Przy okazji nadmieniam, że najbardziej poczucie winy z tego powodu poczułem gdy zatrzymałeś się obok nas nad jeziorem Otmuchowskim, wspominałeś o potrzebie snu a ja właśnie wylazłem z łóżka....
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Nie sądzę żeby ktoś traktował"sport" jako kategorię specjalnej troski.
Cytat: kosola w 11 Wrz 2017, 21:09Nie sądzę żeby ktoś traktował"sport" jako kategorię specjalnej troski.Niestety, pojawiały się tu i ówdzie takie opinie. I nawet nie było ich mało.
"pazerny traci 2 razy" - moim zdaniem lepiej poświęcić trochę czasu na szukanie kwatery i porządnie odpocząć. Wiem jednak jak irytujące potrafi być szukanie noclegu- historia z Krościenka.
Odpoczynek na sen to podstawa w tak długim maratonie. Im dłużej spisz i to w normalnych warunkach + wlaściwa toaleta/prysznic tym szybciej jesteś na mecie.Ja zapisując się na MRDP chciałem go ukończyc "na styk" w limicie,ale im bliżej do startu tym bardziej zastanawiałem się nad taktyka. Na około 3 miesiace przed startem zrobilem plan. Zaplanowałem czas brutto na trasie na 9 dni 12 godzin ( zapas 12 godzin do limitu). Na papierze wyglądało to super, a jak się pożniej okazało jego konsekwentna,żelazna wręcz, realizacja pozwolila nam ( jechałem z Waldisem calą drogę) jeszcze urwać z tych założeń prawie 8 godzin. W szczegółach tak się przedstawiał nasz MRDPdystans wg gps garmin 62 : 3155,02 kmbrutto :9 dni 3 godziny 56 minut = 219 godzin 56 minut ; srednia brutto 14,28 km/hnetto : 5 dni 15 godzin 58 minut 46 sekund = 135 godzin 58 minut 46 sekund ; średnia netto 23,1 km/hsen/odpoczynek : 3 dni 11 godzin 57 minut 14 sekund = 83 godziny 57 minut 14 sekund.Jedynym odstepstwem od planu byla rezygnacja z ostatniego noclegu w Międzyzdrojach i pociągnięcie od promu w Pałęcku na Metę w Rozewiu( 653 km ,czas netto 28 godzin 29 minut netto ( średnia netto z tego odcinka to zaledwie 22,9 km/godz i 35:16 brutto).Po ostatnim odciunku byłem nieźle zrypany z niewielką już chęcia na dalsza jazdę (dobrze ,że już nie musiałem). Tak się zapewne czuło wielu z Was już po zarwaniu pierwszej nocy. Pamietam te rubaszne żarty,jak oświadczyłem już na promię w Świbnie ,że za 170 km ,czyli w Bartoszycach idziemy spać. Słyszałem głosy,że to przeciesz zaledwie po 261 km trasy, wszyscy jada dalej,a wy spicie, że nie zdążymy w limicie, że będziemy musieli nadrabiać, itd,itp. Faktycznie, po pierwszym noclegu ( po odbiciu PK3 rano) byliśmy na 58 i 59 pozycji na 61 osób. Ale jak powiedział klasyk,że nie ważne jak zaczynasz ,ale jak kończysz. Mete osiagnęlismy na przyzwoitej 15/16 pozycji zostawiajac za plecami wielu zawodników z którymi przegrywalismy i to wyraznie na maratonach 500+. Jechaliśmy swoje , niec nie nadrabiając, to inni tracili i to masakrycznie.Wiki wyliczył,że na normalnym snie zyskiwał 1-2 km na godzinę. Po sobie widzę,ze jest to conajmniej 2-3 km godzinę. Siedząc (netto) na siodełku dziennie ok 14 godzin można zyskać , przy zalożeniu 2-3 km szybciej po wyspaniu się, ok 28-42 km/1 dzień,a jak to pomnożymy przez 9 dni, to taką stratę (250-370 km), czyli co najmniej 1 dzień jazdy, zanotowali inni uczestnicy MRDP. Dodatkowo normalnie śpiąc ( na nocleg przyjężdzalismy ok 22-23, gdzie była 1 godzina czasu na prysznic, posiłek, telefony do domu ; 5-6 godzin ( kążdego dnia, przez 7 dni, to sen) oraz rano conajmniej 1 godzinka na pakowanie, czasami śnaidanie. Razem przerwa nocna to było minimum 7 godzin, a jednego dnia było to prawie 10 godzin).Pokonywaliśmy dzienne etapy (nie licząć pierwszego 261 km i ostatniego 653) od 286 km ( w górach) do 363 km (na ścianie wschodniej). Przy takim trybie jazdy nie potrzebowaliśmy zbyt dużej ilości przerw. Robiliśmy za dnia raptem 3-4 przerwy, w tym jedna dłuższa na bardzo duży posiłek na ok 3 -4 godziny przed snem. Pozostałe przerwy były po ok 15-25 minut. Razem nie licząc snu wynosiły one ok 2-2,5 godziny/1 dzień.