Mam na imię Wanda i od wielu lat rower jest moją wielką (!) namiętnością. Jest moim całorocznym towarzyszem w drodze do i z pracy, niezawodnym kompanem w poruszaniu się w bardzo często zakorkowanym Wrocławiu i "ukochanym" towarzyszem w wyprawach po Europie. Dzięki Niemu zachwyciłam się Litwą, Łotwą, Estonią, Czechami, Austrią, Włochami, Niemcami, Danią, Słowenią...no i zachwycającymi Dolomitami, Alpami ( przyznaję - podjazd pod passo Rombo dało mi w kość, ale i wielką satysfakcję
), resztę podjazdów alpejskich ( i nie tylko ) moja kondycja jakoś zniosła z większym uśmiechem, pomimo mojego wieku - 60 lat...ale to chyba nieprawda, ja sama często w to nie wierzę
) Jeżdżę z sakwami, namiotem, śpię "na dziko" i...zawsze jestem szczęśliwa. No oprócz dzisiejszego dnia, kiedy spod sklepu ukradziono mi mojego Kochanego Scotta. Wybaczcie, musiałam się wypłakać, może znacie sposoby na odzyskanie, może możecie jakoś pomóc ?
Uśmiechy i pozdrowienia dla Wszystkich Rowerowo Zakręconych