Hej,
Opona Schwalbe Durano Plus 26×1,35 (drut) służyła niecałe 3 miesiące i przejechała jakieś 3000km. W końcu nadszedł pierwszy kapeć, nie związany z oponą. Na flaku przejechano jakieś 200m z powrotem do domu. I teraz zaczynają się jaja.
Załatałem dętkę, założyłem wszystko z powrotem na koło, pompuję... a tu opona zaczyna z jednej strony wyłazić z obręczy. Spuszczam więc powietrze, wszystko starannie układam z powrotem na miejscu, pompuję. To samo, w tym samym miejscu. No to biorę dziada krótko i przytrzymuję żeby siedział na miejscu, dobijając ciśnienie do 5 bar. Teraz się trzyma. Robię próbną jazdę i działa.
Klika kilometrów później opona spada, a dętka eksploduje.
Co ciekawe, po oponie nie widać deformacji. Nie ma śladu by drut w rancie był gdzieś pęknięty (żadnego uskoku czy punktowej miękkości) ani nigdzie nie wyłazi. Jedynie przy skręcaniu opony czuć jakieś lekkie chrobotanie wewnątrz.
Spotkał się ktoś z takim przypadkiem?
Dodam, że opona fabrycznie była tak ciasna, że jej założenie i zdjęcie wymagało sporo cierpliwości i wysiłku. A teraz spada sama.