Bardzo smutna sytuacja sprzed paru dni, rażony piorunem zginął zakonnik jadący na rowerze, moja mama znała go osobiście:http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20388001,nie-zyje-antoni-marczewski-ornitolog-prawdopodobnie-zginal.htmlNa przykładzie tego tragicznego wypadku warto porozmawiać co robić w takiej sytuacji, gdy nas nagle złapie burza na trasie, w jaki sposób najbezpieczniej się zachować?
położyć się na ziemi i nakryć czymś co w połączeniu z deszczem odprowadzi ładunek do ziemi?
Wg poradnika, który swego czasu czytałem, powinno się usiąść - w miarę możliwości na plecaku lub innej sakwie.
A nie jest tak ze człowiek jadący na rowerze jest bardziej bezpieczny bo ma izolacje od podłoża w postaci powietrza w oponach?
Może to jakiś trop; położyć się na ziemi i nakryć czymś co w połączeniu z deszczem odprowadzi ładunek do ziemi?