To znaczy, że największe niebezpieczeństwo przypadnie na środek dnia... Bo samemu można mieć zaburzone reakcje a i ruch na ulicy większy...
W 2009 roku wybrałem się w swoją pierwszą długą trasę z Nowego Sącza w Bieszczady i z powrotem. Wyszło 476 km. To było w czerwcu. Wystartowałem o 20.00. W nocy nie miałem kryzysów polegających na zasypianiu. Pierwszy pojawił się około szóstej rano, drugi około szesnastej. Obydwa zażegnałem krótką drzemką na przystankach.Podobne rozwiązanie startu przyjąłem w 2014 roku na trasie 400 km.Z moich doświadczeń nie wynika, żeby godzina startu miała istotne znaczenie.
jeśli godzina startu pozostanie wieczorna, to obawiam się, że więcej na BBT nie pojadę.
Na większość swoich wycieczek ruszasz z rana czy wieczorem dnia poprzedniego? Ja z rana.
Cytat: Waxmund w 5 Paź 2016, 13:39jeśli godzina startu pozostanie wieczorna, to obawiam się, że więcej na BBT nie pojadę. Ja też w takiej sytuacji raczej się nie wybiorę, no ale ja jestem powolny żuczek, więc to nie będzie wielka strata dla BBT i nikogo to nie będzie specjalnie obchodziło.Cytat: Waxmund w 5 Paź 2016, 15:06Na większość swoich wycieczek ruszasz z rana czy wieczorem dnia poprzedniego? Ja z rana.Pytanie nie do mnie, więc odpowiem. Staram się wieczorem dnia poprzedniego, aby nie tracić cennego czasu . A robię to w sposób następujący: późnym popołudniem/wieczorem wsiadam do pociągu, jadę na miejsce startu wycieczki i praktycznie od razu rozbijam namiot w pierwszych lepszych krzakach i idę spać . Start ostry oczywiście następnego dnia rano, po całej nocy snu.
W 2009 roku wybrałem się w swoją pierwszą długą trasę z Nowego Sącza w Bieszczady i z powrotem. Wyszło 476 km. To było w czerwcu. Wystartowałem o 20.00. W nocy nie miałem kryzysów polegających na zasypianiu. Pierwszy pojawił się około szóstej rano, drugi około szesnastej. Obydwa zażegnałem krótką drzemką na przystankach.