Z Australii do Polski

[andrzej.brandt]

Z lekkim opóźnieniem, ale zapraszam na kolejne dwa wpisy


Ja piszę o ostatnim fragmencie, który zdominowała nuda - Mentalny piekarnik.

Kasia zaś zrobiła smaczny wpis o australijskich  burgerach (w większości). - Australia na talerzu

Dzięki za dobre słowa!


PS. czy ktoś z was nie planuje może wizyty w Tajlandii, Kambodży lub Laosie w maju/czerwcu ? Mamy drobną prośbę. Potrzebujemy dysku z Polski. Odwdzięczymy się po stokroć

[łatośłętka]

Z lekkim opóźnieniem, ale zapraszam na kolejne dwa wpisy


Ja piszę /.../

Super(b), tj. b.ł.

[emonika]

Pochłonęłam w mig i znów się zatraciłam na amen - dobrze, że tym razem czytam w domu
to jest ..... po prostu nie do opisania - a piszecie pięknie
Powodzenia.
Cudowne zdjęcia.

[andrzej.brandt]

Cisniemy w strone Myanmaru. a poki co, wiesci z Indii - Ksiega Dzungli

[Robert]

Zdjęcia pełna profeska!

[Janus]

Jak zielono Fantastyczne lasy i góry, ale jazda w ich kierunku przez te zatłoczone miasta i po niebezpiecznych, ruchliwych drogach to chyba nie dla mnie.

[justabrr]

Piękne opowieści i zdjęcia, jak zwykle! ....my bylismy w Indiach 3 dni przejazdem do Nepalu...i po tak krótkicm czasie zostało nam własnie to wrażenie "obucha", o którym piszecie. Ale góry pewnie piękne...

[sinuche]

Piękne zdjęcia.
"Życie na torowisku" przypadło mi do gustu.

[Daniel-san]

Haha. Jedziemy tą samą trasą. To znaczy napewno nie tą samą, ale ja też jadę z Australii do Polski, z Sydney do Szczecina dokładniej.  "Australia lekka na rowerze po prostu nie jest" - posunąłbym się dalej:"podróż rowerem z Australii do Polski lekka po prostu nie jest".
Świetne zdjęcia i świetnie się czyta! Przyczepności i wiatru w plecy! Do zobaczenia mam nadzieję! Właśnie wjechałem do Indii. Jestem w Manipur.

[andrzej.brandt]

Uf. Dużo lektury po kilkutygodniowym odwyku od internetu. Na blogu (przygodnik.net) sporo nowych, nieanonsowanych tutaj wpisów, zapraszam.

Jesteśmy w Chinach, w Shangri La, a konkretniej - w Zhondgdian, bo Shangri La to tylko turystyczna atrapa. Stuknęło nam 12300 kilometrów, czyli - mniej więcej - połowa drogi do Polski.

Dzięki za wszystkie dobre słowa tutaj!

[globalbus]

Imho obowiązkowym programem w Chinach jest WeChat. Ma wbudowany skrót do tłumaczenia i zwykle to tłumaczenie można zrozumieć. Tutaj wszyscy tego używają.
Translatory offline ssą, trzeba być online. Wifi w Chinach jest wszędzie, także no problem.
Co do VPN, trzeba być cierpliwym. Czasem będzie zablokowane, czasem nie. Zależy to np. od godziny, wifi z którego się łączymy i jakiegoś czynnika losowego.
Btw, dokąd po Chinach?

[andrzej.brandt]

Translatory offline ssą, trzeba być online. Wifi w Chinach jest wszędzie, także no problem.

Translator Binga, gdzieś go zalinkowałem - bodaj u Ciebie - działa w offlinie. Ściągasz pakiet językowy (chinese simplified zajmuje około 250 mb) i naprawdę robi dobrą robotę.

Btw, dokąd po Chinach?

Mamy już kupione bilety na pociąg. Wsiadamy w Chengdu, wysiadamy w Kashgarze i dalej Kirgistan, Tadży, Uzbe i tak dalej, w stronę europy.

[globalbus]

Huh, a terminy? Bo ja muszę do 24 sierpnia wyjechać do Kirgistanu, trasą częściowo jesteśmy zbieżni

Póki co, jestem na drodze G217 w Tienshanie, w okolicach Nalati. Jak dobrze pójdzie, to do 21 powinienem dojechać do Kaszgaru.

Co do biletów, polecam serwis ctrip.com. Omijamy użeranie się w kasie.

[andrzej.brandt]

Huh, a terminy? Bo ja muszę do 24 sierpnia wyjechać do Kirgistanu, trasą częściowo jesteśmy zbieżni

o! no to jesteśmy zbieżni niemal dzień do dnia wizę mamy do 27 sierpnia, a pociągi ustawione tak, by na irkeshtam pass pojawić się 23 lub 24, maks 25.

[andrzej.brandt]

Kasia, korzystając z przerwy spowodowanej - a jakże - biegunką, zgrabnie podsumowuje Chiny, choć z Chin jeszcze coś napiszemy. Jutro lecimy gonić Globalbusa.