Czy płynęliście promem bo tak było Wam wygodniej, czy po prostu ten szlak jest tak trudny, że z rowerem nie da rady?
A np. kantorów też nie ma, jak ktoś chce wymienić gotówkę? I jak wyglądała kwestia przekraczania granicy przed El Chalten? Bo z mapy wynika że granicę przechodzi się na tym szlaku pieszym, jest tam jakiś punkt graniczny, czy też formalności załatwia się wcześniej?
A upały w lecie są tam aż tak rzadkie? Bo porównując z półkulą północną - to aż tak daleko to wysunięte na południe nie jest, mniej więcej jak Polska na północ.
Znalazłem relację, gdzie ludzie z rowerami z 4 sakwami tam szli, więc się da, choć zajęło im to 4h (10km), następnie 2h znad jeziora na samą granicę, a później jakąś kiepską szutrówką 15km na prom do Villa O'Higgins:
Czy generalnie trasa marszu to jest taki kompletny pozaszlakowy hard-core, czy jednak cisnęliście ściechami?