Autor Wątek: Wakacje z Allahem  (Przeczytany 5681 razy)

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
Odp: Wakacje z Allahem
« 30 Lip 2016, 22:33 »
Ten post powinno się podesłać Bezdrożom czy innym Cejrowskim, by wysłali Łatosia na długą wyprawę, a ten później napisał książkę.

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2808
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 05:52 »
Takie, na góralską nutę :)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 12:23 »
Oooojjjjjjjjj /.../

Bez wątpienia b. wdzięczne wspomnienie - m.in. Wasz przejazd spowodował mnie do zakupu biletu dotamtąd.

Sary Tasch jest super: na wjeździe, przy ławce obok drogi, jest bar/sklep, w jakim przyjmują (walutę zwaną) comoni; na wyjeździe bar, w jakim pierwszy raz coś mi na ciepło bezmięsnego przygotowano (słysząc o przełęczy zjadałem 2x). Pierwsza wymiana pieniędzy możliwa jest dopiero w miasteczku G. ok. 8o km przed Oszem.

LKLM-a widziałem 1x (drugi kol. Chińczyk jechał czymś gorszym), w oparciu o ramę Surly zbudowanych rowerów najwięcej.

[Dygresja: Amortyzator z przodu mi zupełnie nie był potrzebny, szprycha pękła 1na, (żony) koło tylne rozcentrowałem tak, iż musiałem odsunąć całe ramię hamulca (w zakresie regulacji odstępu klocka, ten o felgę tarł bezustannie.)]

Do Twych usług  :) (karrramba!).


Ten post /.../

Łikend cierpliwie czekałem - nici, nikt nie zadzwonił: ni Bezdroża, ni p. Cejrowski.
To info w równym stopniu dotyczy mnie, jak i Ciebie (myślałem Cię wziąć do fot), martwejw. (na kanwie mych opisów przygotować miała wersję lite w formie komiksu).


Takie, na góralską nutę :)

non capisco  :)

tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 13:06 »
Pierwsza wymiana pieniędzy możliwa jest dopiero w miasteczku G. ok. 8o km przed Oszem.
W obu barach też ;)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 13:26 »
W obu barach też ;)

Si, jednak proponowany kurs był niższy od zwyczajowego. Chcąc wymienić $ na kyrgyzskie somy, nas pytano wyłącznie o banknoty 1oo$.

Pierwsza miejscowość po opuszczeniu Sary Tash (przynajmniej z nami tak było).
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 14:50 »
Przy wymianie wyszło nam 30 somów mniej na setce, niż w Biszkopcie ;)

Wysłane z EN57


Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 840
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 15:38 »
Cóż rzecz można? Dobrze się oglądało, z podziwem na te góry spoglądam. Dobrze się czytało, choć mało. Będzie więcej słowa?

Pamir to me marzenie, w czasie odległym lub nie je spełnię. Bo pięknie tam jest :)
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 16:16 »
Łikend cierpliwie czekałem - nici, nikt nie zadzwonił: ni Bezdroża, ni p. Cejrowski.

Wyczuli nosem, że wymiótł byś ich z rynku.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 1 Sie 2016, 16:29 »
Przy wymianie wyszło nam 30 somów mniej na setce, niż w Biszkopcie ;)

Kol. Francuz miał malutki kalkulator, weń postukał, obwieścił: no!

Cóż /.../

Koloh, tj. dziękuję (w j. rozmów Pomirców).

Będzie więcej słowa? /.../

Jeśli/kiedy tylko ciałem się stanie. :)
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 5 Sie 2016, 12:31 »
Pozdrawiam!

B. przprszm za zwłokę.

Piękna jazda. Gratuluję.

Dziękuję.

Zachęciłeś mnie do poważnego rozpatrzenia tego kierunku.

Zależnie od werdyktu, jaki zapadnie, ew. sytuacje rozmów wobec spotkań, j.n., staną się Twym udziałem. Anglojęzycznych jest b. wielu. Również inni b. chętnie zamienią kilka słów, rozluźnieni - nocując w hostelu, przydrożnym Home Stayu - rozmowami bawić się/cię będą prawie do rana.

Tak miałem x2 - w Ishkashimie, Murgabie.

Do obu miejsc przyjechałem dość wypruty. W pierwszym - od razu chciałem najpierw pić, zaraz potem jeść, w drugim - jeść i pić na raz.

W Ishkashimie młodzi emeryci z Tajlandii (fotka) machając przywołali mnie z drogi. Widząc ich, ucieszyłem się jak właśnie odnalezione dziecko.

Zaraz za mną, rowerem wpadł Alessandro -  Włoch, Grek i Szwajcar z Genewy (rysopis: wysoki, szczupły, kruczy włos do ramion, broda po mostek), od kilku miesięcy na rowerowym gigancie przed dotychczasowym życiem (życie zawodowe cynicznie wykorzystał łatwo), dziewczyny - "tego wszystkiego ... no wiecie". Alessandro b. dużo, b. szybko mówi, jest kontaktowy, szuka interakcji. Twarz jego uśmiech zdobi szczery, rzekłbyś - bez ust Anny.

Nawiewając z Genewy, jeszcze szybko zdążył do rowerowego wskoczyć, kupić KTMa (na 28" pod maks. 1,6"), taki hybrydowy rower kłopotliwy; kłopotów z nim miał ponad miarę (te przemieniał w okazję poznawania ludzi). Nabył też rozrzucany namiocik quechua 2 seconds. Odkąd ten kupił, tj. od samiuśkiego początku, robił wszystko, by w nim możliwie nigdy nie nocować. Zwiększając odległość od Genewy, właściwie skakał: jeśli do następnego planowanego noclegu km było 1oo, robił 1oo, jeśli zaś pod 2oo, właśnie 2oo. Czasem dzień odpoczywał, ustalał następną metę - hop! już tam był.

W Teheranie odwiedzili go rodzice. Zapczęści, w tym dwa koła, przywieźć musieli co niemiara. Nawiewając od powszedniości w życiu, pracy, dziewczyny, o rowerach, cyklowaniu wiedział niewiele lub nic. Jak wiemy - wiedzieć nic nie trzeba. Rower się sypał, Alessandro śmiał. W plecaczku wiózł małą gitarę. Wieczorami, już w samotności, zwykł grywać, śpiewać.

Obcesowo głośny, nieprzyzwoicie serdeczny, radości pełen jest to człowiek, jakiego poznać byś chciał, poznawszy - byś polubił.

On właśnie tuż za mną wpadł, pierwszym zdaniem mnie spytał:
- „To ty jesteś ten Adam ...”.
- Się nie wyparłem.

W chwilę uzupełnił: „Daniel polecił ci przekazać: Magura już naprawiona, działa jak nowa. Bardzo ci dziękują. Z Eric’kiem dwa dni pobawią w Khorogu, niewykorzystane cz. zamienne zwrócą ci, jak tylko cię dogonią; najpewniej w Murgabie”.


W międzyczasie już było picie, jedzenie, my jednak (grupką większą) już tylko gadaliśmy, gadaliśmy i gadaliśmy; gadaniu końca nie było. Zdziwione, gorącą wodą obrzmiałe prysznice czekać musiały prawie do rana.


Wczesnym rankiem, kiedy jeszcze prawie wszyscy spali, pełen radości, sił, optymizmu ruszyłem w dalszą drogę, bowiem (zważ, czyż właśnie tak nie jest):


„Was ist herrlicher als Gold?”, fragte König.
„Das Licht”, antwortete die Schlange.

„Was ist erquicklicher als Licht”, fragte jener.
„Das Gespräch”, antwortete diese.


„Co jest wspanialsze nad złoto?”, spytał Król.
„Światło”, odparł wąż.

„Co rzeźwi, krzepi bardziej od światła?”, spytał ten.
„Rozmowa”, odrzekł wąż.

 

W Murgabie spotkaliśmy się ponownie. Dzioby od śmiechów, wieczór po noc gadania nam się nie zamykały. Kiedy następnego dnia, koło południa, we 4kę ruszaliśmy dalej, Alessandro grał, nucił siedząc przed budynkiem - zostawał; jechać nie mógł: dzień wcześniej rozwalił kolejną felgę od Genewy, do hotelu był dojechał autostopem.

Trzy dni później, wieczorem, Alessandro znów mnie dogonił. Jak to tam zwykle - nawalał straszliwy wiatr; do Karakul km było jeszcze z 4o. Ja myślałem podjechać jeszcze trochę, namiot gdzieś rozbić, on - wobec quechua 2 seconds - jednak dotrzeć do Home Stayu. Nad kierownicą pochylony, napieprzał jak licencjonowany zawodowiec.

Rankiem następnego dnia i ja już byłem w Karakul. W Home Stayu zapytany, uprzejmy pan poinformował mnie, „trzech brodatych mężczyzn na rowerach” wyruszyło jakieś 2 godz. temu.


Byli to Eric, co przez swą nieostrożność rozpieprzył Magurę, do Khorogu za ratunkiem autem z rowerem na dachu wracał, Daniel, który - wobec kompana nieszczęścia - tamże rowerem zjeżdżał z zamysłem wywalenia obu Magur, wymiany tych jakoś na V-braki, Alessandro.

Wówczas z Eric’kiem sobie pomachaliśmy, Daniel zatrzymał się przy mnie, podczas odpoczynku. Od słowa do słowa mógł otrzymać wszystkie konieczne cz. zamienne, w tym płyn ham., dzięki czemu pierwszy rower został naprawiony, drugi nie został rozebrany.

Do przejechania km jeszcze miałem coś ponad 9oo. Licząc ich dwóch, odległość, jaką jeszcze mieli pokonać, wszystkie zapczęści do Magury, również długi przewód, przekazałem im. W drodze do Laosu, dzisiaj z nimi jadą gdzieś przez Chiny.


Dzień wcześniej Pomircy zdjęli mnie z drogi. Kiedy mi już było lepiej, dużo rozmawialiśmy. W jakimś kontekście gospodarz m.in. rzekł: „Tu, w górach, chcemy i musimy sobie nawzajem pomagać. Tu postawa taka jest zupełnie naturalna.”


(„Was hast du beschlossen?“

„Mich aufzuopfern, ehe ich geopfert werde.“)

(„Co postanowiłeś?”
„Ofiarować się, nim zostanę złożony w ofierze.”)

J.W. Goethe Das Märchen von der Schlange und der schönen Lilie / Baśń o Zielonym Wężu i pięknej Lilii



P.S.1) Alessandro w jego drodze nadal towarzyszę. Widzę go jak wieczorem, rankiem w kucki nad gitarką pochylony siedzi, brzdąka, śpiewa m.in. co n.:



P.S.2) Na moje ręką, przez rzekę, Afgańczyków pozdrowienia, ci odmachiwali. Efekt motyla. Na ten bądźmy gotowi.

P.S. 3) Skłaniam się ku temu, tego dnia diarrhea sam przywołałem; bez tej bym nie mógł spotkać m.in. Nicholasa, Alessandro, Daniela, Eric’ka, samotnej cyklopodróżniczki z NZ, no i  Mr. Dong’a.


Czekam na relację słowną, bo zdjęcia, choć piękne, nie oddają mozołu jazdy i myśli nawiedzających jeźdźca w tym czasie.

Kołatanie myśli, ogólnie, staram się powstrzymywać - zwłaszcza podczas cyklowania, szczególnie w dalekim świecie: możliwości właściwie są 2 - jesteś nadaj- lub właśnie odbiornikiem.

Mozołu zupełnie nie pamiętam.
Tam najważniejsze realizowało się na planie 2gim, 3cim. M.in. dlatego odstąpiłem od spisania relacji (nazwanie zakłóca/przerywa proces).
« Ostatnia zmiana: 6 Sie 2016, 18:26 łatośłętka »
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
Odp: Wakacje z Allahem
« 5 Sie 2016, 18:07 »
Byli to Eric, co przez swą nieostrożność rozpieprzył Magurę, do Khorogu za ratunkiem autem z rowerem na dachu wracał, Daniel, który - wobec kompana nieszczęścia - tamże rowerem zjeżdżał z zamysłem wywalenia obu Magur, wymiany tych jakoś na V-braki.
No to drogi wam się zeszły w idealnym momencie, znaleźć części zamienne do Magur pośród pamirskich pustkowi to wyjątkowy fuks.

Offline Mężczyzna Zbyszek

  • Wiadomości: 1473
  • Miasto: Zawiercie
  • Na forum od: 17.02.2009
Odp: Wakacje z Allahem
« 6 Sie 2016, 09:38 »
Rozmarzyłem się... To chyba dobrze. Moja Żona mówi, że bez marzeń nie można żyć. Dziękuję  :)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 6 Sie 2016, 21:55 »
Wyczuli nosem, /.../

Merci (zmrużyłem oko).

/.../ Dziękuję  :)

Bardzo dobrze!
Dziękuję. :)

No to /.../

Rower w kartonie na linię startu zawieźć myślałem na dachu auta - tak, wiadomo, bezpieczniej. Właściciel hostelu poradził mi, by - wobec licznych uszkodzeń podczas transportu rowerów samolotem, jakie goście zgłaszają - rower z kartonu wyjąć, złożyć.

Zabezpieczoną oś zdemontowanego przedniego koła na gwincie wygięli w klamkę. By móc zamontować koło, szczypcami tę prostowałem. Licząc się z tym, w drodze, na podprostowanym zgięciu, pęknie, do rowerowego pojechałem po zapas. B. słabo tam z zaopatrzeniem - ledwie co mało.

Części do Magur są w Chinach, lusterko jedzie przez Uzbekistan i dalej, wspornik kierownicy przez Kazachstan, dalej. W Oszu kończyłem bieg. Pogadałem z rowerem - zgodził się być dawcą (części).

(Narządy częściami nie są.) 
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline andrzej.brandt

  • Wiadomości: 170
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.06.2010
Odp: Wakacje z Allahem
« 10 Sie 2016, 14:11 »
Cytuj
Jadąc uważnie, wrócisz lepszą/ym

Zrobiłeś mi dzień tym podpisem pod jednym z tych kapitalnych widoczków.  ;D

Swoją drogą, byłeś tam w lipcu, mówisz, że wysoko piździ po konkrecie. Cholera, my tam chcemy wjechać na początku września. Trzeba się będzie w jeszcze więcej warstw odzieży dozbroić.


BTW. Ziemia Święta? Dla rowerzysty na pewno ;)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Wakacje z Allahem
« 10 Sie 2016, 18:50 »
Zrobiłeś mi dzień tym podpisem pod jednym z tych kapitalnych widoczków.  ;D

'/.../ wrócisz lepszym' (tu) oznacza: wróciwszy, lepiej odnajdziesz się w życiu (łatwiej ci będzie). Nie zawęża się akurat do tego przebiegu trasy, już zupełnie nie musi być to Tybet.

Przykład ku wyjaśnieniu:
Cały czas czegoś szukam (nie wiem, gdzie położyłem).

Możliwości załagodzenia roztargnieniu:
A) pozorna/odruchowa/mechaniczna - kładę zawsze w tym samym/określonym miejscu,
B) za każdym razem kładę w miejscu różnym, czyniąc to w sposób świadomy/uważny (np. dokładnie zapamiętując okoliczności/sąsiedztwo położonego przedmiotu).

M.in. w ten sposób ćwiczymy uważność.

(Stąd właśnie taki wpis.)

Do Murgabu silny wiatr będziecie mieli zadni. Odtąd - ileś/iluś długą trasę robiących widziałem z(a)łamanymi. Wyjściem jest ruszać możliwie wcześnie, kiedy już będzie zbyt wiele szukać zawietrznej (obserwowałem latające namioty). Atomowe wichry czołowe zaczynają się tak od ok. 1wszej, 2giej lub coś (nie miałem zegarka).

Po odcinku Murgab - Osz Islandii odechciało mi się na lat kilka.

Wieczorami (Słońce skryte za szczytami gór) zimno było niemożebnie.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum