Autor Wątek: MRDP 2017  (Przeczytany 126566 razy)

Offline Mężczyzna Księgowy

  • .::Kolarska Patologia::.
  • Wiadomości: 4033
  • Miasto: Warszawa/Jabłonna
  • Na forum od: 30.12.2010
Odp: MRDP 2017
« 2 Wrz 2017, 15:48 »
Hej ktoś ma telefoniczny namiar na Wojtka Łuszcza? Prosiłbym o info ma PRV bo am dla Niego medal z TDP:)
Jadę tam gdzie znika horyzont.
MP 2014 - 500km 25h28`|MP 2015 - 300km 20h30`|MP 2017 - 300km 21h01`|MP 2018 (DNF)- 519km 27h30``|BBT 550km (DNF) | POM500 46h33`|PGR 550km - 80h04`

Offline Mężczyzna Alois Lerche

  • Wiadomości: 1412
  • Miasto: Orzesze
  • Na forum od: 25.11.2015
Odp: MRDP 2017
« 2 Wrz 2017, 15:57 »
procnie to mozolnie trudno

Offline Mężczyzna gkjanek

  • Lepiej zabrać głowę zamiast kasku z domu na rower.
  • Wiadomości: 337
  • Miasto:
  • Na forum od: 12.06.2017
Odp: MRDP 2017
« 2 Wrz 2017, 18:18 »
Cześć może mi ktoś powiedzieć gdzie  jest najwieksze nachylenie na trasie ?.
Lepiej zabrać głowę zamiast kasku z domu na rower.

Offline Mężczyzna Hipek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 4866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 18.08.2011
    • Hipcia i Hipek
Odp: MRDP 2017
« 2 Wrz 2017, 18:19 »
Wydaje mi się, że Szare - 22-24% (zależnie od pomiaru).
martwawiewiórka [14:51]: sól kolarstwa, co to takiego?
Elizium [14:52]: spacer z rowerem po górach

Mijah: (...)przy okazji dowiedziałem się czegoś co zmieni moje życie. Oznaczenie podjazdu HC to nie hardcore, tylko hors catégorie.

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
Odp: MRDP 2017
« 2 Wrz 2017, 22:35 »
Domyślam się, że Sz. P. organizator ma teraz masę roboty na głowie, ale jakby mógł to fajnie gdyby wrzucił tu projekt strojów MRDP. Moglibyśmy się nad nimi popastwić i zaproponować swoje pomysły, bo — jak zauważyłem — wstępna wersja nie spotkała się z aprobatą :)

Offline Mężczyzna tolaf

  • Wiadomości: 254
  • Miasto: Rzeszów
  • Na forum od: 04.09.2015
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 09:46 »
Zawodniczka Zuzanna Przybylska zgodnie z poetyką Ricardo z jego zagranicznych startów:
Cytuj
» 2017.08.20 - 13:33
Zlapal nas cieply, letni deszcz. Uzupelniamy kalorie z Olafem i urozmaicamy kanapkowe menu ;-) zupa borowikowa, kotleciki wieprzowe otulone pieczona papryka z babka ziemniaczana i pomidorem w smietanie, na deser ciasto malinowe
Smacznego! ;D

z tym że Olaf dał wieprzowi dalej pożyć :)
z przodu mistrzowie ... z tyłu bohaterowie :D



Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 12:37 »

Nie, nie, to niemożliwe, do niego niepodobne,'kaś pomyłka - to nie mógł być on!
(czytając wpis skauta serce do mnie)
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Księgowy

  • .::Kolarska Patologia::.
  • Wiadomości: 4033
  • Miasto: Warszawa/Jabłonna
  • Na forum od: 30.12.2010
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 17:43 »
Hej ktoś ma telefoniczny namiar na Wojtka Łuszcza? Prosiłbym o info ma PRV bo am dla Niego medal z TDP:)

Podbijam....
Jadę tam gdzie znika horyzont.
MP 2014 - 500km 25h28`|MP 2015 - 300km 20h30`|MP 2017 - 300km 21h01`|MP 2018 (DNF)- 519km 27h30``|BBT 550km (DNF) | POM500 46h33`|PGR 550km - 80h04`

Offline Mężczyzna Turysta

  • Wiadomości: 5719
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 15.06.2011
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 17:46 »
Napisz do Daniela na maratony@home.pl
On musi mieć.

Offline Kobieta Hipcia

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 40
  • Miasto:
  • Na forum od: 10.06.2014
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 18:16 »
W związku z tym, że nie uda mi się napisać relacji, może zamieszczę krótkie podsumowanie.


Udział w MRDP stał pod wielkim znakiem zapytania już od początku sezonu. Wszystkie problemy zdrowotne (i to nie tylko związane z kontuzjami, których trochę się nazbierało), z którymi bujam się już od dłuższego czasu, mogły przekreślić szanse na ukończenie wyścigu. No ale jak tu przynajmniej nie spróbować? Za dużo pracy i wysiłku włożyłam w przygotowanie się do tego wyścigu i do tego, by postawić się na nogi. A poza tym: czekać kolejne cztery lata…?


Już na starcie zaczęliśmy od pozytywów, bo przed Bartoszycami zdechł mi GPS. Dopiero co był wymieniany na gwarancji… no i widać, jak Garmin się postarał. Na szczęście w sukurs przyszedł mi drugi, rezerwowy - turystyczny.


Cała ściana wschodnia minęła mi na mijaniu się raz po raz z Witkiem i - w wolnych chwilach - na rzucaniu różnymi wyrazami pod adresem tamtejszych asfaltów. A jeśli się już na starcie ma zepsute guzy kulszowe, to takie nierówności dosłownie potrafią dać w dupę.


W Cisnej cały zespół Sanatorium spędził 11 godzin (nie mogę tego przeżyć do tej pory). Byłam (byliśmy) w dużym niedoczasie i teraz pozostała mi walka o zmieszczenie się w limicie, z bagażem poprzednich nocy (pierwszej, jak większość, nie przespałam, drugą spaliśmy po ulewach i nie był to najlepszy sen, a trzeciej, czyli poprzedzającej nocleg w Cisnej, ze względu na brak rozsądnych miejsc, jedynie pół godziny w toalecie na Orlenie, pośród zimnej nocy).


Odżyłam. Zaczęły się góry, a ja uwielbiam podjazdy, im dłuższe i bardziej strome, tym lepiej. Wtedy też ostatni raz widziałam Witka – gdy dogonił mnie w Gorlicach. Ciągle mając wyrzuty sumienia po ostatniej nocy, postanowiłam tym razem nie spać i był to błąd. Noc była zimna, na podjeździe pod Krowiarki złapał mnie niewiarygodny zamuł, więc próbowałam się przespać na górze, ale nocleg uniemożliwił mi ciekawski lis. Dopiero w Zawoi, po długim, nocnym i zimnym zjeździe, życie uratował mi Lotos. Rozgrzałam się, przekimałam i przeczekałam najchłodniejszy fragment doby.


Na płytach w Szarym wzięłam rewanż za GMRDP. Wtedy niechcący spadłam na początku i nie udało się ruszyć, teraz - wciągnęłam sobie całość.


Dalej jechało się znośnie. Czas dzieliłam między zasypianie, bolenie i kręcenie. Ale, zgodnie z prastarą, hipopotamią dewizą: powoli, a do celu. Kolejny nocleg spędziłam na podjeździe pod Puchaczówkę. Było chłodno, więc spałam tylko godzinę.


No i skończyły się góry, niestety. Nie znoszę płaskawych terenów, do tego myślałam, że po powiecie Hrubieszowskim nic gorszego mnie nie spotka, ale nie, zaczęły się znowu fatalne asfalty. Dwie ostatnie noce mocno wymarzłam, dlatego też pomyślałam o noclegu pod dachem. Niestety, w Zgorzelcu nie znalazłam niczego… no to co? Znowu gleba. Tym razem po dwóch godzinach obudził mnie deszcz.


No i w sumie można by już tu skończyć, gdyby nie to, że złapałam gumę. W obu kołach naraz!


No i klops. Kto mnie widział po wyścigach, ten wie, że po dłuższych, typu BBT, tracę czucie w dłoniach, a tu miałam już za sobą ponad dwa tysiące. Sflaczałe palce nie chciały słuchać, ale jakoś pomagając sobie zębami udało mi się zmienić… z tym, że z dwóch zapasowych dętek jedna okazała się wadliwa. Trzeba kleić… ale dziur w dętce było ze cztery.


Koniec końców ruszyłam z lekko sklejoną dętką w trasę, w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Odbiłam do Łęknicy, ale tam sklep był zamknięty. Pytałam ludzi, ale nikt nie wiedział, dojechałam jakiegoś sakwiarza, miał łatki, ale do nich zwietrzały klej…


Licząc na to, że koło wytrzyma toczyłam się w oczekiwaniu na jakiś otwarty sklep. Każdy bruk, każda dziura, to było zwolnienie do zera i bardzo ostrożna jazda… Ale w końcu strzeliło. Spacer. Od domu do domu. Od człowieka do człowieka. W końcu ktoś mnie skierował do wulkanizatora. Sympatyczny chłopak zajął się dętkami, a ja w tym czasie usiłowałam drzemać oparta o stosy opon. W końcu zrobił mi dwie (w każdej było tyle dziur, że łatki i tak by tego nie złapały – a wszystkie dętki były nowe przed wyścigiem!), na trzecią nie chciałam czekać, szybka fotka na fejsika (kolega bardzo nalegał) i wio.


W plecy pięć godzin. Teraz to już w ogóle nie chciało mi się spieszyć. Byle tylko doturlać się do mety.


Dalej to już sama nuda. Przed Cedynią w ostatniej chwili udało mi się wyhamować przed jeleniem, a w samej Cedyni w końcu (!) znalazłam nocleg w hotelu, a recepcjonistka próbowała mi na siłę wcisnąć śniadanie (bo "muszę"; skończyło się na tym, że zamiast śniadania dostałam batona i soczek). Dalej zepsuł mi się blok i jechałam z butem tylko przyłożonym do pedała, wyszczerbiłam ząb otwierając puszkę energetyka (nie, palcami się nie da, ugotowanym makaronem też w bierki się nie zagra), a jadąc nocą po nadmorskich miejscowościach nieustannie sprawdzałam, czy na pewno jadę we właściwą stronę. Do tego zepsuł mi się teoretycznie bezawaryjny Solid, a – co zauważyłam dopiero później – w rezerwowym telefonie popsułam wyświetlacz (gdzieś przy naprawach musiałam na niego stanąć).


W Szczecinie zatrzymała mnie policja. Co pani robi tak wcześnie rano na rowerze? - Jadę wyścig. - Skąd? - Z Jastrzębiej Góry. - A dokąd? - Do Jastrzębiej Góry. - Aha.


Przed Kołobrzegiem spokałam się z Wilkiem. Kawałek pokonaliśmy wspólnie, potem w niedalekiej odległości, a potem, gdy dowiedział się że dwóch zawodników jest tylko dwie godziny za nami, to wrzucił bieg i tyle go widziałam.

W Ustce po raz drugi zatrzymała mnie policja za (prawie) przejazd na czerwonym. Tj. ja wyhamowałam, ale oni uznali, że to ze względu na nich. Nic nie zrobili, pogadali chwilę, a do tego jeszcze świntuszki zaproponowali mi, że mogą mnie podwieźć i to z szacunkiem dla monitoringu - "pojedziemy 30 km/h".


Dalsza część to już autopilot, słońce i wiatr w twarz. Na mecie staję pierwszej godziny po dziewiątym dniu jazdy. Liczyłam na lepszy czas, ale wszystkie awarie, problemy i błędy strategiczne popełnione po drodze skutecznie zabrały mi trochę czasu. Mówi się trudno, ale i tak jestem zadowolona.
 
Podsumowując: cieszę się, że wystartowałam, mimo początkowych, deszczowych dni, pogoda jednak się udała. Szczególnie, że ułożyła się tak, że w górach praktycznie bez przerwy miałam piękne widoki i można było cały dzień patrzeć na cudowne panoramy. Spotkałam sporo kibiców, to zawsze jest bardzo miłe, gdy ktoś podjeżdża, zamienia kilka słów, albo macha. Albo, gdy orientujesz się, że ktoś ci właśnie robi zdjęcia... W zasadzie to zrobiła się z tego wyprawka forumowa, bo po drodze zaskoczyli mnie, w kolejności: Łatoś, Wąski, Elizium, Memorek i Jelona z Czerkawem. Do tego nie można zapomnieć o fantastycznie zorganizowanym punkcie, gdzie zostałam przywitana słowami "Wiem, że się spieszysz, ale...".


No, a poza tym udało mi się objechać całe grono facetów razem z moim własnym chłopem. Który się nie wycofał. Zuch. Jestem z niego taka dumna.
« Ostatnia zmiana: 4 Wrz 2017, 12:37 Hipcia »

Offline Kobieta magdad

  • Wiadomości: 1495
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.08.2006
    • http://www.bajkers.com
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 20:20 »
No, a poza tym udało mi się objechać całe grono facetów razem z moim własnym chłopem. Który się nie wycofał. Zuch. Jestem z niego taka dumna.
Hipcia, ostatnim zdaniem, pozamiatałaś. Proszę Cię, pisz częściej! Opis jakby to jednodniowa wycieczka była, a nie 9 dni jazdy. Gratulacje za objechanie tylu facetów ;).

Offline Mężczyzna yurek55

  • 2015-11217; 2016-11305; 2017-12740 (Rapha500)
  • Wiadomości: 1324
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 06.09.2013
    • Jurek rowerowy
Odp: MRDP 2017
« 3 Wrz 2017, 22:10 »
W związku z tym, że nie uda mi się napisać relacji, może zamieszczę krótkie podsumowanie.

Fatum jakieś ciążyło nad Twoim startem, ale dałaś radę. Pozdrawiam i gratuluję.
Rower to dziwny pojazd, jego pasażer jest jednocześnie jego silnikiem.
"Drzwi mego domu to magiczna furtka między krainą lenia a rowerem" - eranis
                                               

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Odp: MRDP 2017
« 4 Wrz 2017, 07:23 »
no no, co ja paczę? Hipcia nie dość, że machnęła najdłuższy maraton rowerowy w Polsce, to jednocześnie napisała najdłuższego posta na forum.

#jakżyć?
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Mężczyzna Hipek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 4866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 18.08.2011
    • Hipcia i Hipek
Odp: MRDP 2017
« 4 Wrz 2017, 08:02 »
To ja nie wiem, mam jej tego posta usunąć?
martwawiewiórka [14:51]: sól kolarstwa, co to takiego?
Elizium [14:52]: spacer z rowerem po górach

Mijah: (...)przy okazji dowiedziałem się czegoś co zmieni moje życie. Oznaczenie podjazdu HC to nie hardcore, tylko hors catégorie.

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Odp: MRDP 2017
« 4 Wrz 2017, 08:18 »
Gupiś? MRDP to pikuś przy tej relacji :p
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum