W kat. Total Extreme na pewno nie będzie zgody na dojazd do serwisu czymkolwiek innym niż własny rower.
Choć jak dla mnie to jest wypaczenie sensu startu w jakimkolwiek maratonie rowerowym. Już lepiej jak ktoś dowiezie te części na trasę.
Tomek, a jaka wg Ciebie awaria kwalifikuje się do dojazdu innym środkiem transportu do serwisu?Bo jak dla mnie jeśli rower można prowadzić i koła się toczą to znaczy, że równie dobrze można toczyć się na tym rowerze, zamiast go prowadzić. A to, że nie będziesz mógł jechać 30km/h tylko będzie to 10 to nie jest jakaś tragedia.Każda inna awaria wymagająca niesienia roweru raczej nie będzie możliwa do naprawy nawet w serwisie, będzie trzeba wymienić cały rower, a przynajmniej znaczną jego część.
(...)Bo jak dla mnie jeśli rower można prowadzić i koła się toczą to znaczy, że równie dobrze można toczyć się na tym rowerze, zamiast go prowadzić. A to, że nie będziesz mógł jechać 30km/h tylko będzie to 10 to nie jest jakaś tragedia.(...)
A tymczasem możnaby zadziałać tak:poinformować poprzez monitoring o swoim dokładnym położeniu i podjętym planiewziąść w PKS i podjechać do najbliższego miastanabyć i wymienić oponęwrócić na miejsce awariiponownie poinformować przez monitoring o powrocie na trasękontynuować jazdęI nawet nie uważam za ujmę na honorze, jeśli powrót ze sprawnym rowerem również odbędzie się PKSem. Mamy przypadek Wilka z BBT 2014, kiedy to pojechał pociągiem do domu, wymienił koło, pociągiem wrócił na trasę i kontynuował jazdę. Czy można mu zarzucić jakiś brak samowystarczalności?Jeśli w granicach samowystarczalności mieści się zarówno nocleg w agro, jak i naprawa roweru w serwisie rękami mechanika, to dlaczego zjazd z trasy do tego serwisu nie może odbyć się za pomocą komunikacji publicznej?