Autor Wątek: Stres przedwyprawowy - reise fieber  (Przeczytany 15995 razy)

Offline Mężczyzna Piotr St

  • Wszystko jest tymczasowe
  • Wiadomości: 401
  • Miasto: Nowa Sól
  • Na forum od: 30.06.2016
Stres przedwyprawowy - reise fieber
« 8 Sty 2017, 20:24 »
Witam

Chcialby poruszyc temat stresu przedwyprawowego .Mam 5 paro - tygodniowych wypraw rowerowych na koncie  i przed kazdą strasznie sie stresowałem  . Do tego stopnia ,  że pare razy przekladalem wyprawę  .Dla mnie najcięzej jest zacząc , potem jak juz  jadę  to jest ok . Czy Wy tez tak macie ? Jesli tak to jak sobie z tym radzicie ?  Czy z czasem  i doswiadczeniem  reise fieber zanika  ?
kolarz wybitny

Offline Mężczyzna Radosny_Smok

  • Wiadomości: 434
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.01.2012
Z mojego doświadczenia wiem, że nie zanika :) Dla mnie jest to nieodłączna część każdej wyprawy i poniekąd dodaje "uroku" przedsięwzięciu :)

Myślę, że powinieneś się twardo trzymać terminu startu - o konkretnej godzinie wsiadasz na siodełko i ruszasz :) W przypadku korzystania z transportu publicznego skutecznym "wspomagaczem" może być zakupiony wcześniej bilet na konkretną datę i godzinę ;)

Btw: co Cię najbardziej stresuje w wyprawie ?

 

Offline Mężczyzna laxigen

  • Wiadomości: 866
  • Miasto: Bielsko-Biała
  • Na forum od: 23.04.2012
Ja tam ze stresem problemu nie miałem nigdy, ale przed każdym dłuższym wyjazdem byłem bardzo podekscytowany. Czasem w związku z tym kiepsko było z zaśnięciem. Do tego zazwyczaj kończę pakowanie późną nocą, więc łącząc jedno z drugim wyruszając gdzieś rano jestem ledwie żywy ;)

RDK

  • Gość
Nie odczuwam stresu "w głowie", ale właśnie poprzez niemożność, problemy z zaśnięciem, stąd często albo wyruszałem niedospany, kończąc wyjazd tak mniej więcej po 36-40h od obudzenia, albo ruszałem dopiero w godzinach około południa.

Offline Mężczyzna Piotr St

  • Wszystko jest tymczasowe
  • Wiadomości: 401
  • Miasto: Nowa Sól
  • Na forum od: 30.06.2016


Btw: co Cię najbardziej stresuje w wyprawie ?

Wydaje mi sie ze stres jest spowodowany wyjsciem z tzw strefy komfortu.Porzuceniem codziennego bezpiecznego zycia  i  wyjazdem  w nieznane . W necie znalazlem  rozmowę z Markiem Beaumontem ktora troche porusza ten temat ( niestety tylko po angielsku )
kolarz wybitny

Offline Mężczyzna kawerna

  • Piotr(ek) Hrehorowicz w realu
  • Wiadomości: 1932
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 22.09.2013
Mnie to czasem dopada stres śródwyprawowy 😀 zwłaszcza kiedy 4 dzień z rzędu leje i zaczynam przesiąkać 😉
... i stałem się social-rowerzystą... Anachronicznie lubię trójrzędowe korby i małe kasety ;)

Offline Kobieta magda

  • Wiadomości: 3334
  • Miasto: Tröjmiasto
  • Na forum od: 19.12.2011
    • Przejażdżkowe zapiski
Doskonale rozumiem stres przedwyjazdowy, bo mam go zawsze. To nie jest strach przed niebezpieczeństwem, tylko jak Piotr pisze - wyjście ze strefy komfortu. Nie odwołałam nigdy wyjazdu z tego powodu, ale za każdym razem jak zbliża się data wypadu, zaczyna się szykować i pakować, to dopada mnie stres. Źle śpię, dokucza mi żołądek. Obojętnie czy mam jechać w miejsce dobrze mi znane czy nie - mniejszy lub większy stres jest. Do tego przy podróży środkami transportu wszelakiego mam stres, że nie zdążę, że ktoś mnie gdzieś nie wpuści itd itp. Jak sobie z tym radzę? Realnie analizuję sytuację i zastanawiam się, co się stanie jeśli scenariusz się stanie realny. Jeśli nie zdążę np wysiąść na danej stacji (przecież sobie dojadę do docelowej), jeśli pociąg się spóźni (spóźnię się do pracy, firma nie upadnie) itd itp.


Offline Mężczyzna Piotr St

  • Wszystko jest tymczasowe
  • Wiadomości: 401
  • Miasto: Nowa Sól
  • Na forum od: 30.06.2016
Mnie to czasem dopada stres śródwyprawowy 😀 zwłaszcza kiedy 4 dzień z rzędu leje i zaczynam przesiąkać 😉

Niewygody i niebezpieczenstwa podczas wyprawy to juz cos innego .Tu tez psychika odgrywa wazną rolę ale mi chodzi o  moment samego wyjazdu . Magda i Radosny smok wiedzą w czym rzecz   ;) Ale kazdy jest inny , czesc ludzi pewnie nie ma takich problemów .
kolarz wybitny

Offline Mężczyzna Miciek

  • SAC
  • Wiadomości: 1298
  • Miasto: Hawana, Kuba
  • Na forum od: 08.05.2009
    • Moje wyprawy
Czy z czasem  i doswiadczeniem  reise fieber zanika?
Jak sięgam pamięcią, nigdy nie przeżywałem wielkiego stresu przed podróżą. Raczej podekscytowanie skutkujące bezsennością. I wraz z każdą kolejną wyprawą i nabywaniem doświadczeń, obawy są coraz mniejsze. Czasami wydaje mi się, że najmniej przejmuję się tym, co mi się może stać. Bardziej martwię się o innych - np. że moi pracownicy nie dostaną wynagrodzenia, gdy nie wrócę w terminie z wyprawy itp. :)

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Oczywiście denerwuje się przed każdym wyjazdem. Wyjazdu nie opóźniam wyłącznie gdy jestem z kimś sztywno umówiony. Start mojej najdłuższej wyprawy przesuwałem dzień po dniu o dwa tygodnie, ruszyłem bo wręcz wyrzucano mnie z domu ;D (ale nie ma co ukrywać, dopracowałem w tym czasie sprzęt i ekwipunek) Ogólnie mam awersję do ustalonych terminów, z tego powodu unikam wszelkiego transportu publicznego.
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna Piotr St

  • Wszystko jest tymczasowe
  • Wiadomości: 401
  • Miasto: Nowa Sól
  • Na forum od: 30.06.2016
No to troche pocieszył mnie fakt ze nie tylko ja tak mam . Z tym przesuwaniem datu odjazdu to mam tak samo jak Worek foliowy . Przeciagam , odsuwam a potem jestem na siebie zly ze tyle czasu zmarnowałem i juz dawno moglem byc w trasie   :lol:
kolarz wybitny

Offline Mężczyzna remik

  • Wiadomości: 1275
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.01.2017
    • Rowerowe Pobiedziska
Chcę zaplanować pierwszy wyjazd - i już się denerwuję  ;D

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
No to troche pocieszył mnie fakt ze nie tylko ja tak mam . Z tym przesuwaniem datu odjazdu to mam tak samo jak Worek foliowy . Przeciagam , odsuwam a potem jestem na siebie zly ze tyle czasu zmarnowałem i juz dawno moglem byc w trasie   :lol:
Bardzo prawdopodobne, że tak jak ja nie lubisz jazdy na rowerze i wypraw. Patrząc racjonalnie wychodzenie z domu nie ma sensu. Po co marznąć, moknąć i męczyć się skoro można sobie siedzieć w domu i coś czytać lub składać rower, kompletować idealny ekwipunek na każde warunki..?

Jeździć na rowerze chce mi się tylko gdy mam towarzystwo (wtedy zawsze jest fajnie), mam nowy sprzęt do przetestowania lub jadę spontanicznie, bez dokładnego zbadania trasy. Zbyt dogłębne zaplanowanie trasy sprawia, że czuję się jakbym trasę już zaliczył / mam wystarczająco dokładne jej wyobrażenie i realne jej przebycie pozbawione jest dla mnie sensu.

Chcę zaplanować pierwszy wyjazd - i już się denerwuję  ;D
Nic nie planuj Piracie!
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna Radosny_Smok

  • Wiadomości: 434
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.01.2012
Mnie to czasem dopada stres śródwyprawowy 😀 zwłaszcza kiedy 4 dzień z rzędu leje i zaczynam przesiąkać 😉

Ja tak mam mniej więcej w 2/3 wyjazdu (niezależnie czy trwa tydzień czy miesiąc) Wtedy najchętniej walnąłbym się w trawę i patrzył w chmury ;).

Co do nasiąkania, to chyba najbardziej opadają ręce gdy uda Ci się wszystko ładnie wysuszyć po kilku dniach ulew, a po godzinie jazdy wszystko wraca do stanu poprzedniego  ;)

Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1977
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
ja nie mam czegoś takiego jak stres :P
choć przed wyjazdem do ameryki płd..stawiliśmy się na lotnisko,dzień wcześniej ;D
 

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum