkiem nie używania otwartego ognia, słowa dotrzymałem. Dystanse dostosowane do 5-6 latków 25-35 km, większość samodzielnie bez holu.
W okolicach Wenecji, Gąsawy i Biskupina bez przerwy goniły nas jakieś buchające parą i dymem kolejki, w Biskupinie odwiedziliśmy festyn archeologiczny a w Wenecji Muzeum Kolejki Wąskotorowej i ruiny zamku.
Nasza 6-letnia Ala zaczęła prowadzić książęczkę wycieczek kolarskich PTTK - ładne pieczątki okazały się super motywatorem. Trochę sekcja archeo, ale skuteczna.
Czyli czysta rekreacja w pięknych okolicznościach przyrody.

PS. Pablo - a jak u Was wygląda sprawa z kleszczami? Dużo ich łapiecie?

[Elizium]

Fajnie, że tak dobrze wam poszło.

My ćwiczymy jazdę rowerem - przez trzy dni Ludwika przejechała w sumie prawie 25 km, wszystko samodzielnie i bez zmuszania - przeciwnie raczej z ogromną ochotą do jazdy. Wczoraj założyłem hol, popróbowaliśmy jazdy - szału nie ma (bagażnik z sakwami może założę, gorzej z namiotem, cóż, najwyżej żona będzie tachać ), ale jest ok i mam bardzo pozytywne nastawienie na przyszłość.

Mam nadzieję, że na następną wyprawkę się załapiemy

[PABLO]

post usunięty

[tomzoo]

W terenie dzieci same się bawią między sobą podczas jazdy i zapominają, że jadą. A im bardziej zabawa wciąga, tym bardziej trzeba depnąć, aby utrzymać się w zabawie .

To ja muszę zgapić te Waszych dzieci zabawy

Nie zarejestrowałem. Ale wiesz - ja jako facet, być może tego w ogóle nie dostrzegam. Zaniepokoiłeś mnie.

No, ja się staram wystrzegać - w tym roku (na Istrii) 2 z siebie już wyciągnąłem, na majówce zdjąłem jednego chodzącego, a znajomi złapali po jednym.
Niby stworzonko niepozorne, ale borelioza i inne choroby przenoszone przez kleszcze to niezły syf i cholernie ciężko się z tego wyleczyć. Na odkleszczowe zapalenie opon mózgowych można się zaszczepić, ale na te bakteryjne/krętkowe to już nie bardzo. Ja tam siebie i rodzinkę po krzakach wszelakich przeglądam.

[martwawiewiórka]

ja kleszczy nie miałem, ale po kilka sztuk trzeba było już wyciągać.

cztery miał Jacu (za jednym podejściem, bo jeszcze nieopite), ja znalazłam jednego niewbitego jeszcze na ręce, Beata miała na karku na linii włosów (pierwszy z kleszcz w jej zyciu, byc może pierwszy zauwazony;), emes jednego miał na ręce przy sniadaniu (kleszcz nie zdązył;). Pablo, pliz, uważaj, ogladaj dzieciaki, ja mam co prawda kleszczofobię i moja panika przed kleszczami jest spotegowana do maksimum;) ale lepiej juz troche popanikować i dokładnie przeszukać i zutylizować jeszcze niewbite kleszcze niz wyciagać dwudniowe...

PS: zreszta, zawsze można to podciągnąc pod zabawę w szukanie wrogów...

[PABLO]

post usunięty

[tomzoo]

Tak, zauważyłem, taka profilaktyka jest w większości przypadków skuteczna, ale zawsze może się zdarzyć jakiś zbłąkany "wędrowiec". A lubią łazić gnoje po ubraniu w poszukiwaniu dawcy...

[EASYRIDER77]

parę fotek ze spotkania z grupą która jechała po Pałukach do Wenecji:

https://plus.google.com/photos/118304238164373879105/albums/6151194956301840689