Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, a w szczególności potencjalnie zainteresowanych wycieczką na Bałkany.
Jest nas na tę chwilę dwóch, trzydziestolatków (no ja bliżej 40tki). W zeszłym roku byliśmy razem w Norwegii, więc my się już znamy. W tym roku Bałkany.
Mamy już kupione (17 czerwca) bilety lotnicze do Salonik, Ryanair z Modlina, 21 lipca rano. Całkiem tanio, nam wyszło po 164 zł, oczywiście sam bilet. Z opłatą za rower i graty wyjdzie ponad 600 zł. Termin wyjazdu (wylotu) jest więc sztywny. Powrót do Polski planowany ok. 10 sierpnia (czyli ok. 3 tygodnie).
Co do transportu rowerów samolotem, dla osób, które tego nie ćwiczyły wyjaśniamy, że robiliśmy to już wcześniej, nie jest to bardzo skompilowane. Ja (Paweł) mieszkam w Warszawie, wylot jest z Modlina, więc u mnie może być baza do spakowania sprzętu i wyruszenia na lotnisko. Michał przyjeżdża do mnie pociągiem z Wrocławia 20 lipca.
Poglądowa trasa w linku poniżej. Dopiero wstępnie zweryfikowana. Do ewentualnej modyfikacji. Sugestie mile widziane. Generalnie, ok. 1.400 km. Meta planowana w Belgradzie.
https://goo.gl/tm3sZPJest kwestia granicy Kosowo/Serbia. Wiemy, że tam mogą być problemy z serbskimi pogranicznikami jeżeli się ma pieczątkę z Kosowa w paszporcie. Czy ktoś ostatnio to ćwiczył? Jakieś patenty?
Szacuję, że przy braku większych niespodzianek, powinno to zając ok. 17 dni (ok. 80 km średnio dziennie, będzie sporo gór).
Z Belgradu planujemy powrót pociągami. Zapewne do granicy danego kraju, rowerem przez granicę, i potem znowu pociąg (Serbia-Węgry-Słowacja-Polska). Wyjdzie w praniu.
Co do sposobu podróżowania, do klasyka dla takich wyjazdów, czyli spanie pod namiotem, przede wszystkim na dziko albo u gospodarza. Co do posiłków, przygotowani będziemy na gotowanie we własnym zakresie (maszynki turystyczne), ale jako że jedziemy przez kraje dosyć tanie, restauracjami, jak się trafią, nie pogardzimy.
Pobudki planowane jakoś godz. 5 rano, to choćby ze względu na temperatury. Zwykle będzie dało radę jechać do południa, potem sjesta i powrót na siodełko popołudniu. Tak przynajmniej sobie to wyobrażamy.
Jak widać, trasa nie zakłada za bardzo zwiedzania miast. Do Tirany i Prisztiny nie planujemy się ładować. Na końcu będzie Belgrad. Zdecydowanie bardziej przyroda.
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany dołączeniem, zapraszamy do kontaktu. Czas na decyzję warunkowany dostępnością i ceną biletu. Warto, żeby wiedzieć czy da się radę z gratami jechać po górskich drogach. My już trochę po górach pojeździliśmy, więc zakładamy, że radę damy. Obaj mamy już trochę doświadczenia w takich wyjazdach.
Paweł