Czy wszystkie drogi prowadzą do Rzymu?
Z pewnością. Dotarłem tam w pięcioosobowej grupie samolotem, z rowerami w pudłach. Na kołach przebyliśmy 1600 kilometrów.
Watykan o zmierzchu
W upale przejechaliśmy malowniczą i urozmaiconą Toskanię szlakami wina i gajów oliwnych. Większość noclegów mieliśmy wielogwiazdkowych, w namiotach, w pięknych okolicznościach przyrody, z toskańskim winem do kolacji. Nocą pojawiały się robaczki świętojańskie. Był to przełom maja i czerwca. Ich jaskrawe światełka pełgały wszędzie, były ich niezliczone roje. Interesujący spektakl. Zawsze wzbudzały we mnie zaciekawienie. Jechaliśmy wybrzeżem Morza Tyrreńskiego i częściowo Morza Liguryjskiego.
Jedna z niezliczonych, skalistych zatok Morza Tyrreńskiego
Kąpiele w lazurowych wodach uatrakcyjniały przejazd. Zwiedziliśmy Pizę i Florencję. Przeprawiliśmy się przez Apeniny do Bolonii, a dalej do Ferrary.
Basilica Cattedrale di San Giorgio w Ferrarze
Przemierzyliśmy płaską jak stół, dolinę rzeki Pad – nadłuższej i największej wloskiej rzeki, by dotrzeć do Adriatyku. Stąd, klucząc wąskimi groblami, pośród wodnego ptactwa, wzdłuż Laguny Weneckiej – dotarliśmy przez Padwę do samej Wenecji.
Canal Grande jest tylko jeden
Wenecki zaułek. Oaza ciszy i spokoju.
Był oczywiście tramwaj wodny i Canal Grande. Potem skręciliśmy na zachód, do najpiękniejszego włoskiego jeziora Garda i zaczęliśmy mozolnie wspinać się w Alpy.
Jezioro Garda, zimne i krystaliczne.
Dwa dni jechaliśmy długą ścieżką rowerową, biegnącą również fragmentem słynnej drogi rzymskich legionów Via Claudia Augusta. Umożliwia ona poznanie pięknej doliny rzeki Adyga i Tyrolu od jego najpiękniejszej strony. Asfaltowa ścieżka biegła z dala od dróg i niektóre skaliste zbocza przekraczała własnymi tunelami.
Rzeka Adyga wraz z oplatającą ją infrastrukturą komunikacyjną
Wysublimowane piękno
Najwyższy punktem na całej trasie była słynna graniczna przełęcz Brennero – Brenner o wysokości 1374 m npm. Na przełęczy znajduje się stacja kolejowa, a po jej południowej, włoskiej stronie – niewielka graniczna wioska Brenner, rozbudowana w czasach Mussoliniego do obsługi posterunków granicznych i celnych. Ze wszystkich podjazdów zapamiętałem szczególnie jeden o długości 2 kilometrów, specjalnie oznakowany, o nachyleniu 16 %.
Do takich noclegów tęskni się przez całą zimę
Ja tu dotarłem z dołu. Nie zawsze to jest to, co tygrysy lubią najbardziej.
Za przełęczą, przez Austrię, jazda była lekka, łatwa i przyjemna. To był prawie jeden długi zjazd do Innsbrucka. Dalej był bajecznie kolorowy niemiecki Mittenwald, a później Garmisch – Partenkirchen. Obydwa miasta znane mi już z wcześniejszego pobytu w tym rejonie Alp. Stąd powrót do domu odbyliśmy pociągiem na Schönes Wochenende Ticket.
Gospodarz muzeum w Mittenwaldzie, zawsze tryskający humorem.
W pamięci pozostają niezliczone zabytki, głównie sakralne, niespotykane w innych regionach Europy oraz krajobrazy – od upalnych plaż Morza Tyrreńskiego i Adriatyku po ośnieżone szczyty Alp. Pamiątkę stanowią wspomnienia, zdjęcia oraz "filmy drogi", kręcone znad kierownicy roweru.
Obszerny opis znajduje się tutaj
https://sites.google.com/site/wagabundaslupsk/podroze-2015/wyprawy-wielodniowe/wlochy-i-alpy?pli=1Zdjęcia
https://picasaweb.google.com/113910125651543293628/WOchyIAlpy#