Niezły bajzel się zrobił dziś po decyzji organizatorów o zakazie jazdy po istotnym odcinku drogi E81 w Rumunii. Pierwszy zawodnik który pokonał odcinek z Turdy do Sebes informował o dużym natężeniu ruchu na tym odcinku no i zaczęło się. Z pewnością na decyzję miały wpływ ostatnie wypadki śmiertelne z IPWR , TransAm i TCR, ale jednocześnie pokazuje to słabe przygotowanie organizatorów tegorocznego wyścigu. Można wprowadzać takie zakazy ale nie w trakcie wyścigu, zmiana trasy podczas jazdy to z pewnością straty czasowe, nie da się w terenie tak dobrze zaplanować trasy jak na spokojnie w domu. W chwili ogłoszenia decyzji dwóch pierwszych zawodników już pokonało wyłączony odcinek, dwu kolejnych właśnie na niego wjechało, a kilku kolejnych było w niewielkiej odległości. Decyzja została dodatkowo podana dość mało precyzyjnie, część zawodników mogła ją odebrać jako zakaz jazdy tą drogą a w rzeczywistości można nią jechać akceptując ryzyko z tym związane i karę czasową którą otrzyma się (wciąż nie wiadomo ile godzin kary to będzie). Decyzja bez precedensu w historii TCR. Ian To który jechał 5 i miał szansę na podium zaskoczony i wkurzony decyzją postanowił przestać się ścigać i na spokojnie rekreacyjnym tempem dojechać do mety. W dwu słowach: niezły burdel. Wygląda na to że ostatni fajny Transcontinental był rok temu.