Czas: 02.07-09.07
Przebieg: 772km. 1szy dzień-137km, 2gi-133km, 3ci-109km, 4rty-140km, 5ty-156km, 6sty-77km,7- 22km
Z kim: sam
W poniedziałek zamawiam przedni bagażnik i sakwy, na środę mają być. Są. Montuję, w sumie bez większych problemów. Krótki test, wszystko działa. Nie ma na co czekać, więc w czwartek rano wyruszam. Kumpel może dojedzie, jednak mocno w to wątpię. Potrzebuje adaptera do hamulców tarczowych, bagażnika, oraz sakw. Generalnie nie ma nic, więc słabo to wygląda. Na dodatek zbytnio się nie pali. Jego strata, zawsze może podjechać pociągiem i dołączyć na trasie
Pierwszego dnia znane mi rejony więc po drodze się nie zatrzymuję zbyt często. W Białce jem średniego mielonego i robię sobie dłuższy popas łącznie z pływaniem w jeziorze. Jedzie się nieźle, zdecydowanie lepiej niż tylko z tylnymi mocno załadowanymi sakwami. Na dodatek łatwiej sobie poukładać bagaż i cokolwiek znaleźć.
Wieczorem kolacja, piwo, i nocleg za stodołą...
Relacji dzień po dniu tyle. Nie prowadziłem dziennika, nie chcę każdego dnia relacjonować. Zrobię małe podsumowanie tylko. Trochę się w sumie działo. Nudy nie było, no może wieczorami brakowało drugiej osoby żeby pogadać i się do kogoś odezwać. Na następną wycieczkę chcę pojechać z kimś. Dla odmiany, zobaczyć jak to jest jeździć w grupie czy to małej czy większej. Przekonać się jaką formę wypraw wolę. Jazda samemu ma niewątpliwie dużo plusów. Generalnie mi odpowiada, jednak czasami czuję się potrzebę podzielenia z kimś tego co się widzi, zwiedza, mija. Inna sprawa,że w namiocie dwójkowym samemu całkiem wygodnie się śpi ;P ale to wszystko szczegóły. Jedno wiem na pewno. Będą kolejne wypady. Dłuższe czy krótsze,ale chcę jeździć. Kręci mnie to i czerpię z tego niemałą frajdę i satysfakcję,a o to w tym wszystkim chodzi.
Dziwiłem się trochę samu sobie, że czasami zamiast zbaczać z trasy i oglądać coś po drodze wolałem jechać dalej. Nie podoba mi się generalnie jazda dla samych kilometrów,ale teraz miałem wewnętrzną potrzebę kontynuowania jazdy. Nie chciałem bić rekordów,ale że miałem siły, byłem wypoczęty i był czas wykręciłem 156km. Wiem, znikomy wynik,ale nie o cyferki tu chodziło. Po prostu jechałem przed siebie. WIem też,że spokojnie jestem w stanie zrobić więcej. Lublin- Warszawa to tylko kwestia czasu. Odejmując bagaż, czyli automatycznie przyśpieszając myślę,że 170km "pękłoby" bez większych problemów.
Udowodniłem sobie,że mogę,że sobie poradzę,że chcę. Przy okazji poznałem nowe tereny, atrakcje i w sporo ciekawych ludzi.
Udany wyjazd
Na koniec dodam też małe sprostowanie. Miała być Polska Egzotyczna,a był tylko fragment. Tak wyszło,ale umyślnie.
Po pierwsze, nie trzeba się trzymać kurczowo wytyczonej trasy,żeby poczuć klimat wiosek i przygranicznych rejonów.
Po drugie, poza cerkwiami tak naprawdę wsie są do siebie dość podobne. Za powiedzmy trzynastą z kolei, człowiek się nimi już nie zachwyca. Ogląda owszem,ale co mnie przynajmniej lekko nużyło były odległości między danymi wioskami. Najczęściej jest to kilka domów,a odległości między samymi wioskami to dziesiątki kilometrów dróg. I nie byłoby nic w tym złego, jeśli nie chęć zmiany nawierzchni ( tyłek po pewnym czasie od szutrów już dokuczał) oraz chęć zmiany krajobrazu,a co za tym idzie przyśpieszenia tempa jazdy=asfalty.
Po trzecie, w założeniu w trasie miało być jak najmniej jazdy dzikimi szlakami, nieprzetartymi ścieżkami i pchania roweru( nie mówię nie,ale wtedy trzeba być odpowiednią nastawionym na taką trasę). Dlatego też, część odcinków od razu odrzuciłem.
Po czwarte, z założenia trasa przebiega tylko fragmentami Egzotyki. Na pewno tam wrócę. Bardzo chcę zobaczyć zarówno stary jak i nowy Kanał Augustowski. Byłem niedaleko,ale wybrałem jazdę przed siebie ( spotkanie z dziewczyną też było silnym motorem napędzającym),
Po piąte przewodnik jest bardzo szczegółowy. Według mnie, na rowerze nie sposób wszystko zobaczyć za jednym razem. Najlepiej by było podzielić to na etapy i tym poświęcić więcej czasu i mniej kilometrów
Nie chcę żeby zabrzmiało ,że jestem niezadowolony. Wręcz przeciwnie. Tylko zebrało mi się na odrobinę krytycyzmu.
Na koniec kto ma ochotę link to Picasy:
http://picasaweb.google.com/moraleshose/WakacyjnaWycieczkaKuMazurom#