Autor Wątek: Współczesne rowery turystyczne i opór konserwatystów  (Przeczytany 6863 razy)

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Ciekawy artykuł o tym jak obecnie rowery turystyczne przechodzą transformację.

Tytuł nieco prowokujący jednak w samym artykule jest sporo ciekawostek.

Touring Bicycles 2015 and Luddite Resistance

Offline Mężczyzna menel

  • Wiadomości: 3311
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2012
Raczej dwa równoległe byty a nie transformacja.

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Pozwoliłem sobie odkopać temat bo mam wrażenie, że z biegiem czasu staje się tylko bardziej aktualny.

Ania i Mateusz z GettingNowhere właśnie majsterkują w Polsce nad rowerami. Koła bezdętkowe, torby w trójkąt ramy, porzucenie Hilleberga na rzecz lekkiej samoróbki.

Kolejna para z Tales on Wheels podróżująca z Alaski na południe kompletnie zmieniła rowery i bagaż porzucając Longhaul Truckery na rzecz bardziej nowoczesnych konstrukcji MTB.

Nasi znajomi z Holandii Jos i Magda - co prawda podróżowali na rowerach mtb, ale z sakwami - w Kolorado sprzedali swoje stare rowery i kupili fatbiki oraz torby bikepackingowe.

Co prawda fatbike na taka wyprawe to nieco chybiony pomysł, podobnie opony na plusie, choć zdecydowanie mniejszym stopniu. To wszystko są doświadczeni podróżnicy/sakwiarze, nie można im zarzucić najzwyklejszego łyknięcia marketingowej ściemy.

Zgodzę się z menelem, że obecnie są to raczej dwa koegzystujące organizmy. Jednak z biegiem czasu coraz wiecej nowych rozwiązań będzie znajdowało swoją drogą do "konserwatywnych" turystyków. Sakwy zawsze będą miały swoje miejsce, bo jednak w miejscach gdzie sklep trafia się raz na tydzien, dwa potrzebna jest dodatkowa pojemnosc, czy też miejsca zimne gdzie ubrania zajmują dodatkowe miejsce. Pytanie pozostaje, ile jest taki miejscu na świecie i ile osób rzeczywiście tam z rowerem się zapuści? Spotaliśmy przez lata sporo osób, które miało rowery kompletnie przeładowane jak na warunki, w których jeździli. Najbardziej jaskrawy przykład to Niemiec w Czarnogórze, który na tej samej trasi wiózł ze sobą 5kg ryżu, 10 litrów wody i co tam jeszcze. W tym samym czasie my zajadaliśmy się figami z drzewa, piliśmy wodę ze studni, a popołudniu dojechaliśmy do sklepu. Oczywiście tam znów się spotkaliśmy.

Sprzęt w ostatnich latach przeszedł sporą ewolucję, argument o niezawodności najprostszych rozwiązań przestaje być tak jaskrawo prawdziwy jak to było 5-10 lat temu. Oczywiście, gdybym jechał w jakieś dziwne miejsce w Azji/Ameryce Południowej, na długi okres, pewnie zrezygnowałbym z widelca amortyzowanego i założył najgrubszą oponę jaką znajdę. Gdzie indziej? Wolę komfort/bezpieczenstwo/frajde widelca amortyzowanego.

Na koniec taka ciekawostka. Obecnie w stanach dosyć ciężko jest znaleźć sklep rowerowy z bogatym asortymentem opon 29", wszystko jest 27.5.

Dla mnie idealny rower turystyczny powinien poradzić sobie wszedzie dobrze od gładkich asfaltów po kamienisto/korzeniaste single, mieć kupe otworów na koszyki z wodą i montaż pod bagażnik. Nasze obecne rowery są bliskie tego ideału, życzyłbym sobie tylko nieco większej zwrotności (krótszy tył) i niższych biegów - Rohloff nie nadąża za niektórymi podjazdami... a może to ja :)

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Już gwarancje na swoje ramy straciliśmy, ale bagażnik wejdzie :)

Z nowej oferty najfajniejszy jest Karate Monkey. Nieco krótszy niż nasze Krampusy, wejdą opony 29 a jakby zaszla potrzeba to koła 27+. Poczekam na wersję OPS z widełkami w systemie MDS... i milion dolarów :)

blondas

  • Gość
Już gwarancje na swoje ramy straciliśmy, ale bagażnik wejdzie :)

Z nowej oferty najfajniejszy jest Karate Monkey. Nieco krótszy niż nasze Krampusy, wejdą opony 29 a jakby zaszla potrzeba to koła 27+. Poczekam na wersję OPS z widełkami w systemie MDS... i milion dolarów :)
Strasznie szybko wprowadzili sporo zmian w tych ramach. Ale rzeczywiście karate geometrią jest bardzo blisko krampusa. To oznacza, że jest po co żyć :)

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Jak dla mnie Fargo ma bardzo dziwną geometrię - tak krótka rura zupełnie mnie nie przekonuje, w większym rozmiarze przekrok nieco przeraża. Mój składany rower jest o jakieś 3,5 cm dłuższy (rama i mostek) niż wynika z rozmiarówki dla mojego wzrostu. Nie da się chyba też (bez kombinacji) założyć zwykłego bagażnika. Zdecydowanie wolałbym kupić zwykłego 29era średniej klasy (troszkę krótsza górna rura i oczka) i wsadzić dirt dropa.
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Soul, a rower ile ma zębów przód/tył?
Oba elementy możesz dopasować do bieżących potrzeb, oder?
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
Gdybym miał znowu jechać w dzicz, to chyba niewiele bym zmienił, mimo postępu techniki. Może jedynie, zamiast pół sakwy książek, wziąłbym czytnik ebooków.

Jak się jeździ po Europie czy USA to można bawić się w nowinki techniczne. W najgorszym razie podejdzie się do miasta i zamówi FedExem nowe części.

Ale gdyby oczko od tylnego bagażnika ułamało mi się w aluminiowej a nie stalowej ramie, to jak bym to zespawał w Sudanie?

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Łatoś, 36/16 czyli jestem na dolnej granicy dozwolonej przez producenta dla takich Rumcajsów jak ja. Mogę zejść niżej, ale jak strzeli do dopiero będzie problem z takim Rohloffem.

Emes, fajnie że zabrałeś głos w dyskusji. Tereny, przez które przejeżdzałeś, zdecydowanie wymagają bardziej ostrożnego podejścia do sprawy. Dodatkowo Twoja wyprawa była długoterminowa. Tym bardziej zmienia postac rzeczy. Jednak czy i tutaj nie da się trochę poadaptować? Do turystyki wiadomo najlepiej stalowa rama, takich w swiecie mtb obecnie nie brakuje, wiec problem spawania odpada. Inna sprawa to fakt, że urwane oczka to chyba efekt przeładowania systemu? Jak sam pisałeś, zamiast sakwy książek, czytnik. Jest na pewno kupa miejsc gdzie można tak zaoszczędzić na miejscu i wadze.
Np. zastanawiam się czemu z takim oporem sakwiarze zakładają torebki w trojkąt. Tyle miejsca na bagaz, a się marnuje. Do tego jest to idealne miejsce zeby upchac rzeczy ciezkie. Odciazone sakwy to brak problemow z urywajacymi sie uczkami, pekajacymi szprychami itp. itd.
Klocki hamulcy tarczowych zuzywaja sie bardzo powoli i mysle ze z zestawem zapasowym, ktory ani nie zajmuje miejsca ani nie wazy zbytnio mozna przejechac kawal swiata. Odchodza problemy z rozcentrowanym kolem (znow przeladowanie roweru!). W tych hamulcach naprawe malo rzeczy jest, ktore moga sie schrzanic - mowie o takich BB7

Ja np. mam siodelko uznawane przez wielu za swietego grala tyrsytyki, ktore peklo perfinie w pol. Wlozylem pekniecie w zaciski sztycy i tak trzyma juz od miesiaca. Na wiekszosc problemu jest rozwiazanie.

Rozwazajac co bym zrobil z rowerem, gdybym jechal w podobna trase jak Twoja?
Jechalbym na pewno ciezej niz obecnie. Sztywny widelec zamiast amora, dynamo z oska 9mm zamiast 15mm, jakis maly bagazniczek i male sakwy. Nadal bym obstawial przy torbach na rame, najgrubszych oponach (mialbym zapas, lub nawet dwa) w zanadrzu, bezdetkowo (zapasem detek na wszelki WY.). Nie wiem czy odwazylbym sie wziac Rohloffa.

Pytanie Emes, co dokladnie rozumiesz przez nowinki techniczne. Rame aluminiowa ciezko nazwac nowinka, no i kupa ludzi na alusach objezdzala swiat.

Mam wrazenie, ze obecnie (jeszcze) jest tendencja do przygotowywania (kazdego!) roweru turystycznego jakby jechal na wyprawe jak Twoja, ktora jest niewatpliwie w ekstremum calego spektrum turystyki sakwiarskiej. Brakuje pewnego przemyslenia sytuacji pod wlasne potrzeby. Duzo osob tez ulega temu czarnomysleniu, o ktorym wspominales. Co jak schrzani sie to, a to? Samo rozmyslanie nie jest oczywiscie zle samo w sobie, ale ostatecznie ten bagaz strachu czesto przeklada sie na kupe niepotrzebnych gadzetow, ktore dociazaja rower, ten z kolei musi byc bardziej pancerny zeby to wszystko utrzymac w ryzach i spirala się sama nakreca. Jaskrawym przypadkiem takich rowerow sa ramy Thorn'a, nie wyobrazam sobie troche jazdy na 100kg prosiaku., ale skoro rama to wytrzyma to czemu sobie nie dowalic gratów?

panta rhei.

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
Dla mnie chyba kluczowe jest, żeby ten rower do długiej wyprawy złożyć samemu. Już na tym etapie rozsądek podpowie co może się rozsypać a co powinno działać. No i nabywa się bezcennej wiedzy o każdym elemencie roweru, dzięki czemu już na słuch można wyłapać defekty nim doprowadzą do katastrofy a serwis nawet najbardziej skomplikowanego elementu przeprowadza się bez stresu.

Co do mojego feralnego oczka, to pewnie padło od przeładowania ale też od uderzenia. Kilka tygodni wcześniej dałem na swoim rowerze pojeździć dzieciakowi. Szybko musiałem zabrać i więcej tego błędu nie popełniłem ;)

Jak teraz na to patrzę, to w paru miejscach kusiłem los. Na przykład manetki miałem o konstrukcji 100% plastikowej (SRAM gripshift) i ostrzegał mnie o tym sprzętowy guru Skolioza. Już na początku złamałem baryłkę regulacyjną ale reszta dojechała do końca. Całkiem niezłe siodełko rozpadło mi się w Stambule, gdzie kupiłem najgorszego sortu gąbkę za wygórowaną cenę 50zł. I przejechałem na niej 23kkm w normalnych bawełnianych gaciach. Po pierwszych ultramaratonach na szosówce i związanych z tym dolegliwościach nie mogłem uwierzyć, że w tej Afryce nie odpadła mi dupa ;)

Co do torby w trójkącie - pełna zgoda. Nikt mi tego przed wyjazdem nie pokazał, wybór w tym rodzaju sprzętu też pojawił się dopiero ostatnio a trójkąt tradycyjnie służył mi do transportu wody (co w sumie jest jednym z najcięższych bagaży ale wiozłem tam jedynie 3 litry z maksymalnego ładunku 12l). Teraz wymyśliłem, że może rozsądnym byłoby właśnie wsadzenie w trójkąt potężnego zbiornika na wodę? Tylko trzeba to sprytnie wymyślić.

Tarcze to też kwestia warta zastanowienia, głównie ze względu na zużycie obręczy przez tradycyjne hamulce. Nie ma siły, w górskim i deszczowym rejonie można wyprawówkę na V-brake zajeździć w kilka tygodni, nawet mając najbardziej miękkie klocki. Nie wiem natomiast jak z żywotnością tarcz. One też mają jakiś limit, poza tym moga się zgiąć i pozostaje tylko wymiana. Poza zachodem i wschodnią Azją trzeba wozić zapas.

Za nowinki uznaję tu rzeczy, których w niektórych rejonach świata nie da się zastąpić czymś umożliwiającym jazdę. A wtedy okaże się, że nowinką nie jest tylko hamulec tarczowy czy amortyzator ale nawet 8-rzędowa kaseta. Rok temu w brazylijskiej prowincji rozleciała mi się obręcz w tylnym kole. W pobliskim miasteczku dostałem koło z wolnobiegiem i 6 rzędami o innym dystansie. Pojechało :) W wielu państwach w Afryce takie koło byłoby już luksusem, musiałbym po nie pewnie udać się do stolicy.

Na odruch ładowania do pełna "bo mam jeszcze miejsce" trafiają chyba wszyscy. Backpackerzy również. Po paru doświadczeniach przychodzi opamiętanie i kupuje się mniejsze sakwy, torby, plecaki. Bo odruch zostaje i trzeba nad nim panować ;)

PS: A te opony bezdętkowe jak się obsługuje w warunkach polowych? Nie wymagają jakiejś specjalnej czystości przy zakładaniu? Da się uzyskać wstępne uszczelnienie i napompować pompką ręczną? Jak wygląda kwestia wymiany szprychy w takich obręczach? Nigdy nie mialem tego w rękach.

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Znajomosc wlasnego roweru to podstawa, rowniez staram sie robic wszystko samemu. Jeszcze zostal mi serwis amora do opanowania.

To prawda, jak wyjezdzales z północy torby bikepackingowe w PL byly w powijakach i malo kto o nich slyszal. Zreszta nawet w Walii, w ktorej wtedy urzedowalem temat był dopiero rozwojowy. Jesli chodzi o wode to preferuje upchanie koszykow na ramie na ile to jest mozliwe. Pod rama mozna swobodnie podwiesic 2 litry, bez amortyzatora jakieś 3 litry. My wozimy skladane butelki platypusa, ktore moznaby upchac w takiej torbie - lekkie wytrzymale i skladaja sie do malenskich rozmiarow. Jesli chcialbys wozic w tej torbie sama wode toi dobrym pomyslem wydają się być worki Dromelite - rozsadnie lekkie i pasują gwintem do filtrow MSRa. Tym sposobem mozesz w sam srodek ramy upchac jakies 4-6 litrow, w zaleznosci od rozmiaru trojkata. Tutaj klasyczne ramy touringowe maja ogromna przewage nad wiekszoscia nowoczesnych mtb, gdzie rura gorna zazwyczaj schodzi w dol pod stromym katem.

My jezdzimy tylko w spodenkach do biegania. Dupsko sobie pooddycha, pohasa i nam nie dokucza nadto. Nigdy nie jezdzilismy na dechac szosowych i chyba nie bedziemy :)

Zeby zgiąć tarcze podczas jazdy do punktu, w ktorym nie da sie jej reka odgiac naprawde trzeba sie postarac. Obawiam sie, ze zniszczona tarcza oznaczalaby koniecznosc wymiany kolarza :) Do transportu w samolocie, kiedy przednie kolo schodzi z roweru i brakuje naturalnej osłony w postaci goleni widelca odkrecam tarcze i tasma przylepiam do boku pudla. Do tej pory bez problemu. Nie wiem czy fatygowalbym sie w zabieranie zapasu, raczej nie. To troche jakby wyjsc z zalozenia, ze kolo moze się przy hamulcach obreczowych zniszczyc, wiec trzeba miec zapas. Pewne awarje po prostu wymagaja troche zachodu w naprawie.
Co doprowadza mnie bezposrednio do kolejnej mysli, ktora krazy mi po glowie. Nawet jesloi trzeba sie pofatygowac 300-500 km do miasta po jakis zapas/czas zamienna - czy na tak dlugo terminowej/dystansowej wyprawie to jest az taki zachod? Raczej nieplanowana wycieczka w bok? Popraw mnie jesli sie myle, ale tragedią to się staje gdy wyjazd jest kilku tygodniowy i taka akcja zabiera np 1/4 z wyjazdu.

Z mojej strony do nowinek, z którymi trzeba być ostrożnym zaliczylbym: widelce na oś 15mm i wszelkie tego typu widelki, które uniemożliwiają wsadzenie kola od przyslowiowej Ukrainy i doczlapanie sie do miejsca porzadnego serwisu, ale np już piasty nie, bo można dokupić adapter i smigac na zwyklym widelcu QR (my takie wozimy), widelce i piasty typu boost pod opony na plusie (padaka i zawykle wyciaganie kasy od rowerzystow), wszelkiego rodzaju wciskane bieznie lozysk suportu (jedziemy na suportach accenta, gdzie mozna wsadzic metryczne mozyska za pare zlotych/baksow, wlasnie czekam na dostawe nowych, wiec zdam relacje z wymiany). Mam sporą rezerwe do Rohloffa, ma oczywiście opinie niezniszczalnego, ale jak już coś padnie to zostajemy z reka w nocniku i czekamy na laske Rohloffa.

Co do odruchu pakowania na maksa, mam dewizję że pojemności toreb zawyżone są o 25% - i tyle zawsze ma być luzu minimalnie jak się skończę pakować. Działa :)

W kwestii tubeless, kola takie są o tyle proste w serwisie, że nie trzeba ich serwisować. Jeśli złapałeś kapcia na bezdętce tzn że dętką byłaby kompletna padaka - naprzykład rozerwana opona. Do tego momentu pewnie takie rozwiązanie zdazylo zaoszczedzic kilka ladnych flakow. Saszka np. ma kilka konkretnych wgiec na tylnej obreczy. Z detka kazde z nich to bylby ciezki do zalatania snake, zauwazylismy pare dni po zjecheniu ze szlaku.

Najpewniejszym sposobem na uzyskanie szczelnego polaczenia opona/obrecz w przypadku obreczy, ktore nie sa dedykowane do zastosowan tubless jest tzw metoda ghetto tubeless.


Jesli chodzi zas o dopompowanie kola w warunkach domowych, to zazwyczaj potrzebna jest conajmniej pompka podlogowa, najlepiej kompresor. Niezdazyly mi sie jeszcze opony, ktore by tak ciasno przylegaly do obreczy, zeby dalo sie napompowac pompka reczna. Znow duzo zalezy od konkretnego polaczenia opona/obrecz - tutaj bryluja obrecze Stans Notubes.

Jest bardzo fajny patent na podreczny kompresor

trzeba tylko wozic korek, a butelka zawsze sie znajdzie.

Wymiana szprych wyglada tak samo jak w zwyklym kole, z ta roznica ze wiekszosc rozwiazan korzysta z samoprzylepnej tasmy do uszczelnienia obreczy od wewnatrz. Taka tasme trzeba wtedy zerwac i nalozyc nowa - my uzywamy zwyklej szarej tasmy. Sa jeszcze patenty gdzie obrecze nie maja otworow na nyple na wewnetrznej sciance - "nowinka" bez zastowowania w turystyce ;)

Na pierwszy rzut oka moze wydawac sie, ze to kupa zachodu, ale naprawde warto. Zainwestowany czas zwroci sie przy pierwszym kapciu, ktorego notabene nie bedzie. Przy jakiejsc katastrofie oczywiscie wrzuca sie detke, ktora trza miec w zapasie (my wozimy dwie). Wozimy tez troche uszczelniacza silikonowego na wszelki wypadek, do tej pory glownie niepotrzebny balast.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Ciekawy artykuł o tym jak obecnie rowery turystyczne przechodzą transformację.

Tytuł nieco prowokujący jednak w samym artykule jest sporo ciekawostek.

Touring Bicycles 2015 and Luddite Resistance

"Nieco" prowokujący to jest cały artykuł :), np. że ludzie jeżdżący z 4 sakwami padli ofiarami marketingu, no i wrzuty pod adresem crazyguyonabike.com. :)

Żeby nie było samego offtopu, to się zapytam, ile litrów pojemności ma typowy zestaw bikepackingowy? Czy któraś z toreb może być zupełnie wodoodporna?

Offline Kobieta Dorcia

  • Wiadomości: 15
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.09.2016
Np. zastanawiam się czemu z takim oporem sakwiarze zakładają torebki w trojkąt. Tyle miejsca na bagaz, a się marnuje. Do tego jest to idealne miejsce zeby upchac rzeczy ciezkie. Odciazone sakwy to brak problemow z urywajacymi sie uczkami, pekajacymi szprychami itp. itd.

Co do torby w trójkącie - pełna zgoda. Nikt mi tego przed wyjazdem nie pokazał, wybór w tym rodzaju sprzętu też pojawił się dopiero ostatnio a trójkąt tradycyjnie służył mi do transportu wody (co w sumie jest jednym z najcięższych bagaży ale wiozłem tam jedynie 3 litry z maksymalnego ładunku 12l). Teraz wymyśliłem, że może rozsądnym byłoby właśnie wsadzenie w trójkąt potężnego zbiornika na wodę? Tylko trzeba to sprytnie wymyślić.
W podróżach, gdzie faktycznie potrzebujesz tyle wody może tak, a w innych podróżach (albo na odcinkach tej samej podróży, gdzie można wozić mniej wody) przydałoby się, żeby to miejsce też można było używać do innych rzeczy.
Ja się zastanawiam czy to nie jest niewygodne, jeśli nie ma się butelki pod ręką, a w tej torbie. Albo może też są takie rozwiązania, że torba nie wypełnia całego miejsca między ramą, a zostaje jeszcze miejsce na butelkę?
Zobacz wideoreportaż z naszej wielkiej podróży z Polski do Azji Centralnej: https://www.youtube.com/channel/UCW1Musz5pikMANUxMgttTMQ/

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Ja chwilowo jadę czymś, co nie szufladkuje się ani tu, ani tu. Głębsza refleksja przyjdzie po powrocie. Na razie słowo o tarczówkach.
Czy wolno się zużywają? Na pewno wolniej o v-ek, ale na następny raz wziąłbym jedną tarczę na zapas. Przodek mam już wycieniowany gdzieś do połowy. 3 pary metalików obgonił i to jest maks, jeśli chodzi o rozsądek. Niebawem pewnie zrobię myk i zrobię zamianę przodu z tyłem.
Czy można kupić tarczę w Azji? No można, ale tylko 160mm, o innych lepiej zapomnij.

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum