Ile trzeba zjeść na rowerze?

[Waxmund]

placek to przecież synonim dla ciasta. nie rozumiem problemu  

[dudi]

placek to przecież synonim dla ciasta.

A pole dla dworu, tak?

[anja]

Na polu to rosną ziemniaki.
Wychodzi się na dwór!

[dudi]

Let the flamewar begin!

[Quapcio]

pamiętam, że pole w wykonaniu kuzynostwa z Krakowa zawsze stanowiło źródło nieporozumienia (kto by chciał iść te 2 km aby się na ściernisku bawić... )

[yoshko]

Zajada się ktoś chałwą na trasie?

[Iwo]

Ja wprawdzie na trasie pieszej, ale swego czasu się zajadałem, chwilami nawet zażerałem, moim zdaniem daje kopa.

[yoshko]

Zauważyłem, że ma dosyć energetyczne składniki:

na 100 g

Wartość energetyczna 534 kcal
białko - 12,8 g
węglowodany - 50,6 g
tłuszcz - 31,2 g

wypróbuję na kolejnej wycieczce

[Iwo]

Prawdziwa chałwa to tylko cukier i tłuszcz - zależnie od rodzaju albo zmielony sezam, albo słonecznik, więc energię dawać musi. Jej dodatkową zaletą jest to, że nie ma jak i po co dorzucać do niej chemii.

[bix]

yoshko, z chałwą jest taki problem że chyba jest trochę mdła. Tak pamiętam przynajmniej

[majchers]

z chałwą jest taki problem że chyba jest trochę mdła. Tak pamiętam przynajmniej

Czy mdła - to zależy.
I od chałwy i od właściciela otworu gębowego.

A na rowerze, to ja jem wszystko. Gdy się kręci 8-10 godzin to wszystko uchodzi i... wchodzi. Bez ograniczeń. O dziwo - UWAGA! - zauważyłem, że jem DUŻO MNIEJ niż w cywilu! Serio! Czy ktoś z Was spotkał się z tym zjawiskiem? Ciekaw jestem opinii.

[memorek]

majchers, mam to samo. Jem znacznie mniej i nie czuję się głodny. Jak wracam z 2-3 godzinnego treningu to wciągam jak odkurzacz. Ale na dłuższym wyjeździe jem połowę tego co zwykle. Nie wiem jak to działa. Może w drodze nie mam ze sobą lodówki, która w domu zawsze jest pod ręką i kusi?

[Symfonian]

Moje najnowsze odkrycie:
Ciastka korzenne z Aldika 4.50zł za 600g
100g ma 484kcal, cała paczka 2900kcal

2 paczki 9zł i moge jechać cały dzień :D

[majchers]

w drodze nie mam ze sobą lodówki, która w domu zawsze jest pod ręką i kusi?

Żart-żartem, ale to prawda. Jednym z moich pierwszych 'spostrzeżeń' po powrocie z jednej z dłuższych wypraw (6400km) było to, że lodóka stanęła mi 'prosto w oczach' po wejściu do domu. Skubana stoi tak centralnie w naszym domu, że nic dziwnego, że drzwi do niej nie zamykają się! Skutki wiadome. Pomyślałem wtedy 'orzeszty przeklęta zgiń przepadnij!'
Stoi do dziś. W tym samym miejscu.
 

[memorek]

Stoi do dziś. W tym samym miejscu.

Jedyny wyjście to ucieczka. Na rowerze.