Ponieważ Eli nie ma chwili czasu na opowiadania trasy, więc ja to zrobię na podstawie tego, jakie przeszkody towarzyszyły mi podczas samotnych jazd.
Pierwsza przeszkoda podjazdowa czeka już na 65 km trasy.
Każdy wie, jeśli ktoś jechał tą drogą o podjeździe, który jest dość długi i stromy wiec, jeśli ktoś nie ma wprawy w podjazdach, czeka niemiła niespodzianka.
Dziurawa niespodzianka, jaką wspomniałem, która czai się na 245 km trasy.
Niestety tak jak wypomniał Eli lepiej ten odcinek skorygować, bo można tutaj naprawdę stracić nerwy (dziw, że złapałem wtedy ósemki, jak jechałem do Kutna).
A tutaj coś nietypowego.
Co tu może być ciekawego? Miłe dla oka sady, które rosną po obu stronach drogi. Jedziemy dalej.
Kolejna jazda z przeszkodami a konkretnie z nierównościami i dziurami.
Lepiej nagiąć trochę i podciągnąć tę trasę troszkę w górę.
Tutaj niestety inaczej nie dało się zrobić, ale jest pewna ciekawostka.
Mianowicie jest tutaj skrót, ale niestety szutrowy.
I tutaj jedna z ostatnich przeszkód podjazdowych na trasie niestety po tylu km pewnie nieliczni odważa się na wjazd rowerem.
Pewnie jest więcej rzeczy do wypomnienia, ale to z tych ważniejszych, jakie sobie przypomniałem.