To był dwutygodniowy wyjazd w Karpaty Ukraińskie, Zakarpacie i Gorgany, zwane najdzikszymi górami Europy. Ziścił się mój sen o Ukrainie. Przejechaliśmy we troje rowerami ponad 700 km. Trochę elektriczkami. Wędrowaliśmy też pieszo po górach. Zdarzyły się noclegi pod namiotami przy ujemnych temperaturach. Brnęliśmy też z rowerami 2 km korytem płynącej kamienistej rzeczki, gdy droga zdecydowała się z nią połączyć. Pchaliśmy przez 10 km obładowane rowery pod górę na Połoninę Równą, z dawną niedokończoną radziecką bazą rakietową. Dotarliśmy do środka Europy (jednego z wielu) i stolicy Hucułów - Worochty. Wypatrywaliśmy niedźwiedzi w Synewirskim Parku Narodowym. Zajadaliśmy się chałwą i słoniną.
Połonina Równa, wysokość 1479 m npm
Na Ukrainie byłem sześć lat temu, ale na północ od Karpat. Te regiony znacznie się różnią. Również życie dla nas stało się teraz o wiele tańsze. Hrywna uległa dewaluacji, potaniała 4 - krotnie. Podaję w tekście wiele cen, by przybliżyć tę sytuację.
Cerkiew pod Mukaczewem
Zakarpacie to region bardzo specyficzny. Już po przekroczeniu granicy, wkracza się w inną rzeczywistość. Czas tu się dawno zatrzymał. Taka podróż w czasie. Biedne wsie i bardziej niż skromnie, żyjący ludzie. Po drogach jeżdżą stare samochody i furmanki. W tej rzeczywistości wyróżniają się cerkwie, po dwie – trzy w każdej wiosce. Piękne, kolorowe i zadbane. Duże, małe, drewniane (te najładniejsze) i murowane. Drewniane są często prawdziwymi arcydziełami architektury cerkiewnej. Kapiące złotem, z niebieskimi, złotymi lub zielonymi dachami. Najładniejsze we wszystkich wioskach, chociaż wokół bieda. Na nabożeństwach przepełnione są wiernymi.
Cerkiew w Worochcie, stolicy Hucułów.
Barwy narodowe Ukrainy są wszędzie. Szczególnie teraz, dla podkreślenia swojej odrębności, gdy państwo jest w stanie wojny. W wielu miejscach licznie wiszą flagi ukraińskie. Na niebiesko – żółto malowane są sztachety płotów, mosty, kapliczki, przystanki, murki. Również często spotyka się czerwono - czarne flagi Prawego Sektora, który zaistniał na Majdanie.
Ta rzeczka nie miała nawet swojej nazwy, a takie piętno na nas wycisnęła.
Drogi przeważnie są wszędzie jednakowe. W asfaltach jest pełno głębokich dziur, niekiedy asfaltu brakuje na długości kilku metrów. Wiele dróg jest nieutwardzonych, szutrowych lub kamienistych. Często auta i my, jeździliśmy poboczami, bo tam bywało nieco równiej. Wiele emocji w upałach dostarczały przejeżdżające samochody, które wzniecały niemiłosierny kurz. Jeździło się więc po nawietrznej. To nic, że lewą stroną. Ukraina to wolny kraj. Narzekasz u nas na drogi? Poważnie? Wybierając się na Ukrainę, zapomnij o planowaniu. Nigdy nie było wiadomo, kiedy dojedziemy. Ta myśl powracała jak mantra.
Droga w Synewirskim Parku Narodowym.
Kraj jest pełen kontrastów i ciekawostek. Zapamiętałem też stamtąd instrukcję wydrukowaną na papierze toaletowym, że należy go przechowywać w suchym miejscu i nie określa się okresu przydatności.
Kołoczawa. Stąd najbliżej na Strimbę (1 719 m npm), jeden z najwyższych szczytów Gorganów.
Tak odmienny i tak bliski to kraj. Pełen kontrastów. Ubodzy i uczynni mieszkańcy z sercem na dłoni, zapraszali nas często w gościnę i na noclegi. Wskazywali drogę i byli chętni do rozmów. Wspaniałe krajobrazy i zróżnicowany klimat. Wszystko to zachęca do powrotu.
Długi opis z wyprawy zawarłem poniżej, tam też znajduje się przebyta trasa:
http://www.wagabunda.slupsk.pl/podroze-2016a/wyprawy-wielodniowe/ukraina-zakarpacie-i-gorganyZdjęcia znajdują się tutaj (chociaż wyświetlają się w albumie nie zawsze we właściwej kolejności)
https://goo.gl/photos/n47ZCTaiD3V94WLi7