Witam. W tym roku postanowiłem wybrać się na wyprawę rowerową ze swoją dziewczyną. Było to nasze wspólne marzenie zobaczyć Norwegię, chociaż Ilona nigdy nie była jeszcze na żadnej wyprawie rowerowej. Muszę przyznać był to dla niej skok na głęboką wodę, bo i nawet dla mnie było ciężko. Ją do tego już drugiego dnia rozbolało kolano i już tak do ostatniego dnia bolało, więc Ilona prawie całą naszą trasę przejechała na jednej nodze... Dystans to 600km w 12 dni. Początkowo miało być z Trondheim do Bergen ale przejrzeliśmy forum (głównie trasa Magdy nas zainspirowała) i zmieniliśmy cel do Gol, a stamtąd pociągiem do Bergen i na samolot (było już bliżej do Oslo ale już kupiliśmy w ciemno bilety na samolot
).
Pogoda była różna, ale głównie ciepło (a nawet gorąco, że się spaliliśmy!), przez piękne białe noce praktycznie w ogóle nie używaliśmy latarek. Podjazdy masakryczne, ale zdarzało się, że zjazdy mogły trwać nawet 2 dni. Raz mieliśmy przygodę za Geiranger, że nie sprawdziliśmy jak wysoki podjazd przed nami i do tego cali mokrzy postanowiliśmy wspiąć się na tę masakryczną górę. W pewnym momencie było już tak dziwnie i tajemniczo (dookoła mgła gęsta i biała jak mleko, śnieg, jakieś dziwne ułożone kopki kamieni na poboczach, brak drzew i w ogóle), że aż dla mnie strasznie (bo zawsze wiedziałem, że coś się znajdzie do spania), ale na szczęscie znalazła się pomoc i pewien Polak nas przenocował w ciepłym miejscu.
Kiedy indziej znaleźliśmy się w Jotunheimen nasionalpark i wszędzie na poboczach były gęsto porośnięte lasy oraz na każdym wolnym skrawku tabliczka "no camping" i też było już po północy, gdy w końcu znaleźliśmy camping. Zamknięty ale miał dzwonek. Przed zadzwonieniem tak myśleliśmy ile możemy maksymalnie wydać. 150koron na osobę nie więcej... a okazało się że za 2 osoby z namiotem przyszło nam zapłacić tylko 120koron... (ok 55zł). Czyli na Norweskie warunki to było właściwie za darmo xD Ale to za to była najzimniejsza noc w naszej podróży. Spaliśmy we wszystkich ubraniach jakie mieliśmy. Nic dziwnego.. kolejnego dnia przejechaliśmy przez drogę gdzie na poboczu był śnieg wyższy od mojego roweru.
No ale ogólnie jak teraz na to patrzę, to te ciężkie momenty zrekompensowały się przepięknymi widokami. Nie wiem co tu więcej napisać. Zapraszam do oglądania fotek
cały album->
https://plus.google.com/photos/103147172697609803028/albums/6176874149181413697