W jakichś ekstremalnie niskich nie jeździłem, ale na Nordkapp mieliśmy, z tego co pamiętam, 12 biwaków z rzędu na mrozie.
Generalnie diabeł tkwi w szczegółach, jeśli to jest wyjazd na 2-3 noclegi, to wystarczy jakaś prowizorka. W dwóch jesiennych śpiworach i wszystkich ubraniach wyśpisz się w tych -15, -20.
Na dłuższych wyjazdach największym problemem jest wilgoć, która kumuluje się w butach, rękawiczkach, śpiworze, itd. To co na początku dawało komfort, po 5 dniach na mrozie ledwo wystarcza. Dlatego trzeba wszystko suszyć gdzie popadnie, np. buty, skarpety, rękawiczki, itp wkładać w nocy do śpiwora. Żeby podsuszyć śpiwór, to już trzeba mieć dobre kilka godzin obok jakiegoś grzejnika.
No i trzeba ubierać się na styk, tak żeby się nie zapocić, ale to też obowiązuje przy jednodniowych wycieczkach.
Z zamarzającym namiotem nie miałem nigdy problemów, natomiast czasem były problemy ze znalezieniem uklepanego miejsca. Wiele noclegów mieliśmy na leśnych parkingach