Cześć,
właśnie próbuję sobie poskładać w myślach naszą wycieczkę z 2013.. nie napisałem relacji od razu, a do tego tracki gps gdzieś mi wsiąknęły, ale spróbuję coś doradzić.
Przede wszystkim Highlandy (Glencoe, Kinlochleven etc.) Isle of Skye to świetny pomysł (inne wyspy ponoć też, my nie daliśmy rady). Loch Ness takie sobie w porównaniu z innymi miejscami.
Polecam jeździć dużo bocznymi drogami, albo nawet tzw, Old Military Roads - wszystko idzie wolniej, ale bardziej obcuje się z przyrodą. My np. tak się wkopaliśmy w drodze na Skye, chcieliśmy ominąć główną drogę i dostać się do przeprawy promowej, niestety po 30-40 km droga się urwała - ale w jakim miejscu (Kinloch Hourn) i jaka droga! (tzn była jakaś w budowie) Dla mnie rozkoszą było wracanie nią drugiego dnia
Trochę niewygodne jest planowanie trasy np na google maps bo te drogi są często widoczne dopiero na maksymalnym lub prawie maksymalnym podglądzie.
Co do pogody.. my trafiliśmy na najcieplejsze lato od ho ho ho! i kurtkę na deszcz miałem cały czas w sakwie. Przez pierwsze trzy dni mieliśmy mżawkę, ale bardzo szybko o niej zapomnieliśmy, deszcz zobaczyliśmy raz. Noce bywały tak ciepłe, że leżeliśmy na śpiworach
Ale to było szczęście. Generalnie kurtka, spodnie, pokrowce na deszcz wydają mi się jednym z ważniejszych bagaży.
Spanie. Jak najbardziej można na dziko, fakt wszystko ogrodzone, ale jak Ci nie przeszkadza spać między baranami czy na polu minowym po nich - nie ma problemu. Podstawowe informacje znajdziecie tu -
http://www.outdooraccess-scotland.com/#. My spaliśmy często na campigach - z wygody - bo bywały w rozsądnych cenach, a trochę oszczędziliśmy na jedzeniu...
Jak? No właśnie, na wyspach mają taki ciekawy zwyczaj, że owoce i warzywa mają swoją datę ważności - to co u nas jest dojrzałym owocem u nich jest już praktycznie śmieciem. W marketach ceny spadają do kilku centów. Podobnie z pieczywem, czy gotowymi kanapkami - pod koniec dnia prawie za darmo. Do tego w większych miejscowościach znajdziecie "funciaka" (poundland) gdzie da się kupić dwie kanapki "lotniskowe" za funta. Można by pewnie pójść dalej w freeganizm, ale na prawdę nie było potrzeby. Czasem wydawało mi się, że w Krakowie więcej wydaję na jedzenie.
I ostatnie, najważniejsze - Midge - czyli szkockie meszki. My mieliśmy sucho więc nie było ich praktycznie wcale - czyli miejscami jak nasze komary jak jest mokro;) Natomiast znam historie o takiej ilości, że ciężko było coś zjeść podczas biwaku. Kupcie smidge - jest drogi, ale działa (subiektywna opinia), mogą przydać się też siatki na głowę. Tutaj możecie sprawdzać poziom zagrożenia:
http://midgeforecast.co.uk/home/Dorzucam jeszcze stronę z opisem wielu tras do chodzenia, choć pewnie wiele z nich da się objechać rowerem -
http://www.walkhighlands.co.uk/