Autor Wątek: Stres przedwyprawowy - reise fieber  (Przeczytany 15994 razy)

Offline Kobieta Janus

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 3598
  • Miasto: Goteborg
  • Na forum od: 20.06.2010
W przypadku podróży "bycie obserwatorem", to chyba clue całej tej zabawy.
Trybiki są podobne, to jedynie zamiana rytuału pt. "wstać, praca, powrot, odpoczynek" na trochę inny, ale jednak bardzo podobny.
Chyba nie jest aż tak źle, skoro coś jednak motywuje Cię do zmiany rytuału z "praca" na "podróż", choćby i były według Ciebie bardzo podobne :)

Offline Kobieta Kot

  • Wiadomości: 804
  • Miasto: Blisko Poznania
  • Na forum od: 29.08.2013
Alternatywnie, można być już tak zmęczonym życiem, że jest ci wszystko jedno. Polecam ten styl.

Styl znam, jest mi bardzo bliski.
Ég hjóla oftast nær í vinnua.
www.kot.bikestats.pl

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Właśnie w takim. W przypadku podróży "bycie obserwatorem", to chyba clue całej tej zabawy.
Trybiki są podobne, to jedynie zamiana rytuału pt. "wstać, praca, powrot, odpoczynek" na trochę inny, ale jednak bardzo podobny.

Jesteś przerośnięty, w sensie: możliwie dostępny program już przerobiłeś. Na tym poziomie dalej, więcej, wyżej już nie ma.

W świecie rowerów, podróży z pewnością jesteś Bodhisattwą.

(A tę fotkę bym se gdzieś b. chętnie chlasnął - lamnie tam jest wszystko +n.)


tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Zawsze jestem podekscytowana, już na kilka tygodni przed planowaną wyprawą. Stres pojawia się zazwyczaj dzień przed i jest związany z PKP  :lol: Podczas ostatniej rowerowej wycieczki musiałam dostać się pociągiem z Warszawy do Augustowa. Wysiadając na dworcu w Augustowie, wszyscy ( ok 20 osób w tym większość z sakwami ) musieliśmy przeciskać się z rowerami przez wąskie wyjście, bo duże drzwi wagonu rowerowego z przyczyn nieznanych nam i konduktorowi były zamknięte. Przy tym byliśmy niemile poganiani przez Straż Ochrony Kolei, bo konduktor chciał już odjeżdżać. Na tej samej wyprawie wracając z Siedlec do Warszawy, ledwo zdążyłyśmy wsiąść do pociągu. Właściwie ja zdążyłam z trudem upychając rower między innymi pasażerami. Pociąg zaczął ruszać nie zważając na to, że koleżanka z którą byłam jest jedną połową roweru w pociągu, a drugą na peronie. Uratowały ją krzyki innych pasażerów, żeby zatrzymać pociąg. Także adrenalina była :) Jedynie powrót Pendolino z rowerem, z Gdyni do Krakowa miło wspominam :) Zawsze odczuwam mniejszy lub większy stres nim dotrę do punktu startu wycieczki. Mija on w momencie kiedy wsiadam na rower i ruszam w trasę :)
Zacytowałem bo to jest też moja relacja. Ten sam stres. Podobne przygody.
Po ostatniej bitwie w Białymstoku o wciśnięcie rowerów do wagonu. Kolejnej kampanii na dworcu W-wa Centralna. Moja córka stwierdziła, że ma serdecznie dość połączenia PKP-Rower. To jest fascynujące, że lata płyną ale jedno jest stałe "że się nie da". Może powinni zatrudnić tam np wróżkę, która z układu planet przewidzi, że na koniec długiego sierpniowego weekendu z Białegostoku do Warszawy, a właściwie dalej całej Polski będą wracać ludzie z plecakami i rowerami. Wygląda na to że to ich cholernie zaskoczyło.
A kolejny stres to rower w środku - sakwy na peronie i odwieczne pytanie "czy odjedziemy w komplecie"?

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Jesteś przerośnięty, w sensie: możliwie dostępny program już przerobiłeś. Na tym poziomie dalej, więcej, wyżej już nie ma.
Bez przesady, ja tu tylko emeryckim tempem sobie jeżdżę. Jak w starym kawale, "jeśli robisz coś dobrze, to na pewno jest na świecie jakiś azjata, który robi to lepiej od ciebie". Porównywanie się z innymi zawsze jest skazane na porażkę.
Szukanie własnych ograniczeń to już zupełnie inna sprawa. Na długich dystansach bez odpoczynku, mój układ trawienny mocno protestuje, więc na to się nie porywam. Dlugie dystanse z przerwami, tutaj już problemu nie ma.

Chyba nie jest aż tak źle, skoro coś jednak motywuje Cię do zmiany rytuału z "praca" na "podróż", choćby i były według Ciebie bardzo podobne :)
Próbowałem dojść do wniosku, że skoro jest to bardzo podobne, to czemu przed tym drugim mam się stresować?
No, chyba, że kogoś stresuje praca, to inna sprawa.

Jest pewien (chyba nawet opisany w psychologii) syndrom pokerzysty, który przegrał całą wypłatę i teraz już mu to obojętne czy przegra dom. Mam nadzieję, że nie o tym mowa :)
Jesteś całkiem blisko. Na pewno jest coś nie po kolei w głowie, ale zdaje sobie z tego sprawę.

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Nie w tempie rzecz (zaś on nie o tempie pisał).
Bez porównywania.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum