Szkocja 2015

[Waski]

tylko trzeba szukać rozwiązań jak swoją odporność zwiększyć

Na dzień dobry wlałem do bidonów zaparzoną w domu miętę, która jak wiadomo trochę pacyfikuje uczucie gorąca i żałuję, że nie wziąłem do podsiodłówki zapasu 1,5 litra, który posiadałem w bazie bo to naprawdę działa.

[pogodzinach]

Bardzo ciekawa fotograficzna relacja - obejrzałam z przyjemnością. Szkocję znam jedynie z wyspy Skye i z drogi dojazdowej na nią, ale to wciąż mało. A gdy jeszcze patrzę na Twoje fotografie, apetyt rośnie.
Który z przejechanych przez Ciebie fragmentów (oprócz Isle of Skye) polecałabyś najbardziej?

[hindiana]

Janus, szczerze zazdroszczę odporności na niższe temperatury. Mnie się od razu odechciewa jazdy, jeśli tylko mi trochę tyłek zmarznie.

[Janus]

Który z przejechanych przez Ciebie fragmentów (oprócz Isle of Skye) polecałabyś najbardziej?

Hmm, trudne pytanie Bardzo podobał mi się odcinek West Highland Way na północ od Bridge of Orchy. Jak widać na zdjęciach jakość drogi jest tam całkiem przyzwoita, prawie całość da się przejechać. Dookoła pustki, na całym odcinku w zasięgu wzroku nie ma się żadnego domu. Bardzo atrakcyjny widokowo jest też odcinek drogi A82 od kurortu narciarskiego Glencoe do miejscowości o tej samej nazwie.
Bardzo ładne są również droga A890 na północ od Dornie (część jedzie się bardzo wąską dolinką, jest kilka stromych podjazdów i zjazdów), droga A896 z Shieldaig do Kinlochewe (przepiękne jeziora!) oraz droga stamtąd do Ullapool przez Garve... Singletrack z Hope do Altnaharra (całkowite pustki)... I droga przez Cairngorms NP, z Carrbridge do Braemar i dalej na południe - jeden podjazd za drugim, ale żaden z nich nie jest szczególnie wymagający.

Hmm, zdaje mi się, że właśnie wymieniłam prawie wszystkie drogi, jakimi jechałam

[pogodzinach]

Czyli z tego wynika, że wybór tych dróg był jak najbardziej słuszny!
West Highland Way na północ od Bridge of Orchy i dolinę Glencoe znam, a z pozostałych tras na pewno skorzystam przy okazji wyjazdu do Szkocji. Dzięki!

[Janus]

Czyli z tego wynika, że wybór tych dróg był jak najbardziej słuszny!

Zdecydowanie tak! Trasa nie była przypadkowa - spędziłam nad jej planowaniem długie godziny, czy raczej dni Nie było to łatwe, bo wbrew pozorom Szkocja nie jest mała, a mając 12 dni musiałam ominąć wiele ciekawych miejsc i dróg. Udało mi się jednak zobaczyć całkiem sporo i ani przez chwilę się nie nudziłam.

[kasiaiprzemo]

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=945021768853942&set=a.945020008854118.1073741877.100000383846237&type=3&l=26d1279590&theater

Mieszkaliśmy w tym miejscu w zeszłym roku, przez kilka miesięcy . Szkoda, że nie spędziłaś żadnej nocy w Bothy, my odkryliśmy je w tym roku i są świetne, podobałoby Ci się!

[Janus]

Szkoda, że nie spędziłaś żadnej nocy w Bothy, my odkryliśmy je w tym roku i są świetne, podobałoby Ci się!

Wiedziałam o nich, kilka nawet świadomie minęłam - niestety zawsze trafiałam na nie rano lub w środku dnia

[olo]

Dopiero dziś obejrzałem, bo pogoda za oknem taka trochę szkocka Po obejrzeniu galerii zupełnie się nie zdziwiłem, że właśnie tam pojechałaś, rejony chyba typowe dla Ciebie: góry, skały, otwarte przestrzenie, krajobrazy, sporo też zieleni. Aż się chce tam pojechać. Masz też chyba magię przyciągania dobrych lub ciekawych ludzi, rodzinka na tandemach wymiata!

[Janus]

Po obejrzeniu galerii zupełnie się nie zdziwiłem, że właśnie tam pojechałaś, rejony chyba typowe dla Ciebie: góry, skały, otwarte przestrzenie, krajobrazy, sporo też zieleni.

Oj tak Czułam się jak w domu. Bardzo często miałam wrażenie, że widoczki są znajome, choć nie do końca. Według mnie Szkocja to coś pomiędzy Norwegią a Nową Zelandią - w Norwegii zieleni jest mniej niż w Szkocji, w Nowej Zelandii więcej.

Masz też chyba magię przyciągania dobrych lub ciekawych ludzi, rodzinka na tandemach wymiata!

Byli bardzo mili. Gdy wspomniałam, że kończy mi się woda, zaproponowali mi trochę swojej, chociaż mieli niewiele więcej niż ja (na pięć osób!).
Spotkałam mnóstwo bardzo miłych ludzi. Kilka razy inni turyści zaprosili mnie na kawę czy lunch przy drodze.

I jeszcze jedno, o czym zapomniałam wspomnieć w relacji - na początku miałam drobne problemy wynikające z mojego roztargnienia Pierwszego dnia, po przyjechaniu do Milngavie, poszłam do supermarketu zrobić zakupy. Rower zostawiłam przypięty pod sklepem, do sklepu wzięłam tylko torbę na kierownicę (z "kosztownościami") i worek z namiotem, do którego chciałam zapakować kupione jedzenie. Ze sklepu pojechałam na stację benzynową podpompować koła. Gdy przed pompowaniem zdejmowałam sakwy, zauważyłam, że czegoś brakuje... Nie było worka z namiotem Zostawiłam go pod sklepem. 20 minut później worek cały czas leżał przy wejściu.

Dzień później zgubiłam kluczyk do zapięcia rowerowego (drogiego i ciężkiego). Przeszukałam dokładnie całą torbę, nic. Podjechałam więc do sklepu rowerowego kupić nowe zapięcie (badziew za "jedynie" 25 funtów) i ze smutkiem wyrzuciłam stare. Dwa dni później znalazłam kluczyk.

Na samym początku musiałam też zmieniać dętkę, bo okazało się, że kolega, który pomagał mi w pakowaniu roweru na samolot, urwał wentyl

[Janus]

fenomenalne nastawienie

Trudno mieć złe nastawienie będąc na wakacjach w tak pięknym miejscu

[satal]

Świetne zdjęcia, gratuluję podróży i oka

[endrzer]

Obejrzałem wszytskie z ponad 200 fotek i chyba wszystkie mi się podobały Rzadko ogladam taka ilość czyiś zdjęć.

Kiedyś przejechałem kawałek Szkocji autem, teraz widzę, że będę musiał tam się wybrać rowerem

[Marta]

Janus - fajnie, ze Szkocja ci sie podobala Zdjecia jak zwykle rewelacyjne i mysle ze super oddaja szkocki klimat
Jeeli chodzi o pogode, to ten rok jest wybitnie slaby, nas tez mocno zlalo, jak bylismy na zachodnim wybrzezu w czerwcu. Co wiecej byl to najzimniejszy lipiec od ponad 40 lat.
Natomiast meszek byly dzikie roje, nie dalo sie wyjsc za potrzeba ;/

[Janus]

Jeeli chodzi o pogode, to ten rok jest wybitnie slaby, nas tez mocno zlalo, jak bylismy na zachodnim wybrzezu w czerwcu. Co wiecej byl to najzimniejszy lipiec od ponad 40 lat.

No cóż... Wiedząc, że wybieram się do Szkocji, powinnaś była przygotować się na koszmarną pogodę lub uciekać gdzie pieprz rośnie