Autor Wątek: Na krótko, na ciężko i z przerwami po Wielkopolsce  (Przeczytany 74601 razy)

Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Coś tam jednak sfociłeś :)
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Jeśli spojrzeć w dane exif, to okaże się, że zdjęcia są z 2012 roku ;)
No i nic w nocy.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19860
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.


Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Próba obrazka z Archiwum albumów użytkownika Wu :)

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
Jak Kozienice

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
Jak 104 lata temu.

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Jak Kim Novak.

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Pomyślałem, że wrzucę tu swoje trzy grosze, coby wojtkowi popsuć ciut ten jego wątek Wielkopolski. Bo nie chce mi się tworzyć osobnego wpisu.

Zatem… Wielkopolski Szlak św. Jakuba na rowerze. Część północna, powiększona o fragment z Inowrocławia do Mogilna (czyli tak jakby kawałek jakubowej Drogi Polskiej, choć to akurat nie do końca to prawda). W każdym razie dodatkowy odcinek wybrany niejako z obowiązku, bo... żal jechać taką trasę i nie zaliczyć np. Strzelna. Generalnie się to-to "spaceruje", ale na rowerze też da się przejechać, choć oczywiście zdecydowanie nie na szosie. W ubiegłym roku - po raz pierwszy, tak na próbę - pojechaliśmy sobie ze znajomymi Nadwarciański Szlak św. Jakuba, z Lądu do Lubinia, co zresztą w tym wątku znalazło również swoje miejsce. Urokliwie i udanie było. W tym roku więc postanowiliśmy ruszyć na trasę Wielkopolską, choć z konieczności trzeba ją było podzielić na dwa etapy (bo jednakowoż nie wszyscy uczestnicy łykają 400 km na raz).

Pierwszy etap - dwudniowy, właśnie z Inowrocławia do Poznania, jakieś 200 km w sumie, ekipa jechała w czerwcu. Zdjęć z tego (i opisu mojego) nie mam (znaczy się mam, ale nie wkleję), bo ja na MP załatwiłem sobie achillesa i nie mogłem ruszyć w trasę z nimi. Ale co się odwlecze, to... wiadomo, Memorek pokazał, co należy w takich sytuacjach robić. Jako że zatem wszystkie ultragłupoty tegoroczne za mną, to w ostatnią sobotę zapakowaliśmy sakwy, zabraliśmy co trzeba i ruszyliśmy szlakiem, żeby te 200 km machnąć na raz.



Do Poznania rano dojeżdżamy oczywiście na rowerach, potem IC jedziemy na miejsce startu. Jest mgliście, ale dość ciepło. W pociągu 16 miejsc rowerowych, z czego zajętych prawie wszystkie.



W Inowrocławiu, zanim pojedziemy na Strzelno obowiązkowo trza odwiedzić tzw. Ruinę. Kościółek romański z XII wieku, jeden z najstarszych w tej części kraju.



Mamy szczęście, bo akurat trwa msza (właściwie kończy się), więc zrobienie kilku fot nie wiąże się ze specjalnym ryzykiem. Gdyby zaś tej mszy nie było, tobyśmy się odbili od zamkniętych na głucho, okutych grubą stalą drzwi.



A potem na szlak. Jakieś wioski mijamy praktycznie bez zatrzymywania, tylko raz przystajemy, bo w Kościelcu ładnie się odnowiono romańsko - renesansową (ano tak, taki misz - masz całkiem zgrabny) świątynię. Oczywiście jest zamknięta, więc tylko foty z zewnątrz i czas na Strzelno.



W Strzelnie nic się nie zmieniło od lat. Tiry i osobówki walą przez miasto, jak waliły, hałas, smród, slalomy między autami i ostatecznie wreszcie tamtejsze zabytki.



Widać, że koszmar komunikacyjny nie odpuszcza również i im - elewacje zabytkowego kościoła wołają o ratunek, a przecież jeszcze niedawno wyglądały całkiem spoko. Ładujemy się do środka - akurat idzie wejść, choć tylko do kraty. Kolumn nie zobaczymy z bliska, bo wejście jest zamknięte, choć… w ławkach siedzi jakaś wycieczka i ziewając wsłuchuje się w opowieść przewodnika.



Przewodnik dość obcesowo ignoruje moją obecność, więc robię jeszcze kilka fotek i wychodzę rozczarowany. W czerwcu chłopaki natrafili na festyn: kościół był otwarty, rozświetlony, można było oczy nacieszyć. Cóż, żeby kózka nie skakała… wiadomo.



Ze Strzelna ruszamy po krótkim popasie pączkowo - drożdżówkowym. Jest już ciepło, powoli mgła unosi się coraz wyżej i gdy nagle wjeżdżamy do jakiegoś większego miasta, dopiero po chwili orientuję się, że to Mogilno. Fotki pod zabytkowym, ufundowanym przez Kazimierza Odnowiciela klasztorem benedyktynów.



Niestety w środku jakieś przygotowania do ślubu, na zewnątrz rusztowania, cóż, będzie tu trzeba przyjechać raz jeszcze. Ale jedziemy wzdłuż jeziora - z jego drugiego brzegu (idzie tamtędy ścieżka rowerowa kończąca się na cmentarzu) ładnie widać wspomniany wyżej klasztor. Robimy fotki i ruszamy w stronę Trzemeszna.



Zanim tam jednak dojedziemy, to docieramy na punk widokowy Duszno. I jak nazwa wskazuje, za sprawą poprawiającej się mocno pogody, jest by tak rzec… duszno i gorąco.



Piachy zmuszają nas do pchania rowerów, na szczęście podjazd po górkę jest już bardziej utwardzony, więc po chwili wysiłku docieramy do wieży widokowej, gdzie postanawiamy sobie chwilkę posiedzieć.





Wieża ładna, z gatunku tych noclegowych, na dodatek z darmowym wi-fi, tojtojem, stolikami do biwakowania. Szacun. Podjazdy pewnie będzie zadowolony.



Do Trzemeszna jedziemy trochę na czuja… trasa niby wytyczona, ale postanawiamy się nie trzymać śladu zbyt kurczowo - Rafał ma cienkie (za cienkie) opony, a ten piach pod Dusznem dał nam wszystkim w kość. Ale to dobrze, bo dzięki jeździe po asfalcie docieramy do jakiejś zapomnianej wsi, gdzie na skrzyżowaniu stoi (jeszcze stoi, ale pewnie za długo to już nie postoi) stara kuźnia. Wkomponowana w dom mieszkalny całkiem współczesny. Ot, taki bonus...



Docieramy do Trzemeszna, tam najpierw robimy postój na stacji benzynowej (kawka, ciacho, bidony, bo ciepło zrobiło się jak cholera). W mieście obowiązkowo fotki kościelne i hajda dalej.





Do Gniezna nie mamy daleko, ale po drodze jest jeszcze Niechanowo. Ładny kościół (nawiasem mówiąc: pod wezwaniem św. Jakuba) oraz pałacyk z XVIII wieku są wystarczającym powodem, by sobie w Niechanowie odpocząć. A potem pojechać w końcu do Gniezna na obiad.



Czekając na zamówione jedzenie robię kilka zdjęć, przy okazji też załapujemy się na piknik historyczny miasta Gniezna. Zamieniam kask rowerowy na hełm niemieckiego piechura, potem z karabinem staje Norbi. Maszeruję po rynku, robiąc foty, aż w końcu wracam i obiad już jest. Wcinamy, popijamy piwkiem i trzeba się zbierać. Jeszcze prawie setka do domu.





Z Gniezna wyjeżdżamy na Kiszkowo. Początkowo ruch samochodowy jest spory, potem słabnie, a gdy odbijamy w kierunku Waliszewa, robi się cicho, spokojnie i urokliwie. Tak, jak lubimy. W Waliszewie przystanek pod kościółkiem, którego w czerwcu z racji późnej pory nie było jak sfocić, a potem jazda wzdłuż jeziora w kierunku Lednicy.



Po drodze mijamy maszerujących pieszych, wyglądają bardziej na uprawiających nordling walking, niż na pątników ze szlaku jakubowego. Aż w końcu, gdzieś na skraju łąk widzimy zmierzającą w naszą stronę postać… mnicha. Gdy podjeżdżam do niego bliżej, kłania się i z uśmiechem woła „Buen Camino”. Ależ niesamowicie się zrobiło.



Lednicę omijamy bez zdjęć. Samochodów sporo, ale godziny otwarcia sugerują, że nie mamy tam po co iść. Cóż zrobić, będzie trzeba się wybrać specjalnie w tymże celu. Prujemy więc w kierunku Puszczy Zielonka, po drodze mając jeszcze do odwiedzenia kościół św. Jakuba w Dąbrówce Kościelnej. Patrzę na licznik i lekko strofuję Norbiego, by starał się trzymać max 27 km/h pod ten wiatr. Kiwa ze zrozumieniem głową i pamiętam o mojej prośbie przez jakieś 500 metrów. A potem znowu koks. I tak aż do Dąbrówki. Niestety, gdy tam dojeżdżamy - lekkie rozczarowanie - odpust. Albo jakiś ni to odpust, ni to festyn. W każdym razie tłumy, tłumiszcza, aż ciężko się przez nie przebić. Szkoda, bo liczyłem na fotkę przy rzeźbie św. Jakuba, którą można sobie u bram kościółka obejrzeć.



Puszcza Zielonka wita nas komarami i nadchodzącym z kotlinek chłodem. Jedziemy szybko, na tyle, na ile to możliwe do Murowanej Gośliny.



Tam niestety centrum miasta rozryte remontami, więc nie zastanawiając się ruszamy do Owińsk. Może choć tam uda się jakieś zdjęcia zrobić, choć… słonce już praktycznie nad horyzontem, więc trzeba się spieszyć. Tniemy aż miło i wpadamy do Owińsk o zachodzie. A tam… pod pałacem rodziny von Treskov znowu jakiś festyn. Nici ze zdjęć. Pocysterskie zabudowania klasztorne w Owińskach… w remoncie, a słynny dąb, pomnik przyrody rośnie w niewielkiej, zupełnie już zacienionej kotlince, więc żadnych prawie zdjęć nie robimy.



Powetujemy sobie to gdzieś na wysokości Czerwonaka, gdy słonce zachodzi barwiąc niebo na czerwono. O zmroku więc już wpadamy do Poznania, Wartostradą dojeżdżamy pod katedrę...



i potem już tylko szybki sprint do Kórnika. Na miejscu jesteśmy kilkanaście minut przed dwudziestą pierwszą. Zadanie wykonane. Może nie było na ciężko, ale lustrzankę z obiektywami wiozłem, więc się liczy :P A jak się nie liczy, to foch.

Galeria tu.

I mapka.
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajnie się oglądało, moje rejony też, obok mnie przejeżdżaliście. Czasem muszę obejrzeć czyjeś zdjęcia z zewnątrz aby zobaczyć co mnie otacza.

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
Kujawy zawsze fajne, mają niezłe stężenie najstarszych zabytków. Miło mi się jeździ pośród tamtejszych jezior, ze świadomością, że grodów tam kiedyś było pełno; to centrum Polski u jej początków, a wcześniejsza i późniejsza historia tych ziem, też jest ciekawa.

Offline Mężczyzna m.arek

  • Wiadomości: 2543
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.03.2014
Ładnie tam.
Obiektyw z premedytacją?

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8786
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Eli: Czy wiesz skąd właśnie taki przebieg trasy szlaku św. Jakuba w RP? Kiedy została wytyczona/wywędrowała? Zaczem właśnie tą, jakubową, drogą? Co tę w kontekście duchowym charakteryzuje (w odniesieniu do innych)?
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Dzięki za miłe słowa.

Kujawy są fajne, choć są płaskie, więc... wiadomo, co sądzą o nich niektórzy ;D Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadza, a że dodatkowo ja akurat zabytki lubię, to bardzo lubię takie trasy. Choć oczywiście można by powiedzieć, że pretekst jak pretekst... zawsze się znajdzie. W każdym bądź razie szlaki św. Jakuba prowadzą przez wioski i pola, przez które pewnie w innym razie bym się nie wybrał.

@m.arek - tak. Inaczej wojtek bezwzględnie by mnie stąd pogonił ;D

Łatoś: trasy jakubowe opisano w części na polskiej stronie - stamtąd zaczerpnąłem ich przebiegi i naniosłem do RWGPS. Ślady niestety są lekko zmienione, bo nie zawsze się da po drodze pieszej jechać. Dla przykładu chłopaki w czerwcu zostali uszczęśliwieni takimi odcinkami:



(choć ten akurat uważam jakiś tragiczny nie jest) - albo takimi - tu, akurat po deszczu słabo szło jechać rowerem po drodze, która znikła w uprawach ;)



Generalnie jednak staram(y) się trzymać trasy i w przyszłym roku z pewnością na jakubowe szlaki wrócimy. Mam nadzieję, że na co najmniej dwa.

Duchowo... hehe, cóż, w pierwszym wyjeździe wziął udział lewak, katol i nihilista. Nie pozabijaliśmy się, nie obraziliśmy się na siebie. Przeciwnie, jak każda "droga, która jest celem" - samo podróżowanie, dość niespieszne i oparte na pięknych okolicznościach przyrody okazało się być tym, czego się wyczekuje. No, ale na tym forum przecież tego tłumaczyć nie muszę ;D
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8786
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Łatoś: trasy jakubowe opisano /.../

Dzię. :)
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Tagi: wielkopolskie 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum