. Zejdźcie już z Adama. Na pewno nie jest mu łatwo.
Też jechałem wieczorem i też uważam to za największy błąd. Już po 300km byłem zmęczony jak nigdy i myślałem tylko o solidnym spaniu w Łowiczu na 525km - spałem 5h Start wieczorny nie jest dla mnie. Może są tacy, którym to pasuje.Z ciekawości zrobiłem wykres porównujący czas przejazdu z podziałem na startujących rano i wieczorem.Wnioski można wyciągnąć różne ale widać jak na dłoni, że najszybsi z wieczora mają czasy dosyć średnie w porównaniu z tymi co startowali rano.
Waxmund dobrze prawi. ....../ ... Na pewno do tego narzekania przyczyniła sie pogoda. ....
hej! Ani deszcz nie "pozamiatał", ani godziny startu, tylko - wybaczcie - zwykłe nieprzygotowanie do imprezy! .... . Przepaków nie miałem.
Czyli reausumując lepiej zostawić wspólny start od sobotniego świtu z limitem 60h, jeśli zależy na zwijaniu mety w poniedziałek wieczorem, niż proponować tę piątkową nockę gratis, bo realnie to nic nie daje, a wręcz pogarsza sprawę? Dyskusja rozłazi się na narzekanie na dodatkową noc, ale nie ma z niej żadnego wniosku. Ja mam taki wniosek: nie da się pogodzić wspólnego czasu mety w poniedziałek wieczorem i dwóch limitów czasowych 60h i 70h bez dodawania jednej nocki na starcie tym z 70h. No czas nie jest z gumy.
Jeszcze co do trasy. Wilk był największym orędownikiem zmiany trasy, żeby ominąć DK9. To Ci się Wilku udało, trasa omija, a że jest cięższa niż była, to już sporą w tym Twoja zasługa. Zwalac teraz na organizację winę za to że poziom imprezy podnosi nie wygląda najlepiej.A jeśli dłuższa trasa zła, tiry złe, to może by najwolniejszych podwiezc po prostu na tym kawałku? W końcu tam też często pada...
hej!Ani deszcz nie "pozamiatał", ani godziny startu, tylko - wybaczcie - zwykłe nieprzygotowanie do imprezy! Nic więcej! Reszta to wymówki i usprawiedliwianie się na siłę, szukanie przyczyn niepowodzenia poza sobą! Rację ma Ricardo mówiąc, że nie jest to impreza dla wszystkich! Jeśli nocna jazda Ci nie służy to trenuj pod ranny start a nie licz na to, że jakoś to będzie! Sam startowałem na noc i był dobry pomysł! Wszystko, co potrzeba miałem ze sobą w dużej podsiodłówce i deszcz (od Łowicza do Starachowic) mnie nie powalił. Przepaków nie miałem. Każdy kilometr jazdy to była radocha, bo nawet tyłek nie bolał (Brooks ).