Podejrzewam że trudno będzie spotkać tutaj drugiego posiadacza tak "monstrualnej maszyny" więc podzielę się moimi doświadczeniami z jego użytkowania po kilku dosyć wymagających wyprawach.
Jak widać na załączonym zdjęciu jest to rower typu "fat bike" o potężnych oponach, dających mu przewagę w trudnym terenie, na śniegu, piachu a nawet podmokłym podłożu. Zwykle ludzie jeżdżą na tego typu rowerach na jednodniowe wycieczki bez specjalnego bagażu. Ja, w związku z tym że uwielbiam górzystą dzicz, postanowiłem uczynić z niego mój rower wyprawowy
Póki co jest problem z ofertą błotników i bagażników do takich rowerów więc trzeba było zakasać rękawy i samodzielnie coś stworzyć. I tak, wg. własnego projektu z trzech tradycyjnych bagażników pospawałem tylny bagażnik do mojego potwora
Przedni zmodyfikowałem używając dodatkowego elementu a inne odpowiednio doginając
Obecnie jeden i drugi perfekcyjnie spełniają swoją rolę ! Z czego tylny ma aż 7 punktów mocowania do roweru i jest w stanie wytrzymać nawet obciążenie dorosłej osoby
Podobna historia z błotnikami - niewielki wybór nawet na rynku światowym. Przedni jest oryginalny, ale prawdę powiedziawszy nie wystarczający. Tylny zmontowałem z trzech różnych i obecnie się pięknie sprawdza !
Pozory...
Większość patrząc na tego typu opony chwyta się za głowę i zadaje pytania: "ile to waży ?" "na tym się da przegonić pieszego... ?"
Z oryginalnym (fabrycznym) ciśnieniem w oponach (0,5 atmosfery !) opory toczenia po asfalcie są dosyć odczuwalne. Kiedy się jednak dorzuci dwa razy więcej (1,5 atmosfery) - można jeździć po szosie jak zwykłym góralem ! Jedynie efekt dźwiękowy takich opon jest nadal niepospolity
Zupełnie jak by jechała jakaś terenówka z potężnym bieżnikiem
Jako namacalny przykład wrzucę kilka cyfr. Jak dotąd jechałem tym rowerem (bez sakw !) najszybciej po asfalcie 44km/h. Ma się rozumieć po płaskiej powierzchni. No, może trochę wiatr wiał mi w plecy, nic poza tym
A pedałuję głównie jedną nogą (bo drugą zastępuje mi proteza uda) więc chyba nie jest tak źle, skoro daję radę !
Ogólnie rzecz biorąc - im trudniejszy teren - tym więcej się zyskuje jeżdżąc takim rowerem i tym łatwiej się jedzie w odniesieniu do tradycyjnych górali w tej samej sytuacji.
Wcześniej jeździłem na 29 calowym góralu, również mocno obudowanym wyprawowo. I przyznam że fat bike-iem jeździ mi się znacznie lepiej !
I czuję dużo większą wolność w odniesieniu do dzikich terenów. Tam, gdzie dotąd nawet bym nie dopuścił jazdy, tylko od razu zsiadał - teraz nadal jadę, oszczędzając czas, energię i przy tym mając z tego niesamowitą frajdę !
Taka duża opona nieźle amortyzuje więc pomimo nierówności, bardzo oszczędzamy w ten sposób koło i nie ma problemów z pękającymi szprychami.
Felga ma 8cm szerokości a opona to rozmiar 26 x 4 cala.
Poza mniejszymi (mniej widowiskowymi), kilkudniowymi wypadami i jazdą po okolicznych lasach, mam tym rowerem doświadczone m.in. trzy zimowe wyprawy ze znacznym obciążeniem (momentami rower z bagażami przekraczał 70kg, gdzie sam rower ważył po wyjściu z fabryki 14kg, czyli tyle co zwykły góral):
1. Wyprawa tatrzańsko-pienińska (m.in. dojechanie po śniegu i lodzie do Morskiego Oka - specjalna zgoda dyrektora TPN)
2. Wyprawa dolnośląska ze zdobywaniem ruin zamków na szczytach wzgórz i dotarciem do najwyżej położonego zamku w Polsce w Górach Kamiennych. Tą wyprawę rozpoczynałem w Górach Stołowych od startu w pierwszych w Polsce zawodach Fat Bike Race, gdzie po dosyć głębokim śniegu ścigałem się z 79 innymi osobami z 5 krajów.
3. Wyprawa którą rozpocząłem wjeżdżając na szczyt Wierchomli (okolice Muszyny) a później dotarłem aż w słowackie Tatry Wysokie, wjeżdżając na wysokość 1500m. n.p.m. przy dużym zaśnieżeniu i bajecznych widokach
Tyle przechwałek
Choć przywołałem to przede wszystkim po to abyście mieli pewność że nie mówię tu o 10 kilometrowych wycieczkach po miejskim parku
Najdłuższym dystansem jaki dotąd odnotowałem było 114,5km ale mi z tą jedną nogą jest jednak trudniej o dystans, więc pewnie zrobilibyście więcej !
Niekiedy ten rower brany jest za motor, oczywiście nie pasują do takich opon żadne wieszaki rowerowe (np. w pociągach) i chcąc nie chcąc rzucali byście się na takim rowerze w oczy (kiedy zostawiam go dobrze przypięty pod sklepem zwykle po wyjściu "pilnuje go" od jednej do kilku zaciekawionych nim osób
Więc jest to akurat jego zaleta !)
O jednym warto wspomnieć !
Nie mylcie tego roweru z chińszczyzną która zaczyna zalewać portale aukcyjne i markety !
W jednym markecie miałem problem unieść rower fat bike jedną ręką - tyle ważył ! Że o najbardziej prymitywnym i jednorazowym osprzęcie nie wspomnę. Tam nawet odpowiednich przerzutek nie było ! Opony były jak z drewna, z tak twardej gumy. Felgi pełne i co za tym ciężkie, rama chyba stalowa... Szkoda gadać !
Jednym słowem jakość kosztuje i w tym wypadku nawet bardzo. Marzył mi się pierwotnie tego typu rower - Author Sumo za nieco ponad 4000zł. Ostatecznie sponsor ufundował mi właśnie tego - znacznie bogatszego w osprzęt i przy tym lekkiego za ... znacznie więcej
Tutaj specyfikacja producenta:
http://www.bulls.de/bikes/show/monster-s/W przypadku pytań - w wolnych chwilach przed wypadem majowo-weekendowym będę odpowiadał
Jeżeli mielibyście szanse pozwolić sobie na TAKI wydatek - bardzo polecam ! Tym bardziej, jeśli lubicie, tak jak ja trudny teren lub góry