To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Te bajki o spawaniu na forum już były miliard razy i wielokrotnie to było omawiane dość krytycznie. Jak będziesz jechać przez jakieś wygwizdowie i coś będzie nie tak, to pewnie, zespawają Ci co trzeba i będziesz mógł jechać dalej. Ale na dłuższą metę nie oszukujmy się - nie jest to świetne rozwiązanie, a już na pewno nie bardziej wytrzymałe niż po prostu wymiana haka.
To już jest szukanie dziury w całym. O ile w ramach ALU wymienny hak ma sens, bo ALU nie jest sprężyste i po wygięciu i próbie prostowania jest duża szansa, że taki hak się złamie to przy stali takie ryzyko jest znikome.
Ramy alu nie pękają częściej niż inne ramy, a jazda na pospawanym u pana Miecia rowerze jest mocno ryzykowna, a taki element jak hak dospawać jest bardzo trudno, żeby dobrze funkcjonował. Robiłem na sztywnym rowerze alu Islandię, robiłem na fullu alu dwa Transalpy z bagażem, z wieloma fatalnymi nawierzchniami i rowery wytrzymały to bez trudu. A w ramie stalowej (wcale nietaniej) - wszystkie gwinty mi padły i jeździłem z wkładem suportu na Poxipol przyklejonym.
Generalnie - to nie tak, że hajtujemy - rower z klasą wizualnie mi się mega podoba, uważam po prostu brak haka za feler... I tyle. No a rower nie wygląda jak ze stali, ale jak z Miedzi:P
Yoshko chyba nawet musiał zmieniać ramę, bo już mu hak nie domagał:P
Jedyna mała niedogodność to przy skrętach w terenie zdarzyło mi się przytrzeć butem o przednie koło, ale to dosłownie nosem buta.
CytujJedyna mała niedogodność to przy skrętach w terenie zdarzyło mi się przytrzeć butem o przednie koło, ale to dosłownie nosem buta.Geometria. Większość szosowych rowerów tak ma, ze względu na kąt główki ramy.