Cześć,
Korzystając z jesiennego urlopu zaryzykowałem wyjazdem na Islandię, termin wydawał mi się dość ryzykowny ponieważ druga połowa września nie jest typowym czasem na wyprawy w ten rejon. Jednak jak to na Islandii pogody nie da się przewidzieć - mi szczęśliwie pogoda dopisała, na dwa tygodnie były tylko 3 deszczowe dni, a tak to całkiem dużo słońca i przyjemna temperatura lekko powyżej 10 stopni. Jedynie na wiatr mogę ponarzekać, wiało dość mocno, szczególnie boczne wiatry dawały się we znaki spychając mnie usilnie pod koła samochodów, dobrze, że na Islandii jest inna kultura jazdy u kierowców - wyprzedzają z dużym zapasem miejsca. Ale generalnie wiedziałem jak to jest z wiatrem więc nie byłem zaskoczony :)
Na rowerku pomykałem sam, plany były dość ambitne, jednak po około 4 dniach lewe kolano nabawiło się kontuzji - zmieniło to dość mocno moje zamysły - musiałem ograniczyć dzienny kilometraż, z wyraźnie bolącym kolanem ciężko było jechać powyżej 60km dziennie, a niestety z każdym dniem bolało bardziej. Wiadomo jakie ceny zakwaterowania są na Islandii, więc opcja np. 3 dniowego odpoczynku nie wchodziła w grę, a kilkudniowe kiszenie się w namiocie bez przemieszczania się też nie jest na moje nerwy :) Więc powolutku toczyłem się przed siebie ograniczają się do południowo-zachodnie części wyspy.
Poniżej podaję link do 30 minutowego filmiku z wyprawy, ostrzegam jednak, że sprzęt do nagrywania nie był najwyższej jakości i czasami ze stabilizacją obrazu było ciężko - mimo wszystko zapraszam:
PS.
Z kolanem już lepiej, ale może warto będzie wybrać się do ortopedy lub innego łapiducha żeby podobne ekscesy możliwie ograniczyć na przyszłość, tym bardziej że ból ten nie jest raczej spowodowany zmianami ustawienia roweru gdyż nic nie kombinowałem z tym już od około 2 lat.