Autor Wątek: Rodopami jesień 2015 się zaczyna  (Przeczytany 3127 razy)

Offline Ma_rysia

  • eko groszek
  • Wiadomości: 1078
  • Miasto: Golina
  • Na forum od: 05.04.2009
Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 28 Wrz 2015, 10:12 »
Moja fotorelacja z urlopu. Jestem zauroczona Bułgarią, polecam na rower.  :)

https://plus.google.com/photos/116001361905797610658/albums/6199279365321094193
« Ostatnia zmiana: 28 Wrz 2015, 17:27 Ma_rysia »

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Rodopami jesień 2015 sie zaczyna
« 28 Wrz 2015, 10:52 »
Od siebie dorzucę mapkę wycieczki :)

http://www.bikemap.net/pl/route/3286754-bulgaria-i-grecja-2015/.

Z Płowdiwu do Sofii wracaliśmy pociągiem kategorii B.

I trochę literek (z przygotowań do niesławnego występu we Wro ;))

Sofia

Sofia jest brzydka, bo przypomina Warszawę - to zdanie zawodowego fotografa, redaktora z serwisu fotopolis. Jako osoby niewyrobione i o beznadziejnym guście byliśmy raczej zadowoleni ze zwiedzania, dodatkowo Sofia kupiła nas bezpłatnymi wejściówkami do muzeum, zaliczyliśmy też kilka kościołów, ślub, stypę, łaźnie miejskie...



Przy jednym ze źródełek w centrum pan podszedł do pani i mówił po ichniemu, że ma sobie stąd iść. Pani mu odpowiedziała, że nigdzie nie pójdzie, bo w telewizji mówili, że ma pozwolenie od policji, żeby korzystać ze źródełka.



Obrzeża Riły

Po krótkim pobycie w Sofii pojechaliśmy w góry. Sofia jest otoczona górami, więc nie trzeba jechać daleko. Pojechaliśmy na południowy wschód, wzdłuż rzeki, a później jeziora Iskar, w stronę gór Riła. Nad jeziorem miało być fajnie, Był długi płot i w zasadzie nudna droga do Borowca, miejsca które w pierwszej chwili budziło skojarzenia z Karpaczem, chociaż pod Borowcem mieliśmy dwa świetne noclegi – jeden pod jodłami, drugi pod ciemny, rozgwieżdżonym niebem. Dopiero w dolinie Białego Iskaru widoki stały się miłe dla oka. Chcieliśmy się przedostać przez Riłę do Jakorudy, ale już po kilku kilometrach zawrócił nas policjant – strefa ochrony ujęcia wody, przejazdu nie ma. Na nic błagania, propozycje łapówki,  musieliśmy zawrócić.



W drodze do Borowca po raz pierwszy zerwałem łańcuch. (łańcuch po przebiegu około 8000 kilometrów nie był specjalnie wyciągnięty, kaseta wyglądała dobrze, więc nie widziałem sensu wymieniać). Noc spędziliśmy na łące między dwoma fragmentami górskiej serpentyny, było ciemno, powietrze czyste, trzeba było robić zdjęcia Drogi Mlecznej :)



Znów nas pokusiło na skróty. Z Kostenca jechało się fajnie, ruch prawie zerowy, droga dobra, po drodze kebabcze i bozowanie.  Później, kierując się mapą, dojechaliśmy do zamkniętej bramy przegradzającej drogę. Zawróciliśmy, minęliśmy pomarańczowe Lamborghini i wróciliśmy do głównej drogi. Żal tyłek ściska, kiedy się popatrzy na to, co opuściliśmy.


Trzeci raz na  skróty już nie próbowaliśmy. Wybraliśmy bezpieczną drogę przez Jundołę. Jundoła, według przewodnika, miała być położna na przeuroczej przełęczy. Urok był mocno dyskusyjny i połączony z tureckim turbo folkiem. Na szczęście dalej było lepiej, więc nie mamy powodów do narzekań.

Kawałek za Jundołą, na leśnym parkingu, spotkaliśmy sukę-matkę karmiącą, która zachowaniem przypominała mi Banderę, moją owczarkę niemiecką.



Między Jundołą a Krstawą (turecka wioska w górach) widzieliśmy jeden z najładniejszych fragmentów Bułgarii, falujące na zboczach Rodopów zielone łąki, zadbane wioski, lasy...  W Krstawie spotkaliśmy panie z wielkimi grzybami, zazdrość była, bo w Polsce w tym roku bieda w tym temacie. Później szukaliśmy zaznaczonych na mapie sztolni. Jedyna, jaką znaleźliśmy, była dość blisko drogi, łatwa do penetracji, ale niestety – zalana.
 


Rodopy Zachodnie
 
Przy jeziorze Dospat odbiliśmy na wschód, do Borino, do Diabelskiego Mostu i jaskini Jagodińskiej. W Borino zapytaliśmy o drogę ludzi pracujących przy wykopkach, czy da się przejechać na skróty do Jagodiny, pan zapytał sfochowanego syna, czy rowerem da radę. Da. No to pojechaliśmy.

Diabelski Most to ładne miejsce, ale o wiele wrażenie niż sam most, zrobił wąski kanion poniżej. Później próbowaliśmy przedostać się na skróty do Jagodiny, droga była, z początku stroma, ale jakoś wprowadziliśmy rowery i pojechaliśmy. Niezbyt daleko, droga skończyła się na słonecznej polanie, dalej był las i urwisko. Musieliśmy wracać spory kawałek tą samą drogą i jechać na około, przez co zaliczyliśmy kilkuminutowe spóźnienie na ostatnie wejście do jaskini Jagodińskiej. Z jednej strony było małe rozczarowanie z powodu spóźnienia, z drugiej – zadowolenia, bo mogliśmy popatrzeć na okolicę z szerszej perspektywy, zobaczyć rzeczy, których nie ma w panoramio i poczuć smak przygody.



Ostatni odcinek do Jagodiny jest niesamowicie urodziwy, wpierw jazda w krasowym, wąskim kanionie, później stroma agrafka w górę i znów szersze perspektywy. Nawet jeśli nie odwiedzi się ani jaskini, ani Orlego czegoś -  warto się tam przejechać dla samej drogi i widoków.

Poranną kawę zaliczyliśmy w Trigradzie, poranne zwiedzanie - w jaskini Diabelskie Gardło. Podobno Orfeusz zszedł tam po Eurydykę (podobno też doznał objawienia i porzucił kult dionizyjski na rzecz kultu Apolla), Turcy więzili tam Bułgarów i gdzie wciąż gdzieś głęboko są zwłoki speleologów, którzy próbowali zbadać przebieg podziemnej części Trigradzkiej Rzeki. W związku z tyum że mam wysokie BMI, przewodnik poinformował mnie, że wszędzie wchodzi się na własną odpowiedzialność, bo kilka lat temu ktoś o podobnej sylwetce szarżował na schodach i zmarł z powodu niewydolności układu krążenia.



Z wartych odnotowania rzeczy – tego dnia jedliśmy najlepsze flaczki w czasie wyjazdu. W Szerokiej Łące poszliśmy na kawę do restauracji, ale po piętnastu minutach oczekiwania, na relaziację zamówienia i w ramach focha, poszliśmy na do kawomatu pod domem kultury.





Grecja

W okolicach Smoljanu zrobiło  się trochę jesiennie, na  drzewach zieleń zaczęła przechodzić w kolor żółty, zbierało się na deszcz. Przed deszczem i jesienią uciekliśmy do Grecji, nad morze. W Grecji nie padało, ale i tak było jakoś ponuro. Może przez nisko wiszące chmury, może przez tureckie wioski w górach i przez wszechobecne śmieci. Dalej od granicy i bliżej morza optymizmem zaczęły napawać typowo greckie wioski, uprawy tytoniu, pojawiły się owoce – całkiem dobre winogrona i pyszne figi.

Tu włączył się nam tryb ekonomiczny – któryś z owocowych posiłków zmusił mnie do przejścia na ostrą dietę składającą się z koli i sucharów, a Marysia w ramach w solidarności też nie dopuszczała się żadnych szaleństw na polu gastronomii. Większość pieniędzy w Grecji wydaliśmy na podróże
promem na i z Thasos oraz na pole namiotowe.




DSCF4926-Edited by syn_szklarza, on Flickr

Thasos gorąco polecamy, szczególnie małe, dzikie plaże. I jednorazowo naturalny basen Giola. Bardzo nam się podobały kontynentalna Kawala ze swoją południowoeuropejską aurą, podobnie Porto Lagos i sanktuarium Świętego Mikołaja wyglądające dosłownie jak z greckiej pocztówki.


DSCF5003-Edited by syn_szklarza, on Flickr

Rodopy wschodnie

Reszta Grecji uroku miała jakby mniej i z chęcią wróciliśmy do kraju bozy i kawomatów, do taniego i dobrego jedzenia. Postanowiliśmy zaliczać atrakcje narysowane na mapie Rodopów Wschodnich. Zaczęliśmy od Tatula, trackiego sanktuarium położonego nieco z boku od głównych dróg. Krajobrazy były tu inne, niż w Zachodnich Rodopach, mniej zieleni, spłowiałe trawy, więcej nagich skał, widoki przypominały nam Armenię. Tatul nas nie urzekł, ale nie poddawaliśmy się i pojechaliśmy zaliczać kolejne atrakcje.



Kilka kilometrów od Tatula znajduje się  Harman Kaja – forma skalna, której kształt nadały ręce ludzkie i wietrzenie. Na pewno ludzkimi rękoma zostały ukształtowane baseny do wina i sarkofag, co do reszty – pewności nie ma. Przed Harman Kaja przypadkiem zahaczyliśmy o miejsce muzułmańskich obrzędów pogrzebowych i uboju rytualnego, po – wpakowaliśmy się w drogi, które wkrótce przeszły w krowie ścieżki. Dla rowerów nawierzchnia była wyjątkowo podła, za to widokowo – pierwsza klasa. Tutaj mieliśmy stresujące spotkanie z bykiem, który stał  i groźnie na nas łypał z krowiej ścieżki. Chyba zaniepokoiło go nasze pojawienie się w miejscu, gdzie ludzie raczej nie bywają. Staliśmy między nim, a cielakami i jak na złość trudno było się szybko z tego miejsca oddalić.


 
W ramach turystyki kwalifikowanej zahaczyliśmy jeszcze Perperikon - ruiny twierdzy, w której znajdowała się wyrocznia dionizyjska, a później jedna z pierwszych świątyń chrześcijańskich na terenie Bułgarii. Perperikon jest położony na wzniesieniu, żeby się tam dostać trzeba pokonać kilkaset metrów dość stromego deptaka, ale warto bo i same ruiny i widok są rewelacyjne. Nawet kiedy są lekko zamglone. Późnym popołudniem, w Kyrdżali, zjedliśmy najgorsze flaczki w czasie wyjazdu, śmierdzące i niesmaczne, były tak wstrętne, że później wolałem wybrać zupę z baranich ozorków.



W okolicach Ardino mogliśmy pojeździć na lekko. Bagaże zostawiliśmy w sklepie spożywczym i na szybko pojechaliśmy do Orlich Skał, kolejnego trackiego sanktuarium. Biała skała z dziurami – niszami, niby nic ciekawego, ale raczej warto. Z drugiej strony Ardino, w dolinie Ardy jest kolejny most określany mianem Diabelskiego – duża, kamienna konstrukcja wybudowana w czasach imperium osmańskiego, odnowiona chyba dość niedawno, bo jeszcze pachnąca nowością i przez to pozbawiona piętna historii.

Ludzie

Cudne Mostowe to mosty skalne, które dla odmiany nie zostały nazwane diabelskimi. Po drodze do Cudnych Mostowych spotkaliśmy Igora. To jedyny sakwiarz, jakiego spotkaliśmy w Bułgarii, kolega z Ukrainy, z Dniepropietrowska. Igor zatrzymał się koło nas w chwili, gdy kuchenka paliwowa jeden, jedyny raz strzeliła focha, więc trochę nam było wstyd przed innostrańcem. Przedstawił się, powiedział, że on gotuje na ognisku, a na gazie, kiedy musi. Potem poszedł rozbijać namiot. Zero zbędnych ruchów, wszystko precyzyjnie, coś jak Pablo na ostatnim zlocie. Od niego się dowiedzieliśmy, że deszcz, przed którym uciekliśmy do Grecji padał przez trzy dni z okładem i dokładnie go zgnoił. Pochwaliliśmy się wakacjami z lat poprzednich, na wszystko miał odpowiedź.

Byliśmy w Gruzji i Armenii. W Gruzji był, na Kazbegi.

Byliśmy w Kirgistanie. Wszedł na Chan Tengri, a Kirigizi go okradli.

Byliśmy w Tadżykistanie. Był w wojsku, na placówce granicznej koło Murgabu, na wysokości 5100 metrów nad poziomem morza.

Polska? Pracował. Zajmuje się ogrodami.  Jest biologiem, na praktykach studenckich był na Kurylach i Kamczatce... O wojnie domowej wspominał, ale się nie zgłębiał. Może się bał, że on z Dniepropietrowska, a to wschód, a tam ruskie, a ruskich w Polsce nie lubią... Opowiadał o przykrej sytuacji. Zapytał gdzieś w Bułgarii, czy może zostawić rower. „A skąd jesteś?”. „Z Ukrainy”. „Nie”.




Spotkań-rozmów z ludźmi mieliśmy niewiele, Bułgarzy może i byli nami dyskretnie zainteresowani, ale na pewno nie byli nachalni. Zawsze życzliwi i w razie potrzeby – pomocni, ale nigdy nie ciekawscy. Zagadywali do nas tylko kilka razy i prawie zawsze po polsku. Ktoś był w ramach Erazmusa w Poznaniu, ktoś pracował z Polakami w Syrii i uczył się w Katowicach. No i był Stamen – świetnie mówiący po polsku facet – dziecko dwojga bułgarskich polonistów, który w Polsce stawiał pierwsze kroki i w Polsce co jakiś czas bywa. Stamena spotkaliśmy w Płowdiwie.

Jeszcze trochę Bułgarii

Gdzieś pomiędzy spotkaniami z Igorem i ze Stamenem, zahaczyliśmy jeszcze o Monastyr Baczkowski, miejsce dość popularne wśród Bułgarów i w ogóle wśród turystów. Zasłużenie, bo nie wszędzie można skosztować papryki a'la Pruszyński. Oprócz tego warto spojrzeć na średniowieczne freski i bogate zdobienia wewnątrz i na zewnątrz kościołów. Intrygujące są stragany, asortyment tylko trochę przypomina to, co można znaleźć na straganach w Licheniu czy przy okazji odpustów. Dominuje raczej ceramika użytkowa, przetwory owocowe czy miód, no i oczywiście dyskretnie sprzedawana rakija w wersji bezakcyzowej. Jej sprzedaż przypomina trochę scenę z futrem w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Barei. Ot, puste stoisko na bazarze, na
nim butelka po mineralnej z żółtawym płynem i wypisaną ceną. Podchodzisz, rozglądasz się, pytasz na sąsiednich stoiskach. W końcu ktoś mówi „8 lewów za litr”. Kupujemy, lekka konspiracja, gdyby zjawił się ktoś z organów ścigania - "Ja bardzo przepraszam ale podejrzenia panów są całkowicie bezpodstawne. Ja niczym nie handluję. Ta pani przyjechała do mnie z tą butelką i z nią odjeżdża..."



Płowdiw to w zasadzie ostatnie miejsce na naszej trasie, taka wisienka na torcie. Płowdiw to miasto równie stare, jak Sofia, ale klimatem przypominające Kraków i będące miastem partnerskim Poznania (ze względu na tor do regat wioślarsko-kajakarskich). Historia wyłania się tu i ówdzie – stadion Rzymski między deptakami, rzymski amfiteatr górujący na jedną z głównych arterii miasta, ledwie wystający ponad poziom gruntu kościół Świętego Mikołaja i piękna starówka z domami z czasów bułgarskiego odrodzenia narodowego. Gdybyśmy mieli więcej czasu, to pewnie zostalibyśmy tam przynajmniej na jeszcze jeden dzień, żeby pochodzić po wąskich uliczkach, oglądać zabytki, obserwować turystów i kosztować jeszcze bułgarskiej kuchni. Zamiast tego wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy do Sofii, by następnego dnia wrócić do Polski.





Małe podsumowanie

W ciągu trzech tygodni przejechaliśmy trochę około 1400 kilometrów, podjechaliśmy 18 i pół kilometra, spędziliśmy 5 nocy pod dachem, trzy w hostelu, jedną w hotelu, jedną w schronisku. Nie wiem, ile wydaliśmy, dwa razy spaliśmy na campingu, 2 razy płynęliśmy promem, raz jechaliśmy pociągiem. Nie złapaliśmy ani jednej gumy, 7 zerwał mi się łańcuch (ostatni zryw w drodze na lotnisko), musiałem go skrócić o 9 par ogniw :)
« Ostatnia zmiana: 21 Lip 2016, 13:34 wojtek »

Offline Kobieta marg

  • Wiadomości: 1625
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 01.01.2012
    • BIKE'OWO
Odp: Rodopami jesień 2015 sie zaczyna
« 28 Wrz 2015, 17:13 »
Podróż przez Bułgarię wywołała u mnie... mieszane uczucia. Ale wasze zdjęcia pokazują całkiem sympatyczną twarz tego kraju. Więc może kiedyś... :) No i liczę na jakieś opowieści.
bikeowo, czyli moje podróżowanie


Offline Ma_rysia

  • eko groszek
  • Wiadomości: 1078
  • Miasto: Golina
  • Na forum od: 05.04.2009
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 28 Wrz 2015, 17:43 »
Ale wasze zdjęcia pokazują całkiem sympatyczną twarz tego kraju.
Taką twarz nam pokazała Bułgaria właśnie. Nienachalną, może trochę zdystansowaną i dyskretnie zainteresowaną. Nawet nachalny cygan z orzechami wszelakimi, choć wkurzający, był raczej ewenementem (facet, który ileś lat ponoć pracował w Monachium nie znał, albo udawał, że nie zna - niemieckiego i mówił coś o euro za orzechy). Nikt się o nic nie czepiał, raczej o nic nie wypytywali, pozwalali się podładować, opierać rowerami... Odniosłem wrażenie, że są bardziej życzliwi i bardziej społeczni niż my w Polsce i mniej skrępowani przepisami i unią.
Socjalizację wiążę w jakiś sposób z cenami w knajpach i z kawomatami oraz wieloma sklepami, gdzie można posiedzieć z kawą. No bo żeby kawy w knajpach kosztowała jakąś złotówkę (czy dwa złote w centrum stolicy), a piwo jakieś 4 złote? No tylko siadać, popijać, rozmawiać...

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 28 Wrz 2015, 17:44 »
Galerię obejrzę wieczorem, ale tak w ogóle Bułgaria też nam się z Jacem bardzo podobała (i na pewno jest jeszcze do poprawki/powtórzenia, zdecydowanie, mnóstwo ciekawych miejsc ominęlismy z braku czasu). Marg, podobno lubisz jaskinie, a tam w Rodopach ich bez liku, i płatnych turystycznych, i takich dla ludzi profa ze sprzętem:)
A rowerzystów-turystów jak na lekarstwo - spotkalismy parę Niemców z sakwami, potem jeszcze drugą parę Niemców z sakwami, jednego Niemca sakwiarza w dłuższej podróży i to by w sumie było na tyle; kilku lokalsów mtb i kilku lokalsów na szosach.

Nienachalną, może trochę zdystansowaną i dyskretnie zainteresowaną.

O to to. Po Kirgizach wypytujących o wszystko (kumam że taka juz ta nacja, co zrobisz;) to była miła odmiana :D

Odniosłem wrażenie, że są bardziej życzliwi i bardziej społeczni niż my w Polsce i mniej skrępowani przepisami i unią.

Jak to okresliła koleżanka niezrzeszona forumowa, ale w Bułgarii byla rowerem - dla Bułgara to oby kawa i fajki były, reszta się może walić. :)
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 28 Wrz 2015, 17:46 »
Wypowiedź z konta Marysi wymknęła mi się przypadkiem ;)
Przepraszam.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 28 Wrz 2015, 18:38 »

Mniam mniam: dojrzały - ałć - klaps ewangelizującą słodyczą świadectwa szczęśliwości ocieka.
Erquickend und wohltuend!
Mniam mniam.

(Podczas Zlotu proszę o rozmowę ws. nawiedzonych świątyń wzniesionych do XVI w.)

tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 08:38 »
Jak coś, to ten... No... Polecamy się i liczymy na opowieści z KG - album już odkryliśmy na gogluplusie ;)

Po pogodzeniu się z losem, przepałami i gorszym DR oraz po wybaczeniu sobie małego błędu i mocnym postanowieniu poprawy, podaję łącze do drugiego albumu: Wakacje w kraju bozy, traków i kawomatów

I jeszcze znalezione w internetach: http://bulgaria.travelon.pl/forum/przestrzegam-wszystkich---------1215-/ :D
« Ostatnia zmiana: 30 Wrz 2015, 09:21 wojtek »

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 09:01 »
/.../album już odkryliśmy na gogluplusie ;)
/.../

Musi być/jest Aśki sprawką dla jej egoistycznych celów; odkryte zakryjcie - nie jest got.
Za usiłowaniem zarobku, pierypałami w życiu pryw., lekturą b. ciekawej/ważnej kniżki - tiepier wriemieni nietu.

Super fotka z lewej - weź i nie pokochaj!
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 13:38 »
fajny wyjazd. Bułgaria czy Rumunia mając porównanie?

Offline Ma_rysia

  • eko groszek
  • Wiadomości: 1078
  • Miasto: Golina
  • Na forum od: 05.04.2009
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 16:09 »
Bułgaria czy Rumunia mając porównanie?

Porównania brak- w Rumunii nie bylismy, jak do tej pory.  :)

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 16:10 »
przepraszam, nie wiem czemu skojarzyłem, że byliście, stąd takie pytanie.


Offline Mężczyzna Żubr

  • Wiadomości: 2479
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 03.11.2010
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 29 Wrz 2015, 22:20 »
No tak ze zdjęć to przyjemny obraz Bułgarii się wyłania. No i pejzaży momentami bardzo swojskie no np. to : https://plus.google.com/photos/116912665421155660230/albums/6198387435917318401/6198388420020033234?pid=6198388420020033234&oid=116912665421155660230

całkiem jak gdzieś pod Limanową, tak beskidzko(?) tak się to pisze? Czyli bardzo ładnie  ;)

I jeszcze znalezione w internetach: http://bulgaria.travelon.pl/forum/przestrzegam-wszystkich---------1215-/ :D

 :)





Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 30 Wrz 2015, 01:49 »
Marysiu, masz niesamowicie reporterskie oko do zdjęć z miast i wszystkich tych miejsc, gdzie kręcą się ludzie. Zrobić piękny krajobraz może każdy przysłowiowy głupi, ale takie perełki jak Wojtek z krową na plecach obok pani w jaskrawoczerwonych legginsach w jakiejś świątyni są bezcenne. Podoba mi się też zdjęcie współczesnego taboru cygańskiego. Siedzę trochę w tym temacie i żal mi, że tak ewoluowała kolorowa kiedyś społeczność. Teraz plastik i śmieci, szkoda.
P.S. Imię też masz ładne :)
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Rodopami jesień 2015 się zaczyna
« 30 Wrz 2015, 07:51 »

wojtek:

1) ... V stopień moll harmoniczny -> co to?
2) fot. nr 13o - muszelki?

Mniam mniam! - baardzo, absolutnie, taaak!
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum