Często to, że po jeździe "boli" jest oznaką zakwaszenia organizmu.
Friel w swojej "Bibli" temat trochę porusza (wydolność, regeneracja, przetrenowanie, itd).
Co do zwykłych owoców, nie zaobserwowałem nic takiego
A co do jedzenia, oglądałem pewien program.Odnaleziono groby gladiatorów. Po analizie kości stwierdzono, że gladiatorzy jedni niedużo mięsa, raczej warzywa i owoce, a uzupełniali minerały popijając wodę z popiołem.Chyba nikt nie zaprzeczy, że musieli mieć siłę i być wytrzymali?
/.../A co do tematu - trzeba jeść normalne obiady a nie byle co.
A już na pewno picie piwa w czasie długiego wyścigu, np. do obiadu - to bardzo słaby pomysł, zwyczajnie osłabiamy swój organizm.
Czy macie jakieś sposoby, żeby dało się normalnie funkcjonować na następny dzień? Jakieś konkretnie sposoby zarządzania energią i czasem podczas jazdy?
Było dokładnie odwrotnie. Tak samo dzisiejsze pokolenie jest słabsze od mojego.
Dlaczego jasnowidza? Postęp=łatwiejsze życie=słabsi ludzie.
Mój sposób jest prosty: - nigdy nie jechać na maksa, w tym: nie starać się nikogo dogonić, nikomu dorównać, nikomu uciekać,- nie odmawiać sobie jedzenia - jeść tyle na ile ma się ochotę i to na co się ma ochotę (to samo dotyczy picia),- mieć wygodny (dobrze dopasowany) rower.Wtedy można zrobić długą trasę i następnego dnia czuć się zupełnie dobrze.
Mój sposób jest prosty:- nigdy nie jechać na maksa, w tym: nie starać się nikogo dogonić, nikomu dorównać, nikomu uciekać,- nie odmawiać sobie jedzenia - jeść tyle na ile ma się ochotę i to na co się ma ochotę (to samo dotyczy picia),- mieć wygodny (dobrze dopasowany) rower.Wtedy można zrobić długą trasę i następnego dnia czuć się zupełnie dobrze.