Przydałoby się coś jeszcze poza rowerkiem, takiego "w międzyczasie", ale skoro bieganie może mi rozpieprzyć stawy kolanowe przy takiej nadwadze, to muszę poszukać czegoś innego.
[...] pomaga na palenie tłuszczu znajdujących się w pobliżu pracujących mięśni.. (co jest chyba bzdurą?)
Gazowane na poje słodzone - pepsi? cola? Powiem szczerze, ze po oshee na maratonie dostałem pawia, więc dalszą jazdę przetrawiłem na coli i pepsi. I teraz pytanie - co pić, aby absolutnie się nie odwodnić a jednocześnie dostarczać węgle proste do organizmu? Czy odgazowana pepsi jest na pewno taka zła?
Mleka nie pijam - ale chwila - przecież to też jest dostawca jakby nie było białka, które jest niezbędne do budowy mięśni. Więc? (dlatego w miarę często pcham jaja, średnio 10-12 tygodniowo).Poza tym w ramach podjadania stosuję pestki dyni.
A teraz pytanie: rok temu na śniadanie na Maratonie zaproponowano nam jajecznicę i z tego co widziałem nie tylko ja, ale i inni ją pałaszowali z przyjemnością. Pytanie brzmi - czy zjadanie białka przed wysiłkiem na pewno ma sens? Z tego co gdzieś czytałem, to przed wysiłkiem nalezy wpieprzać cukry złozone, podczas wysiłku proste, po wysiłku uzupełnić węgle (tylko nie pamiętam czy proste czy złożone) i dorzucić białko do odbudowy mięśni. Czy tak?
Co z tego wynika? Że trening pozwolił na spalenie części tłuszczu, ale też znacznie zwiększył możliwości gospodarki tlenowej. Czyli "jest si".
Przydałoby się coś jeszcze poza rowerkiem, takiego "w międzyczasie", ale skoro bieganie może mi rozpieprzyć stawy kolanowe przy takiej nadwadze, to muszę poszukać czegoś innego. Może dorzucę robienie brzuszków? Podobnież to pomaga na palenie tłuszczu znajdujących się w pobliżu pracujących mięśni.. (co jest chyba bzdurą?)
Cytat: magda w 15 Cze 2016, 08:44Hipek, ale ty jesteś dość wysportowany jednak, więc twoje dystanse nie przełożą się dla innych. Ja też jeździłam regularnie do pracy, w weekendy robiłam po 100 km i po 232 byłam wyraźnie zmęczona, że następnego dnia jechało mi się przefatalnie (2012-2013 rok). Ale moja wydolność jest niska, wiecznie mi brak tlenu, bo ja nie ćwiczę za dużo. Tak więc dla mnie takie dojazdy jak teraz robię plus wypady po 100 km nie wystarczyłyby do przejechania 300 czy 500 km. To jest ważne spostrzeżenie, może dla części osób mało przyjemne, ale jednak bardzo prawdziwe. Z pewnymi cechami trzeba się urodzić i gdy je mamy to nasz rowerowy rozwój jest daleko prostszy i szybszy niż u osób, które tych cech nie posiadają. I takie osoby posiadające ponadprzeciętną pojemność płuc trenując znacznie rzadziej i tak będą osiągały lepsze wyniki od tych z gorszymi parametrami, ale trenujących więcej. Pojemność płuc można treningiem zwiększyć jedynie w pewnym zakresie, powyżej pewnego poziomu się nie podskoczy.
Hipek, ale ty jesteś dość wysportowany jednak, więc twoje dystanse nie przełożą się dla innych. Ja też jeździłam regularnie do pracy, w weekendy robiłam po 100 km i po 232 byłam wyraźnie zmęczona, że następnego dnia jechało mi się przefatalnie (2012-2013 rok). Ale moja wydolność jest niska, wiecznie mi brak tlenu, bo ja nie ćwiczę za dużo. Tak więc dla mnie takie dojazdy jak teraz robię plus wypady po 100 km nie wystarczyłyby do przejechania 300 czy 500 km.
Gadanie o tym, że pływanie motylkiem nie męczy - między bajki można włożyć, żeby nie męczyło to trzeba być doskonałym technikiem. Ja coś tam pływałem, swego czasu miałem nawet żółty czepek, ale zwykły kraul po 100m mnie męczył, co dopiero motylek, przy którym po 10 ruchach miałem dość. To są rozwiązania dla ludzi co chcą trenować pływanie, a nie traktować to jako dodatek do roweru.
Gadanie o tym, że pływanie motylkiem nie męczy - między bajki można włożyć
Polecam taki opis z Polskiego Ironmana:Cytujq: Czy jak będę płynąl żabką to będzie obciach ?a: Płyniecie żabką to żaden obciach, w Niemczech na zawodach triatlonowych dużo ludzi startuje amatorsko i pływa żabką i grzbietowym, w Polsce samo to że umiesz pływac już stawia Cię w wąskiej grupie ludzi, a jak przepłyniesz 3.8 km nieważne jakim stylem to należysz do elity.
q: Czy jak będę płynąl żabką to będzie obciach ?a: Płyniecie żabką to żaden obciach, w Niemczech na zawodach triatlonowych dużo ludzi startuje amatorsko i pływa żabką i grzbietowym, w Polsce samo to że umiesz pływac już stawia Cię w wąskiej grupie ludzi, a jak przepłyniesz 3.8 km nieważne jakim stylem to należysz do elity.
Jeśli masz możliwość to polecam kajak. Nogi odpoczywają, a zmachać się można solidnie.
Dołączam się do przedmówców... Cierpliwości! Nie staraj się iść na skróty! Nie poganiaj! Daj ciału też odpocząć! Nawet kiedy już poczujesz się jak Rocky Balboa na szczycie schodów...Ścięgna i stawy, do dużego wysiłku dostosowują się znacznie wolniej niż mięśnie, serce i płuca. Stąd w łatwość nabawienia się kontuzji zmęczeniowych, dosyć trudnych do wyleczenia, a często wyłączających z treningu.
To też nie jest prawda. Na maratonach trafia się trochę ludzi, których nigdy byśmy nie posądzili o to, że dadzą radę takie trasy robić, ważących ponad 100kg - i dają radę.
[...]niełatwo jest też unikać chęci wrzucenia co jakiś czas chipsów z piwem czy colą itd
Tu nie chodzi o sam fakt gazowania, tylko o to, że gazowane zazwyczaj zawierają ogromne ilości cukru.
Co się tyczy napoi "light", to zdania są podzielone. Kalorycznie są bezpieczne ale aspartam nie jest uważany za nieszkodliwy, są badania pozwalające podejrzewać go o zły wpływ na wątrobę. Ja osobiście tego smaku nie znoszę, więc problem mam z głowy
Podczas maratonów daję sobie dyspensę. Nieraz po wielokilometrowym przejeździe z ostrym tempem przed "odcięciem prądu" ratowało mnie pół litra zimnej Pepsi wypite na raz.
O ilości batoników zeżartych na trasie nawet szkoda gadać. Coś za coś jednak — jeszcze na żadnym maratonie nie straciłem wagi.
Cukry proste nie są złem wcielonym, trzeba tylko używać ich z głową. Mogą bardzo pomóc przy wysiłku ale przyjęcie zbyt dużej dawki powoduje nagły wyrzut insuliny i rozchwianie gospodarki organizmu. Typowy objaw to nagłe pobudzenie po przyjęciu cukrów, poprzedzone równie mocnym spadkiem formy, sennością i poczuciem głodu kolejnych słodyczy.
Pestki dyni? 556kcal/100g, dużo więcej niż schabowy w panierce.
Przy dużej nadwadze, jeśli do tego nie uprawiłeś wcześniej za dużo sportu, efekty będą bardzo szybkie i masz przed sobą całe miesiące satysfakcjonujących postępów. Potem to zwolni i każdy kilogram masy w dół oraz km/h na rowerze będzie przychodził z większą trudnością. Korzystaj więc, póki możesz
Prawda nieco nieprzyjemna, ale można parametry płucoserca dość znacznie podciągnąć.Pływając kraulem zwiększamy wytrzymałość organizmu.Pływając żabą na pełnej rozpiętości rąk zwiększamy siłę.Pływając grzbietem wzmacniamy nogi, zwłaszcza gdy robimy to bez rąk.Pływając motylem zwiększamy parametr płucoserca, a wiem co mówię bo już po pierwszych kilku długościach czuć to bardzo wyraźnie.
Kluczowy parametr VO2 Max niestety nie tak wiele da się podciągnąć treningiem.
Inne dyscypliny sportu przy treningu kolarskim są wskazane, ale w okresie budowania bazy, czyli raczej w okresie zimowym. Ponadto bieganie jest sportem bardzo kontuzyjnym
I inna sprawa - pływanie jest czasochłonne (a przy normalnej pracy jak się chce jeszcze trenować to czasu wiele nie ma), trzeba dojechać na pływalnię przebrać się przed, przebrać po, wrócić, do tego swoje też kosztuje.
Tylko - jeśli nie dostarczysz organizmowi węgli podczas jazdy to po jakimś czasie zostaniesz odcięty. Na samym tłuszczu wiele się nie przejedzie. Przynajmniej mój organizm od razu zwalnia i nie pozwala na dobrą pracę nóg.
Nie umiem pływać kraulem. Żaba mi wychodzi, ale tylko z głową ponad powierzchnią wody.