Zniesmaczony smętnymi ostatnio prognozami pogody postanowiłem pojeździć w cieplejszych trochę terenach. Podjechałem w ostatni weekend pociągiem do Bratysławy, tak bez konkretnego planu, na miejscu miałem zdecydować gdzie dalej.
W Bratysławie zawsze wieje od zachodu, wzdłuż Dunaju, ale że wiatr nie był zbyt mocny, postanowiłem podjechać do Wiednia na kawę, raptem 60km.
Była próba jazdy Donauradweg, ale tylko do Petronell-Carnuntum (rzymskie ruiny i amfiteatr pamiętający Marka Aureliusza) trzymałem się szlaku. Później szosą raczej się poruszałem, szybciej i sprawniej.
Dunaj widziałem w dwóch miejscach, w Bratysławie i Wiedniu, no i w Arenbergu. Szlak naddunajski, a rzeka niezbyt widoczna.
Wiedeń, jak Wiedeń, aglomeracja, zamiast dekadenckiej kawy po wiedeńsku był kaloryczny kebab u Turka. Zaczęło się ściemniać, centrum historyczne chyba przeoczyłem, wylądowałem na Praterze, i tam wypadł mi nocleg.
Następny dzień to powrót do Bratysławy, zgodnie ze słusznym zachodnim wiatrem, był pomysł by na Węgry, do Gyor, lecz wiatr zachęcał do jazdy na wschód. Pozostała więc pd. Słowacja, a konkretnie Nitransky kraj (Galanta, Levice), płasko i węgiersko, dwujęzyczne napisy, reklamy, na ulicach, praktycznie tylko język madziarów było słychać, tak myślę że w tym rejonie Słowacji są większością. Minąłem w niewielkim oddaleniu, atomową elektrownię w Mochovcach, ładnie wkomponowaną w okoliczne wzgórza, zółciejące kwitnącym rzepakiem. Sielski widok, ciepły prawie letni wieczór, więc stanąłem popasem na pobliskim wzniesieniu z widokiem.
Dalsza trasa w kierunku granicy słowacko – węgierskiej biegnącej wzdłuż rzeki Ipel, trochę biedniejsze rejony Słowacji, marne drogi, cygańskie wioski, wjechałem na moment na Węgry i w Sahach na powrót do Słowacji. Tutaj spory ruch na drodze 66, takiej tranzytowej, z Budapesztu na północ. Wybieram wariant trasy bocznymi drogami do Zwolenia i Bańskiej Bystricy. Część dróg (do Cebovca) marna, lecz dalej trafił się 25km odcinek nowego asfaltu do Senohradu. Spory podjazd, lecz trasa widokowa, tereny niezamieszkane, ruch zerowy. Zmieniła się pogoda, zimny zachodni wiatr i temperatura spadła prawie do zera. Rozbijam namiot w lesie, by trochę od wiatru się osłonić.
Ranny zjazd do Zwolenia i dalej do Banskiej Bystricy, do przyjemnych nie należał. Wiatr zmieniał się na północny, więc wsiadam w pociąg do Żyliny. Linia kolejowa, przez Kremnicke Vrchy wiedzie tunelami, w tym najdłuższy na Słowacji, prawie 5km Harmanecki. Jeszcze przesiadka do Cadcy i dalej rowerowo do Zwardonia i zjazd do Żywca.
Wyjazd oceniam na udany, trasę dostosowałem do kierunku wiatru, pięćset km przy słonecznej pogodzie, w cztery dni. Miało być ciepło i rekreacyjnie, i było.
link do galerii:
https://picasaweb.google.com/Sinuhe.op.pl/Wieden16?authuser=0&feat=directlink