We wrześniu postanowiłem trochę pojeździć w górach. Po maratonie podróżnika (wersja 300 km) stwierdziłem, że jazda w górach nie jest moją najmocniejszę stroną i należy to poprawić. Wybór mój padł na Dolomity, a konkretnie Alta Badie. Z internetu wynikało, że trasy są tam przednie, podjazdy i zjazdy strome i długie. Wsiadłem więc w samochód i 21 września byłem na miejscu.
Wszystko o czym dowiedziałem się z internetu okazało się prawdą. Piękne trasy, piękne krajobrazy.
Najciekawsza trasa, którą przejechałem to Tour Sellaronda - oficjalnie 51,11 km, cztery przełęcze i 1749 m przewyższeń. Moja trasa wyniosła 68 km i ponad 2000 m przewyższeń (po prostu musialem dojechać do oficjalnej trasy i miałem ponad 250 m pod górę). Niewykluczone, że jeszcze się tam wybiorę bo sporo tam jeszcze tras do przejechania i to takich bardziej wymagających. Podobno najlepszy miesiąc to czerwiec.
Czekam na relacje Hipków z ich wyprawy. Hipki przejeżdzały przez ten rejon tylko parę dni wcześniej.
(Ich to jest mega wyprawa, mój to był tylko urlop)
A tu link do fotek
https://photos.google.com/album/AF1QipNKnsCUGnhqMtDF5JJREri2lusCI7JivQEuuNKP