Ale masz świętą rację z tym nieprzejmowaniem się średnią, bo co poniektórym dane z licznika niemal zastępują wrażenia z jazdy, jeździ się dla przyjemności, osiągi zostawmy zawodnikom
Jeden szosowiec mijał nas jak jadłeś kanapki z pasztetem na postoju między Kownem i Wilnem, ale porównując to do Słowacji/Czech można uznać, że go tam nie było :p
Jak wszyscy biją rekordy to może i ja się wybiorę we wrześniu na 350 do Łodzi
Jeden to się nawet wyprzedzić nie dał. Młody, nieodpowiedzialny jakiś...
Czasami na drodze spotykam prawdziwych bikerów szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...
A co do TPN, to nie wnikam z jakich powodów, dość że do Morskiego Oka na rowerze niehalo,