W piątek udało mi się opuścić Racibórz, mimo sterty „papierów do obróbki” w domu (największym plusem mojej pracy jest to, że pracuję w domu). Cel: Opole, a właściwie mała miejscowość trochę za Opolem, gdzie nocowałem. Powrót w sobotę. Po drodze wioski i wioseczki. Jazda wschodnią stroną Odry, przez Kuźnię Raciborską (jest całkiem płasko, więc może bardziej komfortowo niż jadąc stroną zachodnią, ale są tutaj też i inne minusy). 195 km w obie strony. Konkluzja osobista: potrzebny mi jest trening. Niestety na chwilę obecną prognozy pogody do końca kwietnia i na koniec kwietnia są bardzo nieciekawe, a planuję wybrać się gdzieś na 4 dni na przełomie kwietnia i maja. Konkluzja drogowo-krajoznawcza (banał): wioski i domy w trójkącie Racibórz-Opole-Gliwice są dość zadbane, ale działa tu „ręka prywatna“, natomiast drogi są złe lub bardzo złe. Raczej przeorientuję się na Republikę Czeską (10 km do najbliższego przejścia granicznego z Raciborza), gdzie drogi są lepsze.