Autor Wątek: Iwo na wakacjach  (Przeczytany 19736 razy)

Offline Mężczyzna Hipek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 4866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 18.08.2011
    • Hipcia i Hipek
Odp: Iwo na wakacjach
« 9 Sie 2015, 22:26 »
Może jest, ale tylko jedno wiaderko na cały pociąg i muszą korzystać rozważnie.
martwawiewiórka [14:51]: sól kolarstwa, co to takiego?
Elizium [14:52]: spacer z rowerem po górach

Mijah: (...)przy okazji dowiedziałem się czegoś co zmieni moje życie. Oznaczenie podjazdu HC to nie hardcore, tylko hors catégorie.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3447
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 10 Sie 2015, 05:45 »
Ja juz w Moskwie, wieczorem - kolejny pociag na poludnie, a stamtad juz - tylko rower. Jakis Kaukaz, a potem do domu, przez Gruzje i Turcje. No, ale wizy rosyjskiej jeszcze troche ponad 40 dni, wiec niespiesznie, spokojnie. Czas mam.

Na pozegnanie z polnoca mialem zrobic 3 dniowa petelke po okolicy, po czesci gor lezacej na poludnie od lini kolejowej, ale nie za bardzo to wyszlo. tzn. nie chcialo mi sie przeprawiac przez jedna wezbrana rzeczke: wody lekko ponad pas, nurt bystry, sliskie kamerdolce, a do tego bardzo, bardzo mocny wiatr, w podmuuchach potrafiacy wybic z rownowagi czlowieczka niepewnie sunacego przez rzeczke z rowerem na plecach. Zasadniczo przejsc by sie dalo, ale bardzo trudne i nieprzyjemne by to byto, mysle, ze trzeba by sie nosic na raty. Sam wiatr zimny jak cholera, wial przez dobrych 4 dni, zlamal mi prowizorycznie sklejony maszt do namiotu. W kazdym razie strzelilem focha i pojechalem tylko w ta i nazad przez przelecz do jakiejs dolinki, lezacej po drugiej stronie przeleczy, na ktorej znajduje sie kopalnia chromu (400 m podjazdu serpentynami po fajnym, stromym szutrze).

Po drugiej stronie zostawilem namiot i wybralem na wycieczke piesza po gorach (tzn. rower zostawilem przy namiocie). Okazalo sie, ze na szczyt na ktory postanowilem wejsc, jest pociagnieta wiezdiechodka, a na nim jakas baza, przekazniki, baraki, w nich jakies agregaty i sporo sprzetu, nawet laptop - niestety sie nie wlaczal. Jak mi chlopaki z kopalni powiedzieli, prowadzone tam byly badania przez geologow, znalezli zloza i nowa kopalnia tam bedzie. Wiec niewykluczone, ze za pare lat przybedzie drog szutrowych w tamtej okolicy, zwiekszajac jej dostepnosc rowerowa.

Dodatkowo, z awarii - buty, powinienem wziac cos zdecydowanie bardziej pancernego, obecnie juz sa w strzepach, mimo kilkukrotnego zszywania. Gdybym nie chodzil po gorach to moze nieco lepiej by sie utrzymaly. A chodzenie po gorach tutaj oznacza cos zupelnie innego niz u nas - sciezki, drogi, szutrowe badz gruntowe, tylko w nielicznych dolinach. Wszedzie indziej idzie sie zupelnie na przelaj terenem - na ogol bagno badz kamerdolce wzdluz strumieni. Okolica surowa, wiec krzakow malo - na ogol nie trzeba sie przedzeiracm, a jesli juz, to zazwyczaj niskie. Na szczyty rowniez na przelaj, po mniej i bardziej ustabilizowanych goloborzach, z rozna wielkoscia kamieni, czesto ostrych. Noga, mimo najwyzszej uwagi, nieraz sie omsknie, obije, uderzu, zahaczy o ostra krawedz. Dodatkowo, kamienie czesto, szczegolnie w nizszych partiach, porosniete mchami, porostami, wiec bardzo trudne do chodzenia gdy mokre i sliskie jak diabli w deszczu - a tak tez bywalo. Same szczyty, granie, to rozlegle kamienne plaskowyze, tutaj idzie sie juz luksusowo, choc bywaja nieco podmokle. Calosc podoba sie bardzo. Niewatpliwie, najfajniejsze gory po ktorych chodzilem.

I jeszcze, z awarii - wypadl mi nit z sakwy crosso mocujacy gorny hak, trzeba bedzie cos kombinowac.

Tak czy siak, przygoda na Uralu zakonczona. W zasadzie plan sprowadzal sie do tego, ze mialem zaplanowanych 5 hardych przeprawek terenowych, z ktorych ostatecznie udalo sie zrealizowac jedna, przy czym namordowalem sie okrutnie :) Odcinki pomiedzy, w przypadku braku drog, czyli zgodnie z rzeczywistosica, pociagiem. pierwsze dwie nieudane byly na poludniu - w okolicy Solikamska mialem przejechac przez glowny grzbiet Uralu i wroci z powrotem na strone europejska - na druga strone nie przejechalem bo nie znalazlem drogi, wiec wracac tez nie bylo ktoredy ;) Trzeba bylo duzo mocniej przylozyc sie do planowania, fakt, ze ktos ktoredy gdzies przejechal, ze gdzies prowadzi jakas droga itp. tutaj oznacza niewiele - nieuzywana przecinka zarasta w kilka lat, drogi przechodza przez rzeki w ktorych wody jest na chlopa, a dodatkowo potrafia sie znaczaco podniesc, szczegolnie jesli - jak teraz - rok jest chlodny i deszczowy. W Labytangach ludzie mowili, ze w tym roku w ogole lata nie bylo, w podobnym tonie wypowiadali sie spotkani turysci - ze o tej porze tyle sniegu nie powinno byc, a w rzekach duzo wiecej wody niz zazwyczaj. Zadowoleni ponoc tylko pasterze renow, bo muszek malo, a te ponoc zra reny jak cholera. No, i same renifery - dzieki wilgoci mnostwo grzybow powychodzilo, rowniez jakichs muchomorkow i halucynogennych swinstewek, wiec, jak slyszalem, permanentnie chodza na haju, zataczajac sie z lekka.

Ale mimo niepowodzen podobalo sie, jestem zadowolony. Troche zajrzalem w malo dostepne miejsca, sporo sie dowiedzialem o rejonie, pogadalem z ciekawymi ludzmi. Nieco pochodzilem po gorach, pojezdzilem po fajnych drogach na rowerze, doatrlem na polnoc w miejsca o ktorych dawno myslalem - wiec ogolnie spoko.

Niestety, kompletnie schrzanil sie aparat i nie dziala w ogole - wiec zdjec z polarnego Uralu mam malo i nie jestem pewien, jakiej jakosci. Za pare dni cos postaram sie wrzucic. Nieco robilem telefonem, ale ten z kolei ma malutka karte pamieci - nie przewidzialem potrzeby wziecia wiekszej.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3447
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 12 Sie 2015, 19:13 »
I pare zdjec, tym razem troche wiecej i ze wzgledu na bledy na flickrze w innym miejscu. Nie wszystko, bo jak pisalem, aparat sie schrzanil, ale trudno. Kupilem juz nowy. Na niektorych zdjeciach widac tego efekty w postaci dziwnych okregow, ale nie mam czasu zeby cos z tym zrobic.

https://picasaweb.google.com/100391618085188298781/WorkutaIUralPolarny

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Odp: Iwo na wakacjach
« 12 Sie 2015, 19:16 »
Zanim wyrzucisz stary aparat, zrób zdjęcie białej kartce. Może część zdjęć się dzięki temu uratuje :)

My home is where my bike is.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 12 Sie 2015, 23:26 »
Iwo takich ultralight butów to się bierze 4 pary na taki wyjazd :)

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 13 Sie 2015, 08:45 »
wiezdiecho​da - nie tylko pojazd gąsienicowy, jak widać pojazd Twój Iwo też.

ogląda się z wielkim zainteresowaniem, mimo pojawiającego się "znaku wodnego".

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3447
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 23 Sie 2015, 12:51 »
Trzy dni w pociagu, calodzienna przejazdzka po Moskwie i trzy dni w Wolgogradzie minely jak z bicza strzelil. Wymienilem przednia obrecz, ktora juz sie tego domagala , manetke tylnej przerzutki, ktora w trakcie przejazdzki po Moskwie strzelila focha i ot tak przestala dzialac, oraz pancerz tylnego hamulca, ktory zlamal sie przy klamce w trakcie transportu roweru pociagiem. Kupilem gaz do kuchenki, nowy aparat, sandaly i krotkie spodenki, ktore sa troche niewypalem - teraz, na muzulmanskim wschodnim Kaukazie, i tak musze jezdzic w dlugich.

No i pojechalem w step, przez Kalmucje i Kraj Stawropolski. Z poczatku dosc goraco, ponad 40 stopni, potem temperatura sie unormowala - pewnie dzieki deszczom - a potem przyszly chmury i bylo normalnie, po 20-25 stopni. Deszcze prawie od razu, juz na pierwszym noclegu, gdy po prostu polozylem sie na karimacie w stepie - noca bylo tak cieplo, ze spalem w samych gaciach, bez zadnego przykrycia. A tu znienacka deszcz - o drugiej w nocy musialem rostawic namiot i przeniesc sie do niego. Z rana po spakowaniu sie zagadalem sie troche z pastuchem, ktory przygnal owce na miejsce, w ktorym spalem. Troche ponarzekal na Kalmykow i w miedzyczasie przyszla kolejna ulewa z mocnym wiatrem, wiec przycupnelismy za slupem wysokiego napiecia, ktory nas dosc znacznie ochronil przed zmoczeniem. Po chwili przyjechal wlasciciel stada, przywiezc plaszcz dla swojego pracownika. Narzekanie pastucha na Kalmykow sie skonczylo, bo pracodawca byl tejze nacji, za to zaczal wspominac, jak to za sojuzu bylo lepiej, gdy byly kolchozy i 'wszystko bylo'. Wlasciciel stada slyszac to usmiechal sie pod nosem, wiec pewnie jak sie ma 1500 owiec to nie teskni sie do kolektywizacji tak bardzo jak wtedy, gdy jest sie najemnym poganiaczem bydla :)

Przez deszcze ze stepowych noclegow bez namiotu pod rozgwiezdzonym niebem wyszlo niewiele - raptem tylko jeden na caly tydzien. Dwa razy poszedlem spac do ludzi, raz na tamie, raz na gospodarstwie w srodku stepu - z wieczora przyszly burze i silny wiatr, ktory grozilby polamaniem stelaza od namiotu. A same burze dosc ostre - w nocy srednio rozblysk na sekunde, pioruny przeskakiwaly miedzy chmurami z taka czestotliwoscia, ze jeden grzmot zaczynal sie, zanim skonczyl sie poprzedni i cala burza byla ciaglym, ponad godzinnym burczeniem, ktore raz sie przyblizalo, raz oddalalo. Jak to skomentowal robotnik spiacy obok mnie: 'Blin, jebana bladz, pustynia, bladz'.

Prawie cala Kalmucje przejechalem niestety dosc glownymi drogami, bo w Wolgogradzie nie udalo mi sie kupic mapy - okazuje sie, ze w Rosji mapa sasiedniego wojewodztwa czy republiki stanowi nielatwy do dostania rarytas. Potem, w Elicscie, stolicy Kalmucji, bylo jednak lepiej i dobrze ponad 130 km udalo sie machnac po gruntowkach. Z drugiej strony, gdyby nie asfalt, to siedzialbym na stepie znacznie dluzej - bo raz, ze upaly wymuszaly kilkugodzinne przerwy w najwiekszy skwar, dwa, ze na Uralu zupelnie odzwyczailem sie od 'zwyczajnej' jazdy i musialem sie na nowo wbijac jednostajnej, spokojnej jazdy na rowerze, trzy, ze lekko sie pochorowalem jadac pociagiem - cos siadlo mi na gardlo i na zoladek, na szczescie, przeszlo bez wiekszych problemow, no i po czwarte, ciagle wialo - tak przez polowe trasy wiatr przeszkadzal, przez polowe pomagal.

A stepy fajne, zolta przestrzen jak okiem siegnac, do tego wcale nie monotonne, bo tu pagorki, tam wyschniete rzeki, tam jakies jeziorka i szuwary, tu gospodarstwo, tam owce, konie czy krowy, no i kurhany, duzo kurhanow. Mimo upalow, przez ktore pilem po 6-8 litrow wody dziennie, bardzo mi sie to wszystko podobalo, choc wiecej niz tydzien to bym tam nie chcial jezdzic. A teraz ruszam w gory Kaukazu, wiec spora odmiana.

Pare fotek na koniec, niestety, nowo zakupiony aparat tez jest jakis walniety, i zdjecia rozmazane po bokach, niektore zupelnie schrzanione przez to. Trudno, teraz nie mam czasu reklamowac :):

https://picasaweb.google.com/100391618085188298781/WolgogradKalmucja

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Iwo na wakacjach
« 23 Sie 2015, 22:18 »
Się uparłeś na te nikony ;)
Nie zwróciłem uwagi na nieostre brzegi. Co było dalej po tym, żeby łowić ryby i kupować (tam, gdzie stoi rower)?

Offline Kobieta tereska

  • Wiadomości: 262
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 01.01.2014
Odp: Iwo na wakacjach
« 4 Wrz 2015, 19:52 »
Iwo, a te zdjęcia, na których jesteś i np. przechodzisz przez rzeczkę, to robiłeś z samowyzwalacza czy ktoś tam był? Tak z ciekawości pytam...
W ogóle to ślicznie tam... Cholernie trudno, wiadomo, ale jak się o tym zapomni, to zdjęcia zachęcają, żeby kiedyś się tam wybrać :)

Offline Mężczyzna Robb

  • "Ojciec Założyciel"
  • Wiadomości: 15
  • Miasto: Kraina Wygasłych Wulkanów
  • Na forum od: 04.06.2006
    • Robb Maciąg
Odp: Iwo na wakacjach
« 4 Wrz 2015, 21:04 »
Super wyprawa!
… why so serious ?

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3447
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Iwo na wakacjach
« 18 Wrz 2015, 12:03 »
Zdjecia z samowyzwalacza.

Ja juz po Kaukazie, w Tbilisi. Dojechalem w Grozny, nie udalo mi sie pojezdzic po Czeczenskich gorach, po czym zrobilem petle po Dagestanie - z Hasawjurta do Derbentu i z powrotem do Czeczenii, potem kawalek Osetii Polnocnej. Prawie wszystko po fajnych, gorskich drogach.

Czeczenia w porzadku, juz na wjezdzie miejscowi mi powiedzieli "Jak bedziesz czegos potrzeboiwal, to idz na policje. Nakarmia cie, napoja i mloda Czeczenke ci znajda." Policji bardzo duzo, w zasadzie wiekszosc przypomina jednostki paramilitarne, bo chlopaki oporzadzenie i mundury kupuja sobie sami i co drugi paraduje w czyms innym. I oczywiscie, kazdy z kalachem, bo bez kalacha w Czeczeni czy Dagestanie policjanta nie ma. Jak mowia, "U was musza bron zdawac po sluzbie, a te to nasze, domaszne".

Z Groznego pojechalem na Shatoi, chcac zrobic petle po okolicy. Policjanci po drodze zapewniali mnie, ze spoko, moge bez problemow jechac. Na policyjcnej zastawce na wjezdzie do wioski tez mnie puscili, a jakies 15 km dalej, na kolejnej zatrzymali. No i jaja, bo okazalo sie, ze caly rejon (a takze dwa sasiednie - Itum-Kalijski i Szarojski) maja specjalny status i innostrancom bez przepustki tu nie wolno wjezdzac. Ponoc w te wakacje juz kilku polakow na motorach, samochodach odprawili z kwitkiem. A miesiac temu puscili Rosjanina z Moskwy, ktory przejechal na rowerze cala ta trase bez problemu... W kazdym razie przyjechali po mnie chlopaki z FSB w Shatoi z, zawiezli z powrotem, spisali, przesluchali, dostalem mandat, dosc niski - 500 rubli, ale za to nakarmili i dali na droge siatke konserw. Proponowali, zebym jak Snowden sprzedal jakies panstwowe sekrety, wtedy otrzymalbym obywatelstwo w trybie natychmiastowym i mogl pojechac dalej - ale niestety, akurat nic nie mialem na podoredziu. Ogolnie nienajgorzej wyszlo, bo krotko po zatrzymaniu zaczelo lac, az do wieczora i nastepnego dnia w gorach tez kiepska pogoda byla.

A droga do samego Shatoi bardzo dobra, nowa - ale jak mi mowil Hamzan, ktory zgarnal mnie w centrum Groznego i ugoscil, w czasie wojny cala byla zniszczona, zaslana dziesiatkami wrakow czolgow i pojazdow opancerzonych. Waska, kreta, pnaca sie po urwisku nad lezaca paredziesiat metrow w dole rzeka, jedyna trasa wiodaca w glab gor, idealna do ostrzalu z szczytow lezacych po jej obydwoch stronach. Jak mowil, wrakmi lezaly dlugimi miesiacami na drodze i paredziesiat metrow nizej, w rzece, z trupami zolnierzy w srodku. Po wojnie tez nie od razu je uprzatnieto, jeszcze jakis czas miejscowi przychodzili z palnikami i wycinali czesci, wozili na zlom. Sam Hamzan tez prawie tam skonczyl wracajac z gor samochodzem, gdy 100 metrow za nim przelatujacy samolot zbombardowal most po ktorym wlasnie przejechal. Za samolotem kilka helikopterow, po chwili jeden spadl... Takie wspomnienia tam ludzie maja.

Po niepowodzeniu w Shatoi jechac do Groznego po przepustke z FSB (ktora nie wiem, czy bym otrzymal i jak dlugo trzeba by na nia czekac) mi sie nie chcialo, wiec ta czesc trasy odpuscilem i pocialem na Dagestan. Wjazd glowna droga do Dagestanu przez dwa posty obstawione policjantami, ale zadnych problemow: notuja tylko dane z paszportu i tyle, uprzejmie i milo. Mowia, ze wszystko w porzadku, jezdzij gdzie ci sie podoba. Ale tuz za samym postem, tuz przy glownej drodze, bardzo smutny dom, jedna z niewielu pozostalosci po wojnie: ostrzelany, z zapadnietym dachem i duzym, wyraznym napisem "Omsk".

W Dagestanie praktycznie w kazdym rejonie spisywala mnie policja i robila zdjecia. Ale jak wszyscy  mowia, jest bezpiecznie. Bojownikow praktycznie nie ma, a tych, ktorzy zostali, miejscowi uwazaja za bandytow. Jeden czlowiek, ktory zaprosil mnie na obiad, twierdzil wrecz, ze wiekszosc specoperacji to sciema, bo po prostu zolnierze sa za nie dobrze oplacani. Alez kolei policjant u ktorego spalem pokazywal mi na telefonie fotografie zastrzelonych brodatych partyzantow, wiec jednak cos jest na rzeczy. Dwa razy, blizej granicy z Gruzja i Czeczenia, zostalem przesluchany przez funkcjonariuszy FSB. Ale, jak mowia miejscowi, kiedys bywali tu ludzie udajacy turystow, w rzeczywistosci wozacy kontrabande badz robiacy zwiad dla bojownikow, wiec policja ciagle jeszcze traktuje turystow z pewna doza nieufnosci - im dalej od Czeczeni i granicy z Gruzja, tym mniejsza. W kazdym razie bylo to dobrych parenascie spotkan z policja, po ktorych niewiele juz mnie dziwilo. Nawet to, ze w jednej miejscowosci policjanci po przesluchani wzieli mnie na obiad, po czym zabrali na godzinna wycieczke samochodem terenowym po jakims bezdrozu, na innym poscie kazali mi sie zatrzymac, napic herbaty i pojesc jajecznicy (na tluszczu baranim) i na odchodnym dali torbe cukierkow, a gdzie indziej wzieli moj paszport na komende, ogladali przez parenascie minut, po czym kazali pojsc do srodka tylko po to, zeby zyczyc dobrej drogi.

Dagestanczycy bardzo narzekaja, ze ich republika ciagle jest przedstawiana w telewizji w zlym swietle: jesli jakas wiadomosc sie pojawia, to tylko dotyczaca terroryzmu, wiec cala Rosja uwaza ich za kolebke bandytyzmu. Z tego wzgledu praktycznie nie ma tu turystow, a jesli juz sa, to rzadko z Rosji - z tego co mi ludzie mowili, wyszlo, ze poza mna Dagestan w tym roku odwiedzilo prawie 10 Polakow, a Rosjan malo kto pamietal. Ale parenascie lat temu w wiosce Tloh zostal zamordowany Polak: miejscowy zaprosil go do domu, wieczorem poszli nad rzeke lowic ryby, tam trzasnal go kamieniem w glowe i wrzucil do rzeki. Wpadl, bo niezbyt zmyslnie zakryl slady: zaczal wozic sie samochodem zabitego, a terenowka na polskich blachach szybko zwrocila uwage policji. Przyznal sie do wszystkiego i ciagle siedzi w wiezieniu. Zgodnie z miejscowymi zwyczajami cos takiego jest czynem niewyobrazalnym, bo gosc jest tu swiety. Ponoc w dawnych czasach nie bylo tu zadnych noclegowni: gdy Dagestanczyk podrozowal i potrzebowal noclegu, zachodzil do pierwszej z brzegu wioski, pukal do pierwszego domu i nie bylo mowy, zeby go nie przyjac. Niektorzy po drodze mowili mi wprost: jak bedziesz glodny, bedziesz potrzebowal noclegu czy czegokolwiek innego, idz do ludzi, nie ma mowy, zeby ci nie pomogli, zeby odmowili. I tak bylo, przy czym sami czesto zaczepiali mnie na ulicy, proponujac np. obiad, nocleg, nieraz dostalem prowiant na droge, czesto proponowali, zebym zostal na pare dni i zapraszali na nastepny raz.

Sam Dagestan fantastyczny. Ludzie jak pisalem wyzej, wioski jakos niesamowicie pobudowane, z czarnego kamienia, domy poukladane jeden na drugim tworzace jakis wspolny byt obsiadajacy niewielkie pagorki wystajace ponad gleboko wcietymi dolinami, nieraz takze na samych szczytach, na plaskowyzach, setki metrow ponad dnem doliny, do ktorych jedyna droga pnie sie dlugimi, stromymi zygzakami - ale to tam sa najlepsze pastwiska. Dla rowerzysty rejon wyciskajacy nieco potu, same zjazdy i podjazdy, mocno nachylone, pna sie po urwiskach, ponad kanionami, przecinaja grzbiety i wspinaja sie na prawie pionowe przelecze gesto powcinanymi serpentynami. Nawierzchnia w znakomitej wiekszosci szutrowa, roznej jakosci. Sucho, przez dwa tygodnie krotki deszcz tylko dwa razy, z czego raz przycielo tez gradem, i upalnie, dobrze ponad 30 stopni - a ludzie raczej konserwatywni, wiec nie jezdzilem w krotkich spodniach i nie sciagalem koszulki, wylewajac litry potu na wielogodzinnych ostrych podjazdach, na szczycie konczac z bialymi plamami od soli na przepoconej odziezy.

Pare fotek, z Czeczeni:

https://picasaweb.google.com/100391618085188298781/Czecznia?authuser=0&feat=directlink

I z Dagestanu (pierwsza polowa petli):

https://picasaweb.google.com/100391618085188298781/DagestanZCzeczeniDoDerbentu


"-Co wy Polacy tak Rosji nie lubicie?
-No, na przyklad historia miedzy nami kiepska, Stalin bardzo zle z Polakami postepowal.
-No jak to, Stalin pol Europu wyzwolil!
-No tak, ale potem wszystko wzial dla siebie.
-A co mial zrobic? Wy byscie wyzwolili, to tez byscie wzieli dla siebie.
-Stalinowskie czasy byly bardzo ciezkie, ludzi wywozili na Ural, na Sybir, do Kazachstanu, mnostwo tam poginelo...
-I co z tego? U nas tez bylo ciezkie prawo, ale byl spokoj. A teraz patrz, demokracje zrobili, to od razu jacys bojownicy sie pojawili. Wczesniej nikomu do glowy by cos takiego nie przyszlo zeby sie buntowac."

"U nas w Dagestanie jest parenascie elektrowni wodnych, ale prad jest drogi, bo najpierw posylaja go pod Moskwe, i spod Moskwy odsylaja tutaj, kasujac za przesyl. Mnie to wkurza, wiec podpialem sie nielegalnie do slupa i nic im nie place. Kiedys tu do mnie przyszli o to z elektrowni, ale kazalem im spieprzac."

"-W Unii Europejskiej daja duze dotacje na energie sloneczna.
-U nas zgodnie z prawem tez dotacje powinny byc, ale nikt nie dostaje.
-Czemu?
-Nie wiem. Pewnie dlatego, ze to Rosja. Do bydla tez sa dotacje i tez ludzie nie dostaja."

"-A Islam nie zabrania alkonolu?
-Nie. Islam nie zabrania rzeczy dobrych. Czlowiek powinien jesc, pic i modlic sie.
-A w Czeczeni nie pija.
-To pewnie tam mezczyzn nie ma, z babami sie pozamieniali.
-A oni nie pija? [synowie po 20 pare lat]
-Im nie wolno, oni jeszcze dzieci."

"-Czemu wszystkie samochody stoja?
-Popatrz, tu bloto plynie po drodze. Ale to normalne, wiosna, lato, jesien, zima, jak tylko przyjdzie deszcz to bloto tedy plynie i nie da sie przejechac. Jest tu pare takich miejsc na tej drodze."

"-Wiesz, jak mi powiedziales, ze nie wierzysz w Allacha, to sie troche na ciebie pogniewalem. Poczytaj Koran, zobaczysz: tam jest napisane, ze jak przyjdzie koniec swiata, to wszyscy niewierni beda plonac w piekle. Przeczytaj, a na pewno sie nawrocisz.
-A Koran nie zabrania pic alkoholu?
-[rzut oka na swiezo osuszone piwo] Wiesz, z tym alkoholem to dosc zlozona sprawa. W zasadzie to pic mozna, tylko trzeba to robic poza wioska."

Online Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2257
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Odp: Iwo na wakacjach
« 18 Wrz 2015, 12:30 »
Jejku...z jednej strony zazdroszczę..a z drugiej cieszę sie, że mnie tam nie ma :)
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
Odp: Iwo na wakacjach
« 18 Wrz 2015, 13:03 »
Kurde, Iwo zakochać się w tym Dagestanie można...
Niektorzy po drodze mowili mi wprost: jak bedziesz glodny, bedziesz potrzebowal noclegu czy czegokolwiek innego, idz do ludzi, nie ma mowy, zeby ci nie pomogli, zeby odmowili.
to samo słyszeliśmy w Albanii, ludzie tam, zwłaszcza w górach, nauczeni są sobie pomagać, bo inaczej to ciężko żyć...

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: Iwo na wakacjach
« 18 Wrz 2015, 13:10 »
post usunięty
« Ostatnia zmiana: 3 Lut 2017, 18:12 PABLO »

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Iwo na wakacjach
« 20 Lut 2017, 12:04 »
Wiadomość usunięta.

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum