Drugi maja, dzień wolny, kilka pomysłów na jego spędzenie w towarzystwie wysłużonego ale wiernego roweru, spakowana sakwa. Otwierasz oczy, kukułka oznajmia okolice nieludzkiej szóstej rano, bezcelowe pierwsze kroki po podniesieniu ciała z łóżka. W letargu robisz śniadanie zastanawiając się na co akurat dzisiaj masz ochotę, kawa parzy się w kawiarce. Jesz, przeżuwasz, pijesz, starasz się obudzić. Rower, w myślach tylko ten rower. Ale gdzie z nim, na nim, pojechać tym razem? Może zostać w domu, nie, jednak nie. Nie w taką pogodę, słońce nie pozwala Ci zostać. Udało się, stoisz przy drzwiach gotowy do wyjazdu. Gdzie teraz? Tam gdzie Cię jeszcze nie było, tam gdzie czujesz że być warto. UNESCO. Mówi Ci to coś?
https://ridewithgps.com/routes/13484776Sześćdziesiąt pierwszych kilometrów i średnia w okolicach osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Trochę za szybko jak na rowerową wycieczkę więc zwalniam, szukam parkingu i mój wybór pada na plac pomiędzy Lidlem, Biedronką i Netto. Żarska święta trójca z chęcią przyjmuje w swe objęcia mój samochód i na kilka następnych godzin staje się jego domem. Rower opuszcza bagażnik zwarty i gotowy na kolejną wycieczkę. To, że suport jękliwie dopomina się o odejście na emeryturę nic nie znaczy. Nie tu i nie teraz.
Na dzień dobry świetna przystawka, najwyższe wzniesienie woj. lubuskiego. Gołębia potocznie zwana też Górą Żarską, oferuje możliwość jazdy w leśnych ostępach, głównie buczynie. Morena czołowa, na której się ona znajduje, fantastycznie wyrzeźbiła tutejszy krajobraz i warunki do kręcenia są więcej niż bardzo dobre. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie XXw. istniała tu nawet skocznia narciarska. Skwapliwie z tego skorzystałem i kręcąc się wokół odwiedziłem trzy wieże, jedną w ruinie, drugą odnowioną i trzecią, przeciwpożarową, zamkniętą na głucho. Było też dwieście siedemnaście schodów do pamiątkowego głazu ale pomny przedwczorajszej wycieczki i wysiłku z niej związanym, odpuściłem tę niewątpliwą atrakcję. Przejechałem bokiem, nie zapuszczając się w głąb wąwozu. Odnowiona wieża Promnitza stanowi kapitalny punkt widokowy na linię Karkonoszy i Gór Izerskich więc nie mogło mnie zabraknąć na jej szczycie. Niestety powietrze tego dnia nie było na tyle czyste aby móc napawać się pięknem górskiego krajobrazu ale miejsce jest naprawdę wyjątkowe.
Początek.
Wieża Bismarcka, jedna ze 172 zachowanych na świecie. Wzniesienia Żarskie.
217 schodów. Tym razem ominąłem
Odnowiona Wieża Promnitza.
Wieża Promnitza.
Widok w stronę Sudetów z Wieży Promnitza.
Sto metrów niżej i kawałek drogi od lasu zaczął się nudny dwudziestokilometrowy odcinek drogi. Dla urozmaicenia i zabicia nudy pomiędzy Witoszynem a Borowem wjechałem w las. Jak to zwykle bywa w tego typu zabawach zastałem piach po osie i dobrze ponad kilometr spędziłem na spacerku z rowerem tuż obok. Gdy tylko przednie koło poczuło asfalt pod bieżnikiem musiałem w jednej milisekundzie przyspieszyć ponad swe możliwości aby nie stać się pożywieniem dla trzech ciekawskich psiaków, które wyskoczyły z mijanej zagrody. Ich ciekawość zmieniała się we wściekłość wprost proporcjonalnie do skracania dystansu jaki nas dzielił. Dwieście metrów dalej zostałem sam, wesołe owczarki położyły się na drodze i dały mi spokój. Cóż to byłaby za wycieczka bez takich akcji. No nie da się, po prostu bez tego się nie da.
Okolice Witoszyna.
Piaszczysty spacerek.
Jak nie psy to wilki jakieś.
Najdalej wysunięta na południe gmina w Lubuskiem czyli Gozdnica to modelowy przykład dziury, wręcz encyklopedyczny. Wjeżdżasz, rozglądasz się i zastanawiasz się kto cofnął Cię w czasie i dlaczego każdy patrzy na Ciebie tak jakbyś był co najmniej atrakcją miesiąca. Smutne miejsce, ale na swój sposób intrygujące. Te typy tak mają.
To, że Lubuskie lasami i brukiem stoi wie każdy. Ja też, ale niezmiennie dziwi mnie jak dużo rodzajów bruku można spotkać na tutejszych drogach. Są bruki złe, są gorsze i najgorsze też występują. Poza tym są jeszcze bruki dziurawe, bruki łatane brukiem i bruki, których nawet już brukiem nazwać nie można. Pomiędzy nimi wyrosną czasem też bruki z metryką, szlacheckie jak wyjaśnił mi pewien tubylec. Nudzić się więc nie sposób. Więc od Gozdnicy pod Łęknicę trochę mi zeszło na trasie, tu zdjęcie, tam zdjęcie a czas leciał. Poza tym w Przewozie zawitałem na chwilę do Niemiec, później zerknąłem na Wieżę Głodową w miejscowym parku i posiliłem się trochę na jednej z zapomnianych ławek gdzieś pod drzewem.
Bruk szlachecki.
Bruk jak malowany.
Bruk. Po prostu bruk.
Kościół w Podrosche, Niemcy.
Z cyklu - kto znajdzie błąd?
Wieża Głodowa w Przewozie.
Po brukach przyszedł czas na jedno z dwóch miejsc, dla których w ogóle wsiadłem dzisiaj na rower i zdecydowałem się zawitać w tych rejonach. Łuk Mużakowa to najlepiej zbadana na świecie spiętrzona morena czołowa i jedyna widoczna z kosmosu! Na jej terenie, w 2012r. powstał GEOPARK, a dokładniej na terenie dawnej kopalni Babina. Kolorowe jeziorka, które są niczym innym jak zalanymi, zapadniętymi pokładami odkrywkowej kopalni węgla brunatnego i iłów ceramicznych, robią niesamowite wrażenie. Wzdłuż nich wytyczono ścieżkę dydaktyczną, wszystko przygotowane jest z dbałością o detale. Są miejsca odpoczynku, z tablic można dowiedzieć się praktycznie wszystkiego tym miejscu, widoki są jak z pocztówek. Jeśli ktoś wcześniej odwiedził kolorowe jeziorka w Rudawach Janowickich to te miejsce pozwoli mu szybko zapomnieć o tamtych. Jeśli będzie to na odwrót to w Rudawach może być głośny jęk zawodu.
Widziałem zdjęcia z geoparku w internecie ale po tym co zobaczyłem na miejscu z pełnym przekonaniem zapraszam Wszystkich do przyjazdu na miejsce i zobaczeniu tego na własne oczy. Warto, naprawdę warto.
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica.
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - wieża widokowa 24m
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - widok z wieży widokowej na jezioro Afryka.
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica.
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - niesamowite formy erozji, tu "Grzebiet Słonia".
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj kolorowo
GEOPARK Łuk Mużakowa, Łęknica - żyj aktywnie
Tytułowe UNESCO czaiło się tuż za rogiem, tuż za GEOPARKIEM. Wystarczyło przejechać pod autostradą, pokręcić się chwilę po granicznym miasteczku, podążać za znakami lub na azymut, w stronę drzew. Wybrałem opcję mieszaną i zatrzymawszy się przy punkcie informacji turystycznej szybko zostałem zaatakowany napisem, że darmowych mapek i folderów nie ma. Masz dwa euro lub dyszkę peelenów w kieszeni, masz radość i dumę bycia posiadaczem czegoś na czym opisany jest ten kawał terenu. Nie skorzystałem i zdecydowałem się zaufać licznym tablicom umieszczonym na terenie parku i nieśpiesznym tempem zacząłem kręcenie po Parku Mużakowskim.
Park ten został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 2004r. Jest jednym z największych parków w Europie, zajmuje łącznie ponad 700h, z czego 500h znajduję się po stronie polskiej. Jego historii i tego co można w nim znaleźć opisywać nie będę, bo ani czasu ani miejsca na to znaleźć nie sposób. Przyjechałem tutaj tak naprawdę na rekonesans, chcę pojeździć po nim i w jego okolicy rodzinnie, z przyczepką. Teraz jestem już pewien, że to dobry pomysł, świetne miejsce na tego typu wypady. Jego dopełnieniem jest piękny Nowy Zamek, leżący już w Bad Muskau. Prawdziwa wisienka na torcie.
Wiadukt w Parku Mużakowskim.
Nowy Zamek w Bad Muskau, Park Mużakowski.
Folwark zamkowy w Bad Muskau, Park Mużakowski.
Od Łęknicy do Trzebiela postanawiam przetestować niemiecką myśl techniczną i inżynieryjną połączoną z ichniejszym ordnungiem i jadę ścieżką rowerową wzdłuż Nysy. Dalszy opis pewnie i tak byłby to przewidzenia więc ograniczę go do jednego zdania. Asfalt równy jak stół, bezpiecznie jak w łonie matki i tylko kolor słupków granicznych mnie drażnił.
Wzdłuż Nysy, po niemieckiej stronie.
Równo, pięknie, bezpiecznie. Można?
Ruiny dawnej fabryki tektury w Żarkach Wielkich.
Kilkanaście kilometrów jazdy po zachodniej stronie Nysy Łużyckiej tak rozpieściło moje cztery litery, że gdy tylko przejechałem przez nowy most pieszo-rowerowy łączący Zelz i Siedlec, szybko one zaprotestowały przeciwko naszej infrastrukturze. Powróciły dziury, powrócił asfalt tylko z nazwy i inne kwiatki. Przed Trzebielem wjechałem na nową drogę rowerową, poprowadzoną na nasypie dawnej kolei i uczciwie muszę przyznać, że mi się ten pomysł podobał. Tak powinno się wykorzystywać i rekultywować tego typu teren, bardzo dobra idea.
Dobrze wykorzystany nasyp.
Od Cielmowa po same Żary właściwie nie ma o czym pisać. Jechałem, a właściwie toczyłem się, pod bardzo silny wiatr przez co za wiele nie oglądałem tylko skupiłem się na przednim kole i na tym aby głowę trzymać nisko coby mi nie odleciała. Ciężkie, nudne, siłowe dwadzieścia kilka kilometrów. Zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie, energia zjeżdżała po równi pochyłej a i jakoś na nadmiar motywacji do kręcenia pod ten cholerny wiatr za wielkiej już nie miałem. Nóżka za nóżką, obrót za obrotem tak jechałem i jechałem aż w w końcu na horyzoncie pojawiła się Biedronka, Netto i Lidl i czas było spakować się do auta, kończąc to co zaczęło się ładnych kilka godzin temu. Bruki, kolory i lasy - to zostanie mi w pamięci najbardziej.
Kościół pw. św. Franciszka w Brzostowej.
Masz w domu panele? Masz je stąd
Kronopol, Żary.
Zaliczone gminy: Gozdnica (319), Przewóz (320), Łęknica (321), Trzebiel (322), Tuplice (323), Lipinki Łużyckie (324)