To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Nie wiem o jakie błędy chodzi. Jak dla mnie trasie brakowało odrobiny wariantowości. Konieczności wyboru co zaliczyć, co nie. W jakiej kolejności, jakimi drogami itp. Np. punkty turystyczne można by tak dobrać, żeby nie dało się wszystkich zaliczyć i trzeba by pogłówkować, które będą najbardziej wartościowe. Wiem, to myślenie odwiecznego orientalisty. Inni mogą mieć odmienne zdanie. Cieszę się, że organizator już myśli o kolejnych edycjach.
Cytat: wiki w 4 Kwi 2017, 12:25Nie wiem o jakie błędy chodzi. Jak dla mnie trasie brakowało odrobiny wariantowości. Konieczności wyboru co zaliczyć, co nie. W jakiej kolejności, jakimi drogami itp. Np. punkty turystyczne można by tak dobrać, żeby nie dało się wszystkich zaliczyć i trzeba by pogłówkować, które będą najbardziej wartościowe. Wiem, to myślenie odwiecznego orientalisty. Inni mogą mieć odmienne zdanie. Cieszę się, że organizator już myśli o kolejnych edycjach.Myślę Wiki, że rzeczywiście drzemie w tobie orientalista, ale takich maratonów na orientacje, główkowania co się opłaca, to mamy już dużo. To miał być wariant maratonu MTB w odpowiedzi na maratony szosowe. Bez kosztów, jak najmniej organizacji. Podany główny szkielet trasy i starczy. Każdy zrobi co chce. Jak ktoś nie chciał to nie musiał zaliczać wszystkich punktów turystycznych i robił swój wariant. Klasyfikacja według mnie powinna zależeć od ilości punktów, a później czas jazdy w przypadku równej jej liczby. Bonusy minutowe i tak są brane z "czapy" i niczego nie odzwierciedlają. Warunki na drogach są różne w zależności od aury i ukształtowania terenu i nie ma jak tego weryfikować. Po drugie maraton MTB z takim zamysłem, to nie szosa przeważnie nudna śmierdząca spalinami, gdzie się jedzie tylko od stacji benzynowej do drugiej, ale jazda terenami, które cieszą oko i jazda nocą, to dla mnie marnowanie tej okazji. Koniec maratonu jechałem nocą, bo trzeba było skończyć i były to głównie asfalty. Ostatniego odcinka specjalnego oczywiście żałuję, bo pewnie efekty wizualne w dzień byłyby inne. Trasa wypadła bardzo dobrze, bo pokazała co można spotkać na Kaszubach, Kociewiu czy Pojezierzu Mazurskim. Szkoda, że tak mało było odzewu z południa Polski, bo można zobaczyć trochę pięknych terenów.
Kiedy budzę się następnego dnia ze zdziwieniem stwierdzam, że pomimo przejechania prawie 400 km moje nogi żyją i nie odczuwają trudów dopiero co pokonanej trasy. Bez problemu wstaję i jadę rowerem do pracy.