Zapraszam do skromnej fotorelacji z wypadu pod namiot. Było to w kwietniu zeszłego roku. Spoglądając teraz przez okno, ciężko mi jest uwierzyć że trafiła mi się tak dobra pogoda. Startowałem z Dublina wspomagając się nawigacją w telefonie. Plan był prosty, dojechać do Brittas Bay, znaleźć miejsce pod namiot i wrócić następnego dnia. Udało się
Oto moja pierwsza wycieczka z sakwami...
1. Jechałem wzdłuż wybrzeża, po lewej morze, po prawej góry Wicklow.
2. Zdjęć robiłem niewiele, głównie podczas postojów na "jedyneczkę". Tak przy okazji, z "dwójeczką" w Irlandii może być kłopot, mało drzew, dużo płotów
3. Po przybyciu na miejsce przyszedł czas na znalezienie miejsca na nocleg. Zacząłem od południowej strony plaży. Widok piękny, ale nie było opcji schowania się z namiotem. Postanowiłem spróbować w innym miejscu.
4. Udało mi się wypatrzyć ścieżkę.
5. "Veni, vidi..."
6. Widok na "moją" ścieżkę od strony plaży.
7. Słońce już nisko. Było jeszcze parę spacerujących oraz grupa młodzieży, strasznie głośni, bałem się że rozpalą ognisko i zostaną na noc. Na szczęście poszli sobie, niestety zostawiając po sobie stertę śmieci.
8. Po wybraniu miejsca osłoniętego z każdej strony, zacząłem przenosić sakwy i rower, upewniając się że nikt mnie nie widzi (i nie zobaczy). Na szczęście miałem pomocnika
9. Kiedy przyszła noc, nocleg był już gotowy.
10. Zapadła ciemność, zostałem zupełnie sam. Miałem jeszcze dwa piwa, które sączyłem wsłuchując się w szum fal. Przed pójściem spać odsłuchałem jeszcze "The Moon & Antarctica" Modest Mouse i lekko podchmielony odtańczyłem jakiś dziwaczny taniec (naprawdę
).
11. Wschód słońca następnego dnia.
12. "Aravis" także kontemplował.
13. Widok "za plecy"
14. Spakowałem się i poszedłem na długi spacer .
15. Pora wracać, ostatnie spojrzenie na "moją" ścieżkę.
16. Tego dnia nogi miałem jak z betonu. Wzmocniony kawą w przydrożnym sklepie, pomału ruszyłem w stronę Dublina, od czasu do czasu zatrzymując się na "jedyneczkę", czym siałem zgorszenie wśród "lokalsów"
17. Dziękuję za uwagę. Cześć.