problem mają tylko średniaki jadące pod limit 60h.
Podział na dwie godziny startu jest bardzo dobry, dla najsłabszych nie ma to żadnego znaczenia Zamiast 3 dni i 3 nocy musisz spędzić na trasie 3 noce i 3 dni), dla najlepszych też (start w sobotę rano), problem mają tylko średniaki jadące pod limit 60h.
startując rano to masz realnie ze 5-6h snu, a startując na noc możesz spać i 15h.
edit, start rano wybrali prawie wszyscy z czołówki bo nie było upałów, a dodatkowo start wieczorem wymaga przyjazdu od Świnoujścia już w czwartek. co wymaga dodatkowego dnia urlopu.
Oczywiście że można spać 12-15h na zawołanie, oczywiście nie za dnia, masz się położyć o swojej godzinie snu i wstać jak już nie wiesz co ze sobą zrobić w łóżku.Do tego jak masz gówniany tydzień i spisz po 3-4h na dobę to tym bardziej dasz radę wyspać się na zapas.Warunek jest jeden, nikt i nic nie może Tobie przeszkadzać.
Wieczorny start to w moim odczuciu inna dyscyplina sportowa...Przez tydzień odwracałem nawyki żywieniowe, dostosowywalem godziny spania, wreszcie olałem odprawę i masę dokładając kolejne godziny drzemki aby mimo wszystko kompletnie "odjechać" nad Pilicą. Nie jestem zawodowcem ale moge też powiedzieć, że źle jeżdżę w nocy tudzież ogólnie, że jeżdżę slabo...Wieczorny start to nie tylko dwa poranki. Natezenie ruchu na DK10 od Wyrzysku do Nakła oraz w okolicach Solca i Torunia w sobotnie przed i popołudnie jest koszmarne. Weżmy pod uwagę kończące się wakacje i powroty z wakacji.Nie wiem czy coś bardziej zryło mi psychikę na jakimkolwiek wcześniejszym wyscigu!Sam sobie zgotowalem ten los, trudno... Zaprotestuję jednak jeżeli ktoś chcialby doszukiwać się w tym rozwiązaniu sprawiedliwości albo racjonalności. Słabszy na tym rozwiązaniu dwa razy straci.
Jak myślicie jakim sposobem wytrzymuję 3 noce bez snu? po prostu wysypiam się na zapas.
Do tej pory chyba nikt nie udowodnił, że "wysypianie się na zapas" jest czymś więcej niż pobożnym życzeniem. Inaczej byłoby to szeroko stosowane.
Wigor, a o której startowałeś i dlaczego akurat wtedy?
To jest przykład średni, bo to dotyczy imprez ze startem porannym. Poza tym ocenianie na swoim bardzo specyficznym przykładzie - że tak samo będzie u innych to nieporozumienie. I to jest jedynie kategoria ciekawostek, trzy noce bez snu to jest strzelanie sobie w stopę, w ogóle się to nie opłaca, dwie jeszcze przy pewnych typach imprez mają sens, ale to już limit opłacalności
Cytat: tomek w 30 Sie 2018, 14:36Wigor, a o której startowałeś i dlaczego akurat wtedy?Niestety rano o 9:35, czytając zasady startu myślałem, że przy tej liczbie zawodników, będzie to co najmniej 11. Przecież to organizator ustala godziny startu, a nie zawodnik. Wybrałem start rano bo czasowo jest bardziej opłacalny. Gdyby nie ten śmieszny start honorowy to nie musiałbym zrywać się z łóżka na poranny pociąg do Świnoujścia. A i tak się na niego nie wyrobiłem. Dla mnie noc przed startem o 8 rano zaliczam do nocy nieprzespanych, bo nie ma czasu na dłuższy sen jak 2-3h, tu wyjątkowo udało się spać aż 6h.Cytat: Hipek w 30 Sie 2018, 14:39Do tej pory chyba nikt nie udowodnił, że "wysypianie się na zapas" jest czymś więcej niż pobożnym życzeniem. Inaczej byłoby to szeroko stosowane.Zależy jak na to patrzeć, jeśli na co dzień jesteś niedospany, bo praca, rodzina, dzieci itp, to bez problemu odeśpisz to sobie na dwie nocki przed startem (o ile wyżej wymienione problemy na to pozwolą) a co za tym idzie zarwanie dwóch nocek pod rząd nie jest żadnym problemem.Gorzej wygląda sprawa jak cały tydzień masz niedospany, dodatkowo zarwaną nockę w pociągu albo słabą noc przedstartową bo kolega z pokoju chrapał, to co się dziwić, że start na noc jest wielkim problemem i już tej pierwszej nocy się odlatuje. Jak sobie pośpisz w piątek przed startem do 12 to spokojnie dwie noce pojedziesz bez snu.Cytat: Wilk w 30 Sie 2018, 14:37To jest przykład średni, bo to dotyczy imprez ze startem porannym. Poza tym ocenianie na swoim bardzo specyficznym przykładzie - że tak samo będzie u innych to nieporozumienie. I to jest jedynie kategoria ciekawostek, trzy noce bez snu to jest strzelanie sobie w stopę, w ogóle się to nie opłaca, dwie jeszcze przy pewnych typach imprez mają sens, ale to już limit opłacalnościNa maratonach ok 1000km., pójście spać to jest strzelanie sobie w stopę, choćby to miała być tylko godzina. Na wielodniowych ultra sprawa wygląda zupełnie inaczej i tam oczywistym jest że spać kiedyś trzeba, im częściej tym lepiej.