Tak, uważam nadal, że to demonizowanie.
Więcej na świecie jest ludzi, którzy nie ukradną niż tych, którzy mają lepkie paluchy.
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
A z namiotem - fajnie ze mogliscie sobie isc kupic. Ale nie kazdego stać, zeby tak sobie znienacka kupić namiot we Włoszech, kupa ludzi tutaj jezdzi z bardzo ograniczonym budzetem i takie straty to jednak powazniejszy cios.
Nie kupujesz namiotu? To jak sobie poradzisz? Budzetowo to właśnie zakup nowego namiotu jest tu najtańszą opcją.
Cytat: hindiana w 1 Paź 2015, 13:29Więcej na świecie jest ludzi, którzy nie ukradną niż tych, którzy mają lepkie paluchy.I o czym to świadczy? Naprawdę myślisz że w tych miejscach na świecie gdzie najwięcej kradną jest więcej złodziei niż tych co nie ukradną?
Cytat: Borafu w 1 Paź 2015, 15:41I o czym to świadczy? Naprawdę myślisz że w tych miejscach na świecie gdzie najwięcej kradną jest więcej złodziei niż tych co nie ukradną?Wręcz przeciwnie! Uważam, że takich miejsc, o których piszesz, w ogóle nie ma. Na całym świecie złodzieje są tylko marginesem społeczeństwa.
I o czym to świadczy? Naprawdę myślisz że w tych miejscach na świecie gdzie najwięcej kradną jest więcej złodziei niż tych co nie ukradną?
Zakończyć wyprawę? Abstrahując od sytuacji teoretycznych, których można tu namnożyć w nieskończoność, to w naszym wypadku była to kwestia wykupionych wcześniej biletów na samolot. Konkretny dzień i lot w Treviso, równie sztywno w Rzymie po dwóch tygodniach. Musieliśmy zostać we Włoszech tyle ile zaplanowaliśmy. NIe ma w tym żadnego odrealnienia ani szastania kasą. Skrócić wyprawę i wrócić szybciej zamiast kupić namiot? Faktycznie, na wyprawach zawsze mamy zaplecze finansowe, ale tez nie jesteśmy na tym etapie życia, kiedy jest się beztroskim studentem żyjącym sobie a muzom, normalnie pracujemy i nie ma tu znaczenia, czy za granicą czy w Polsce. Nie wiem czy nam się "powodzi", na pewno jednak jadąc na zagraniczne wakacje mamy pieniadze, aby poradzic sobie w sytuacjach awaryjnych.W czasach beztroskich lat krakowskich studiów robiliśmy z Sumem sporo wypraw za jeden grosz i mogliśmy nie jeść i spać byle gdzie, teraz jednak nie mamy potrzeby udawać biedaków i sypiać na przystankach, skoro przez ostatnie kilkanaście lat życia pracowaliśmy zawodowo, między innymi po to aby nie martwić się czy stać nas czy też nie na bezpieczne wakacje. Dodam - z dzieckiem.