Pomysł na ten wyjazd wpadł mi do głowy już rok temu, jest to górski odcinek Maratonu Rowerowego Dookoła Polski
www.mrdp.pl Dzień 1 - 297 km.
https://www.strava.com/activities/639869124Startowałem z Przemyśla około 21. Nocny podjazd do Arłamowa, później zjazd z lipną lampką robi duże wrażenie
Na poboczu bliskie spotkanie z sarnami. Coś koło 2 w nocy dopadło mnie spanie. Bieszczady mają to do siebie, że nikogo tam nie ma. Pod dużym, betonowym przystankiem rozkładam alumatę i śpiwór. Pobudka o 3:30. Fajnie, że noce teraz są takie krótkie. Niestety podczas któregoś zjazdu zgubiłem okulary i przez resztę wyjazdu będę wyciągał robaki z oczu. Trasa w większości mi znana bo rok temu jechałem ją z Ciapciakiem tylko w odwrotnym kierunku. Na koniec dnia w Banicy czekała na mnie jeszcze mega ścianka. Namiot rozbijam przed 21, trochę widać mnie z drogi ale jestem nieźle zmęczony i nie chce mi się szukać innej miejscówki.
Dzień 2 - 232 km
https://www.strava.com/activities/639869113Pobudka o 4 rano, słońce powoli wstaje, mnie też idzie to opornie. Po wczorajszych prawie 300 km jestem trochę przymulony ale jechać trzeba. Początek to krótki ale dość męczący podjazd a później raczej już z górki albo po płaskim. W Muszynie wcinam śniadanie, grzeje się w słońcu po dość chłodnym poranku. Wypatruje na trasie jakiegoś Orlenu żeby wypić kawę na dobry początek dnia. W Żegiestowie oczy mi się same zamykają więc widząc przystanek autobusowy zatrzymuje się na małą drzemkę. Na ławce widzę portfel, w środku dokumenty, karta płatnicza i kasa. Szukam jakiegoś kontaktu do tej dziewczyny. W ostateczności dzwonię na infolinię banku który wydał kartę. Czekam na telefon zwrotny ale nic się nie dzieję więc jadę do Piwnicznej na policję żeby oddać ten portfel. Po spisaniu notatki z dokładną zawartością portfela jadę dalej. Kawałek za Piwniczną jest stacja benzynowa, piję kawę a po chwili dzwoni do mnie matka dziewczyny od portfela z podziękowaniem. Pogoda rozkręca się na całego, jest maga gorąco, super się jedzie. Za Starym Sączem zaczynają się podjazdy. Po drodze wdrapuje się na ponad 1100 m n.p.m.Jest piękna panorama Tatr. Do Zakopanego dojeżdżam około 18, zakupy w Biedronce i jadę dalej. Aż do Czarnego Dunajca jedzie się w większości z górki
Namiot rozbijam w okolicach Babiej Góry.
Dzień 3 - 223 km
www.strava.com/activities/639869089O 4 znowu dzwoni budzik, kto to wymyślił żeby wstawać o takiej nieludzkiej porze. Dobra, trzeba się ogarnąć i ruszać. Początek pod górę ale tylko 6 km a później super zjazd choć od rana wolę podjazdy bo przynajmniej jest ciepło. Niestety po wczorajszym słońcu niewiele zostało, prognozy pogody pokazują, że będzie tylko gorzej. Za Milówką zaczyna padać, podjazd po płytach w ulewie. Najtańsza kurtka przeciwdeszczowa z Decathlonu całkiem nieźle się sprawuje. Dopiero w Wiśle wychodzi słońce, susze się na Orlenie. Od Cieszyna aż za Racibórz jedzie się główną trasą z dużą ilością samochodów, krajobraz też słaby. Ostatnie 2 godziny jazdy znowu w deszczu. Namiot rozbijam na boisku przed Bernacicami Górnymi. W nocy armagedon, leje i wieje tak mocno, że ze spania wiele nie wychodzi, zastanawiam się czy nie odfrunę z namiotem.
Dzień 4 - 67 km
www.strava.com/activities/639868932Rano wszystko mokre od wilgoci w powietrzu, sprawdzam prognozy pogody, zapowiada się tylko gorzej. Uciekam do Opola na pociąg. Na zakończenie pęka mi ekran w telefonie.
Wyjazd bardzo udany, okazało się, że nieźle idzie mi jazda po górach. Trzeba dobrze przepracować kolejny rok i może pokuszę się o MRDP.
Zdjęcia:
https://goo.gl/photos/Xc23kQ2prKfYyYp36