potwierdzam w 100% to, co napisał Michał powyżej.
Taaa, a jak raz go spróbowałem skalibrować, to klawisz się zablokował, a pęd cyferek zatrzymał się gdzieś ponad 3000 m npm
Przedwczoraj wysłałem go do Niemiec - niech wymieniają. To już drugi raz i po raz wtóry winne są niedziałające przyciski (tylko tym razem całkiem przestały już działać, a poprzednio kiepsko, ale jednak dzialały). Może ja go jakoś niewłaściwie eksploatuję...? Może mam zbyt wilgotno w mieszkaniu?
No kurcze, nie wiem - nikt nie ma problemów, a ja w dwóch egzemplarzach ten sam error?
W każdym razie wczoraj przyszła kurierem Sigma BC2006MHR (aktualnie najtańszy dostępny w Polsce model spełniający podstawowe wymagania - 285 zł w Bikestacji; teoretycznie jest jeszcze bardzo ciekawa i nawet tansza propozycja, czyli Vetta V100A (249 zł), tylko że praktycznie nigdzie jej w Polsce nie ma - nawet u dystrybutora
). Zobaczymy, jak ten się będzie sprawował. A jak Niemcy z VDO się spiszą, to najwyżej będę miał dwa, co przy trzech rowerach bynajmniej nie jest zbyt dużo
Pierwsze wrażenia z użytkowania Sigmy:
Przewagi nad VDO MC 1.O:
+
PODŚWIETLENIE!+ automatyczne rozpoznawanie, czy licznik zamontowano w rowerze 1 czy w rowerze 2
+ większy i bardziej czytelny wyświetlacz
+ całkowity czas jazdy z podziałem na rowery i sumaryczny
+ możliwość zaprogramowania czasu i/lub dystansu i odliczania w dół
+ może sumować zjazdy (nie wiem jeszcze czy potrafi jednocześnie sumować zjazdy i podjazdy; EDIT: już wiem, nie potrafi. Mało tego, przestawienie na sumowanie zjazdów powoduje skasowanie podjazdów z obecnie trwającej wycieczki)
+ podaje prędkość średnią i maksymalną z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, podczas gdy VDO podaje średnią z dokładnością do 0,1 km a maksa z dokładnością do 0,5 km.
+ można go używać w turystyce pieszej; dostępne funkcje: czas wycieczki, suma przewyższeń, pulsometr
+ (chyba) nie ma tej debilnej funkcji przypominania o przeglądzie roweru, która w VDO zawraca głowę co... 750 km. Czyli na ostatniej wyprawie przy niedziałających przyciskach VDO sześciokrotnie miałem zablokowany odczyt nawet tych nielicznych funkcji, które mogłem oglądać bez używania przycisków
)
Minusy w porównaniu do VDO:
- nie podaje nachylenia (zatem nie zapamiętuje też max i średniego nachylenia)
- nie zapamiętuje najwyższej osiągniętej wysokości
- mniej funkcji dostępnych na wyświetlaczu (zaledwie pięć), w tym przymusowo: wysokość npm, puls aktualny (lub stale kłująca w oczy informacja, że pulsometr jest wyłączony!), prędkość aktualna i porównanie prędkości aktualnej do średniej
- jeden z guzików zapewnia dostęp do aż 15 funkcji, co powoduje, że "dokopanie się" do tych pod koniec listy jest dośc uciążliwe
- dość kłopotliwe ustawianie aktualnej wysokości (trzeba wejść w ustawienia całego licznika)
- bezprzewodowy (dla mnie to wada, ale obym nie musiał z tego powodu kląć
) - konsekwencje: dwie baterie zamiast jednej, mozliwość założenia czujnika tylko z lewej strony koła, a licznika tylko z lewej strony kierownicy lub na mostku (ja założyłem na lewym ramieniu lemondki), konieczność zmieszczenia się z licznikiem w dość ograniczonym kącie i odległości w stosunku do położenia czujnika, potencjalne problemy z transmisją
Dodatkowe różnice (jeszcze nie zdecydowałem czy to zady czy walety
)
+/- sumuje każdy metr podjazdu (VDO ma próg 2 metry)
+/- pulsometr (podaje zaledwie puls aktualny, średni i maksymalny osiągnięty podczas wycieczki; EDIT: poza tym dotychczas nie udało mi się go zmusić do pracy - nie wiem, czy ja coś źle robię, czy coś jest nie tak z urządzeniem, ale wygląda na to, że opaska pulsometru zwyczajnie się nie komunikuje z licznikiem - mnie to akurat nie przeszkadza, chciałem potestować pulsometr tylko z ciekawości i przeżyję bez, ale ostrzegam tych, którym na pulsie zależy!)