Dla mnie np. cały dzień jazdy z bagażem, w lekkim terenie, nawet pomalutku (z małymi dziećmi), w efekcie dający kilkadziesiąt kilometrów, to o wiele większy wysiłek niż 500km na szosie.
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
W terenie głowa musi bardziej pracować, na asfalcie, zwłaszcza gdy jest gładki dywanik można się po prostu wyłączyć i kręcić.
Tę samą trasę można pokonać szybciej jeżeli ma się większą moc - czyli zdolność wydatkowania tej samej energii w krótszym czasie - i wolniej, jeżeli ma się mniejszą moc.