Na wstępie podziękowania tym, którzy trzymali kciuki za wszystkich uczestników jadących w MRDP.
"Na swoim profilu na FB Remek zawiódł wszystkich hejterów nie ogłaszając się zwycięzcą całego wyścigu. I jak teraz żyć?"
Nie ma co ironizować Jacku. Po prostu Remek napisał, to co powinien powiedzieć dwa lata temu. (Kto wiatr sieje, ten zbiera burze) Dzisiaj nie byłoby dyskusji na ten temat. Hejt na FB zauważyłem w drugą stronę w obronie Remka na Daniela i siostra musiała go tłumaczyć, choć wcześniej w sposób honorowy podziękowała Remkowi za udział i zajęcie pierwszego miejsca. A Daniel zrobił podział na kategorię i tyle.
Kosma dokonał rzeczy kosmicznej. Przez ostatnie lata zrobił wielkie postępy w swojej formie. Pokazał w Niemczech, że tez potrafi robić wyniki w jeździe także z wsparciem. Ale kilka osób skradło mu schow i niewiele o tym piszecie, a na FB królami i tytanami są inni, no trudno, takie życie.
A teraz kilka słów do GUSTAVA, mam nadzieję, że je przeczyta. Otóż kolego jadąc za tobą przez wiele kilometrów po stronie wschodniej w czasie ulewy na moje nieszczęście podniosłem twój śpiwór. Załadowałem parę kg na swój rower i uruchomiłem akcję pomocy, by go Tobie dostarczyć. Wiązało się to z powolniejszą jazdą, zatrzymywaniem się, rozmowami z orgami, nagrywaniem się Tobie na sekretarkę. Sam miałem kłopoty z nawigacją, jechałem po drogowskazach, znikającą energią w komórce. Nie odezwałeś się do mnie do tej pory z jakimkolwiek słowem. Jak miałeś zamiar wyrzucić śpiwór, to zrób to tak, żeby go nikt nie widział. Jak to powiedziano w pewnym kultowym filmie "od teraz na ulicy może mi się pan nie kłaniać". Nauczyłem się jednego, na maratonach nie każdemu warto pomagać.