Spośród wielkich himalaistów polskich zawsze najbardziej lubiłam słuchać Wojciecha Kurtyki, który nie tylko zdobywał szczyty, ale umiał o nich jeszcze mówić tak, że nie liczył się tylko wysiłek i osiagnięty cel, ale jakiś humanitaryzm - walka człwoieka z samym sobą, wątpliwości, uczciwość, pytania o sens podejmowania wyzwań na taką skalę. Po raz pierwszy chyba widzę to również w relacji rowerowej. Piękna relacja, bez przekłamań, wierzy się po prostu każdemu słowu, które napisałeś. Gratuluję nie tylko wutrzymałości fizycznej i psychicznej na trasie, ale również umiejetności obiektywnej oceny tego co robisz.