Tytułowe góry to oczywiście nasze jurajskie pagórki, znaczy Góry Gorzkowskie oraz wschodnie i zachodnie pogranicze Wyżyny Częstochowskiej. Po "prawdziwych" górach jeździłem rowerem ostatnio zdaje się w 95' czy 96r. podczas praktyk meteo/klimatologicznych w Masywie Śnieżnika, a później już tylko pagórki
Dystans ok. 72km, czas całego ok 6:30, z tym że sporo chodziłem bo po Wielkanocnym wyjeździe forma odeszła w siną dal
Trasa: Włodowice - Kroczyce - Bliżyce - Dąbrowno - rez. Bukowa Kępa - Góry Gorzkowskie - Złoty Potok - Suliszowice - Wysoka Lelowska - Żarki - Włodowice
Pełna fotorelacja (42 fotki) - http://jurapolska.com/wycieczki/rowerowa_17042016.phpMapa wycieczki, nie jest to zapis GPS, jedynie trasa naniesiona ręcznie na mapę, w pełnej relacji są linki do mapek on-line.
Dobrogoszczyce - Waleniec, a właściwie droga do tego uroczo położonego malutkiego przysiółka. Szczęściem tylko mały kawałek jest utwardzony gruzem, dalej wąski szuter za 3 domami i ośrodkiem jeździeckim przechodzący w piaszczystą polną drogę.
Typowy dla rolniczego wschodniego pogranicza Jury i Progu widoczek.
Dolinka między Bukową Kępą a Damiakiem.
Wstawiono nowe tablice informujące o rezerwacie (z zakazem wstępu i inf. iż nie przebiegają przez jego teren szlaki turystyczne), więc grzecznie jego skrajem/granicą jadę na łąki nad Osinowym Dołem.
Jedno z ładniejszych miejsc Gór Gorzkowskich - głęboka boczna dolinka z dużymi ostańcami.
Ku Dolinie Wiercicy.
Woda się kończy i wymyśliłem że podjadę nad Źródło Spełnionych Marzeń skąd "na przełaj" przeskoczę na żółty szlak pieszy biegnący zachodnim skrajem Dol. Wiercicy. Jednak w centrum Złotego plan błyskawicznie zweryfikowałem i jak najszybciej uciekłem w las. Tłumy ludzi, parking zapełniony, pobocza również, pełno motocyklistów, którym zdaje się wiosenne słoneczko trochę zaszkodziło. Na wjeździe do ZP mija mnie "wielkie coś" na dwóch kołach z 2 w kaskach i ryczącym radiem. Po kiego czorta to radio? bo efekt był taki jak dawniej jeździli po wsiach z megafonem i wrzaskiem iż cyrk do sąsiedniego miasteczka zajechał
Masakra totalna i wolałem za Amerykan się nie zapuszczać.
Pod Płaską w Suliszowicach spory tłumek
skałodrapaczy.
Przy wyjeździe na szuter przed Jaworznikiem przebijam przednią dętkę, na szczęście obecne opony nie są tak ciasne jak poprzednie i zmiana idzie błyskawicznie. Z Jaworznika już tradycyjnie najkrótszą drogą do domu.